19.12.2018, 18:50:07
Pertness - Metamorphosis (2018)
tracklista:
1.Metamorphosis 04:38
2.Fortress 04:03
3.Words of Lies 03:50
4.Firestorm 03:31
5.Left Behind 04:57
6.I'm a Slave 03:32
7.Face to Face with Hell 03:27
8.Flying to the Sun 03:29
8.Flying to the Sun 03:29
9.Waves of Pain 03:30
10.There's a Storm in my Mind 03:32
rok wydania: 2018
gatunek: heavy/power metal
kraj: Szwajcaria
skład zespołu:
Tom Schluchter - śpiew, gitara
Tom Zurbrügg - gitara
Märs Bühler - gitara basowa
Tobi Hari - perkusja
Przez pewien czas wydawało się, że PERTNESS się już nie pozbiera. Ostatecznie jednak w roku bieżącym znalazł się w końcu nowy perkusista Tobi Hari i grupa nagrała czwarty album, i zdążyła z jego premierą w grudniu 2018 nakładem Pure Steel Records.
Tytuł płyty mówi o metamorfozie, tej jednak w stylu muzycznym PERTNESS nie ma. Grają nadal rycerski heavy/power metal, z ciężkimi gitarami i łagodnymi epickimi wstawkami gitarowymi. Gdy im coś wychodzi, to wychodzi znakomicie, jak w Fortress i to jest z pewnością klasyk godny najlepszych numerów PERTNESS. Ciepły dramatyzm nie przestaje być cechą wyróżniającą ten zespół i łamią oni tym surowe, ponure podstawowe ataki gitarowo-wokalne w Words of Lies czy w Firestorm. Powracają także średniowieczne folkowe motywy w brutalnym Left Behind i utwór ten jest pod tym względem najbardziej złożonym, a przez to i jednym z najciekawszych na tej płycie. Czasem te mieszanki są dobrane niezbyt fortunnie, bo heavy/thrashowy I'm a Slave prezentowałby się lepiej bez tych fragmentów melodic speed power jakie tu są dodatkowo serwowane. Najbardziej zapadającym w pamięć numerem jest tu znakomity Face to Face with Hell z symfonicznym intro i krążącym motywem gitarowym, który stanowi tu oś podstawową atrakcyjnej melodii. Niewiele ustępuje mu rytmiczny (w niemal metalcore'wej rytmice!) rycerski Flying to the Sun z motywami celtyckimi oraz dostojnie galopujący i ładnie ubarwiony średniowiecznym folkiem Waves of Pain.
Epicki song balladowy z mocnymi gitarami There's a Storm in my Mind został tym razem umieszczony na końcu i jest to najlepsza tego typu kompozycja w dorobku PERTNESS. Męski, twardy numer bez nadmiaru słodzenia i z konkretnie przedstawioną opowieścią, także w warstwie muzycznej.
Wokale Toma Schluchtera są bardzo mocne, mocniejsze niż poprzednio, surowe i brutalne, przy zachowaniu tej dawki epickości w opowieści, jaką prezentował wcześniej. Sola gitarowe są nieskomplikowane i dobrze wmontowane, niekiedy w plany o charakterze elektronicznym, ambientowym. Tobi Hari gra dobrze, ale by to zauważyć, trzeba dobrze często natężać słuch, bo perkusja jest tu zrobiona trochę za cicho lub zbyt delikatnie do mocarnego soundu gitar.
Killerów, jakie serwował niegdyś PERTNESS, nie ma tu wiele, jednak album jest nadspodziewanie dobry i zdecydowanie trzyma poziom poprzednich. Co więcej, słychać, że zespół chce pokazać coś więcej niż riffową ścianę heavy/power i udaje mu się to praktycznie niemal w każdej kompozycji.
Dobrze, że PERTNESS wrócił i wzmocnił dosyć bezbarwną w ostatnim czasie szwajcarską scenę power metalową.
ocena: 8,4/10
new 19.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"