25.11.2018, 15:38:34
Inmoria - Invinsible Wounds (2009)
Tracklista:
1. Come Insanity 03:33
2. Alone 04:54
3. Fantasy 04:48
4. As I Die 04:29
5. Misery 04:26
6. Circle of Memories 04:30
7. Haunting Shadows 04:32
8. Will to Live 04:10
9. The Other Side 04:27
10. I Close My Eyes 04:20
Rok wydania: 2009
Gatunek: progressive heavy/power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Charles Rytkönen - śpiew
Christer Andersson - gitara
Dan-Erik Eriksson - instrumenty klawiszowe
Tommi Karppanen - gitara basowa
Peter Morén - perkusja
oraz
oraz
Lotta Norell - poboczne wokale żeńskie
Dwa słynne zespoły z Bolinas - MORGANA LEFAY i TAD MOROSE nigdy ze sobą nie rywalizowały. Gdy Działalność obu grup była praktycznie zawieszona z różnych powodów, to z inicjatywy dawnego perkusisty TAD MOROSE Dana-Erika Erikssona w roku 2008 utworzony został zespół INMORIA, gdzie wokalistą został Rytkonen z MORGANA LEFAY, Eriksson zagrał na instrumentach klawiszowych, a resztę ekipy utworzyli członkowie TAD MOROSE. Grupa bez problemu uzyskała kontrakt z Massacre Records, która wydała "Invisible Wounds" latem 2009 roku.
INMORIA oparła swój styl o ciężki, surowy i zmasowany atak średnio szybko grających gitar w stylu TAD MOROSE, wysunięte na plan równoległy z nimi instrumenty klawiszowe prowadzące własną linię melodyczną oraz pełen ekspresji i szaleństwa charakterystyczny wokal Charlesa. Mrok, szaleństwo, klaustrofobia w obrębie kompozycji utrzymywanych w równym tempie kompozycji i ten śpiew Rytkonena... Depresyjność całości jest solą i sensem tego albumu, nawet gdy jest nieco lżej, bardziej melodyjnie w refrenie jak w Fantasy.
Instrumenty klawiszowe wcale nie ocieplają tu klimatu, wręcz przeciwnie, chłodu przybywa, gdy się pojawiają na planie pierwszym, czasem dosyć niespodziewanie. Duszny power metal, bez śladów rycerskiego grania, drapieżny przez Rytkonena, dla którego te kompozycje są po prostu stworzone i jego popisy wokalne są porównywalne z tymi na "Maleficium" MORGANA LEFAY. Niekiedy, jak w Misery, pancerna gitara TAD MOROSE Anderssona gra w klasycznej motoryce MORGANA LEFAY i efekt jest porażający. W jakiś sposób Misery jest centralnym punktem albumu i nie ze względu na umiejscowienie na płycie... Praktycznie wszystkie numery są niszczące, lecz gdy dochodzi efekt imaginacji chorego umysłu w Haunting Shadows, zagranym z ogromną bezwzględnością i opatrzonego żeńskimi wokalami pobocznymi w tle oraz samplerami to ogólne wrażenie jeszcze bardziej przygniata słuchacza do ziemi. Zaśpiewała Lotta Norell, która po raz pierwszy pojawiła się w MORGANA LEFAY w roku 2007 na albumie "Abberations of the Mind". Monotonia, mechaniczność jest pozorna, aczkolwiek słyszalna. Zresztą bez tego elementu to nie byłoby takie niesamowite.
Czy jest nowa jakość w metalu? Na pewno nie, chociaż nie należy przykładać do muzyki INMORIA z tej płyty industrialnej miary.
Brzemienie jest surowe, stalowe, oszczędne w ingerencję w naturalne brzmienie instrumentów gdy nie jest to konieczne.
Gra zespołowa pod Rytkonena dominuje całość wykonania. Jest to realnie jedna wielka aktorska wypowiedź Charlesa, tyrada szaleńca ogarniętego mrokiem. Jest to także album monolityczny, tworzący zwartą opowieść, gdzie każdy rozdział jest powiązany ze sobą w nierozerwalny sposób. Jest to płyta ciężka, trudna w odbiorze dla słuchacza nawykłego do HAMMERFALL, albo nawet i MORGANA LEFAY z wczesnego okresu.
Szkoda, że Rytkonen zrezygnował z dalszego śpiewania w INMORIA po nagraniu tego LP. Ta muzyka była wyrażeniem jego i dla niego stworzona.
INMORIA oparła swój styl o ciężki, surowy i zmasowany atak średnio szybko grających gitar w stylu TAD MOROSE, wysunięte na plan równoległy z nimi instrumenty klawiszowe prowadzące własną linię melodyczną oraz pełen ekspresji i szaleństwa charakterystyczny wokal Charlesa. Mrok, szaleństwo, klaustrofobia w obrębie kompozycji utrzymywanych w równym tempie kompozycji i ten śpiew Rytkonena... Depresyjność całości jest solą i sensem tego albumu, nawet gdy jest nieco lżej, bardziej melodyjnie w refrenie jak w Fantasy.
Instrumenty klawiszowe wcale nie ocieplają tu klimatu, wręcz przeciwnie, chłodu przybywa, gdy się pojawiają na planie pierwszym, czasem dosyć niespodziewanie. Duszny power metal, bez śladów rycerskiego grania, drapieżny przez Rytkonena, dla którego te kompozycje są po prostu stworzone i jego popisy wokalne są porównywalne z tymi na "Maleficium" MORGANA LEFAY. Niekiedy, jak w Misery, pancerna gitara TAD MOROSE Anderssona gra w klasycznej motoryce MORGANA LEFAY i efekt jest porażający. W jakiś sposób Misery jest centralnym punktem albumu i nie ze względu na umiejscowienie na płycie... Praktycznie wszystkie numery są niszczące, lecz gdy dochodzi efekt imaginacji chorego umysłu w Haunting Shadows, zagranym z ogromną bezwzględnością i opatrzonego żeńskimi wokalami pobocznymi w tle oraz samplerami to ogólne wrażenie jeszcze bardziej przygniata słuchacza do ziemi. Zaśpiewała Lotta Norell, która po raz pierwszy pojawiła się w MORGANA LEFAY w roku 2007 na albumie "Abberations of the Mind". Monotonia, mechaniczność jest pozorna, aczkolwiek słyszalna. Zresztą bez tego elementu to nie byłoby takie niesamowite.
Czy jest nowa jakość w metalu? Na pewno nie, chociaż nie należy przykładać do muzyki INMORIA z tej płyty industrialnej miary.
Brzemienie jest surowe, stalowe, oszczędne w ingerencję w naturalne brzmienie instrumentów gdy nie jest to konieczne.
Gra zespołowa pod Rytkonena dominuje całość wykonania. Jest to realnie jedna wielka aktorska wypowiedź Charlesa, tyrada szaleńca ogarniętego mrokiem. Jest to także album monolityczny, tworzący zwartą opowieść, gdzie każdy rozdział jest powiązany ze sobą w nierozerwalny sposób. Jest to płyta ciężka, trudna w odbiorze dla słuchacza nawykłego do HAMMERFALL, albo nawet i MORGANA LEFAY z wczesnego okresu.
Szkoda, że Rytkonen zrezygnował z dalszego śpiewania w INMORIA po nagraniu tego LP. Ta muzyka była wyrażeniem jego i dla niego stworzona.
ocena: 10/10
new 25.11.2018
new 25.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"