Scavanger
#2
Scavanger - Rise of the Scarab (2015)

[Obrazek: R-12501059-1536516344-4606.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Soldier of Time 04:58
2. Lost Inside 07:35
3. Grandpa Death 05:53
4. Late Again 04:49
5. Reunion 04:44
6. Boss Hoss 04:53
7. Hold On 07:17
8. Angua (The Beast Within) 05:11
9. Stalling 04:25
10. Chop & Change 05:54
11. Scotland Reunite 04:22
12.The Rise of the Scarab 06:50

Rok wydania: 2015
Gatunek: Traditional heavy metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Anian Geyer - śpiew
Andi Schrank - gitara
Andreas Jun - gitara
Andi Kanzler - gitara basowa
Felix Mayer - perkusja
oraz gościnnie:
Carsten "Lizard" Schultz - śpiew ("Grandpa Death", "Angua")

Fenomenalny debiut SCAVANGER doczekał się w roku 2011 wydania w zupełnie nowej wersji pod tytułem "Between the Devil and the Sea" (wytwórnia Rock It Up), gdzie pojawili się zapowiadani goście, w tym wokaliści Carsten "Lizard" Schultz, Axel "Ironfinger" Ritt oraz gitarzyści Ferdy Dörnberg i Tommy Vitaly. Naprawdę warto zapoznać się z tą odświeżoną wersją.
Droga do sławy została otwarta i znana niemiecka wytwórnia 7Hard chętnie podpisała kontrakt na wydanie drugiej płyty SCAVANGER - "Rise of the Scarab", która ukazała się w październiku 2015 roku.

Dwie pod rząd fantastyczne płyty jednego zespołu pojawiają się nieczęsto, choć pojawiają się. W przypadku SCAVANGER ta sztuka się nie udała.
Teoretycznie recepta jest ta sama. Prosty, bardzo prosty tradycyjny heavy metal, oparty o riffy NWOBHM w powiązaniu z niemiecką szkołą classic metal i brzmienie nie podrasowane w żaden sposób. Szczery, prostolinijny heavy metal. Gdy jednak dobrze tego wszystkiego posłuchać, to można odnieść wrażenie, że oprócz SCAVANGER słuchamy tu także włoskiego RAIN czy niemieckiego CHOLANE, i ten element zmetalizowanego rokendrola, wywodzący się gdzieś jeszcze z dawnych czasów STATUS QUO dominuje w wielu kompozycjach. Nie zawsze SCAVANGER jest to w stanie udźwignąć, mimo niewątpliwego luzu z jakim to jest zrobione. Ponadto tych utworów jest trochę za dużo. Trudno powiedzieć, czy to wymóg wytwórni, czy też sama grupa postanowiła zaserwować prawie 70 minut muzyki, ale tu nie ma pomysłu na 70 minut.
Część utworów jest po prostu słabsza kompozycje, nie tak atrakcyjna pod względem melodii jak najlepsze i ten LP jest nierówny. Owszem, pod względem wykonania jest to cały czas SCAVENGER na równym poziomie, ale trudno jest coś zepsuć, gdy gra się takie nieskomplikowane rzeczy. Otwarcie jest znakomite. Soldier of Time to jest to co najlepsze w NWOBHM, to klasyczny zagrany średnio szybki killer heroiczny z Newcastle i to numer zdecydowanie godny postawienia na równi z utworami z debiutu.
Grupa przedstawiła kilka nadspodziewanie długich kompozycji. Długie, znaczy trzeba zagrać coś więcej niż trzy podstawowe riffy, albo te trzy zagrać transowo. Z Lost Inside jest w stylu trochę epickim, a trochę to przypomina późny IRON MAIDEN i tu trochę to ubogo wyszło. Nie ma potencjału do stworzenia naprawdę atrakcyjnej części instrumentalnej. Tak, te łagodne gitary akustyczne są fajne, ale solo już doprawdy nie. Te łagodne gitary akustyczne rozpoczynają także spokojny, balladowy song Hold On, ale jest on co najwyżej dobry. Jest dobry na poziomie tych dobrych balladowych songów jakie na każdej płycie mają niemieckie classic metalowe bandy dalekiego zaplecza. Jest dobry w kilku ciepłych, chwytających za serce monumentalnych riffach. Trzeci z tych długich numerów to epicki The Rise of the Scarab, trochę, a może nawet bardzo amerykański z lat 80-tych. Nie bardzo wiem, czemu są tu dołożone te chrypiące wokale. Ani to dobre, ani pasujące. Ponownie gitara akustyczna w dramatycznej części środkowej i tu te liczne nakładające się na siebie głosy są interesujące.
Jest to najbardziej zróżnicowany wewnętrznie utwór na tej płycie, ale SCAVANGER mistrzem epic heavy nie jest. W tej bojowej heroicznej konwencji może się podobać prosty Scotland Reunite z surowymi niemal power metalowymi riffami, w stylu BLITZKRIEG i byłby to autentyczny hit, gdyby nie niedopracowany refren.
Z całą pewnością jednak proste rytmiczne kawałki z jasno określoną melodią wychodzą im wybornie. Tak jest w przypadku zagranego na pełnym luzie Grandpa Death z dewastującym refrenem w stylu RAIN/CHOLANE i dodatkowym wokalem po raz drugi śpiewającego gościnnie Jaszczurki Schultza. Rock/metalowego feelingu nie brak w bardzo udanym Late Again, dobry jest Stalling oraz Reunion z typowymi niemieckimi chórkami, a Boss Hoss jest po prostu dewastujący w tym niemieckim ujęciu stadionowego amerykańskiego heavy metalu. A może to ZZ TOP? O tak, na pewno. Znakomity kawałek. Natomiast bliski hard'n'heavy Chop & Change jest nieudany. Drugi z numerów, gdzie zaśpiewał "Lizard" czyli Angua (The Beast Within), ma fajne melodyjne długie solo, ale ponadto to taka wariacja na temat IRON MAIDEN i to całościowo nic szczególnego. Nośny refren mógłby być wykorzystany w lepszej, prostszej kompozycji.
Produkcyjnie zachowany został sound z debiutu. Lekko rozmyte, ciepłe gitary, mocarny bas, dosyć głośna perkusja. Bez fajerwerków, prosto, oldschoolowo. Słucha się tego brzmienia z łezką w oku - znakomicie zrobione!

Tym razem SCAVANGER chciał powiedzieć więcej, pokazać więcej, zagrać i do piwa i do miecza, zagrać absolutnie prosto i w trochę bardziej skomplikowany sposób. Tak się nie da. Gdyby ta płyta miała winylową długość i zespół zrezygnowałby z pewnych mniej chwytliwych numerów, dokonałby zniszczenia po raz drugi.
A tak, to po prostu udana płyta z bardzo tradycyjnym heavy metalem.


ocena: 7,9/10

new 29.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Scavanger - przez Memorius - 25.06.2018, 19:02:45
RE: Scavanger - przez Memorius - 29.12.2018, 20:47:38

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości