01.01.2019, 14:47:55
RagenHeart - The Last King (2018)
new 10.07.2018
tracklista:
1.A Thousand Years Empire 02:30
2.The Last King 06:03
3.Fear 04:06
4.Echo 04:37
5.Mirror 05:42
6.Metal Rules the Night (The 80s Outcast) 04:53
7.Dreamer 05:38
8.Blind Alley 03:43
9.Forever Rain 05:02
10.The End 04:08
11.Our Mighty Past 02:21
rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Grecja
skład zespołu:
John Koroneos - śpiew
Angel Priest - gitara
Takis Koroneos - gitara
Nikos Michalakakos - bas
Nick "Speedy" - perkusja
Od debiutu RAGENHEART minęło osiem lat, ale w tym czasie w zespole działo się niewiele.
W 2013 odszedł klawiszowiec Stavros Papazoglou i pianina na nowym LP grupy już nie uświadczymy. Jest za to druga gitara i to w wykonaniu brata Johna, Takisa Koroneosa. W kwietniu pojawił się nagranyw nowym składzie album "The Last King" wydany nakładem własnym.
Dwie gitary, heavy power z epickimi inklinacjami. Klasyczna Grecja.
Od debiutu RAGENHEART minęło osiem lat, ale w tym czasie w zespole działo się niewiele.
W 2013 odszedł klawiszowiec Stavros Papazoglou i pianina na nowym LP grupy już nie uświadczymy. Jest za to druga gitara i to w wykonaniu brata Johna, Takisa Koroneosa. W kwietniu pojawił się nagranyw nowym składzie album "The Last King" wydany nakładem własnym.
Dwie gitary, heavy power z epickimi inklinacjami. Klasyczna Grecja.
Elektroniczne, niepokojące intro A Thousand Years Empire... czy doczekamy się na tym albumie takiego hita jak The Spartan? Przede wszystkim John Koroneos jest fantastyczny. To już nie jest ten stremowany debiutant z 2010. Co za nośność w średnio wysokich rejestrach! Chyba ekipa to widziała od początku, bo John jest genialnie wyeksponowany na tle dwóch mocno brzmiących ale idealnie klarownych gitar. The Last King. Tak, to jest niemal poziom The Spartan, epicki grecki power metal w najlepszym wydaniu.
W Fear znakomite partie basu, godne uznania wysokie partie Koroneosa, jednak sama melodia raczej w ramach średniego kroczącego tempa, co najwyżej dobra. Perfekcyjnie zagrany chłodny melodic power Echo przypomina bardziej power metal szwedzki niż grecki, są tu też progresywne ozdobniki i słychać, że grupa się takich urozmaiceń nie wyrzekła. Jest też ten niepokojący klimat z debiutu w stosunkowo ciężkim Mirror z, co ciekawe, neoklasycznym refrenem. Metal Rules the Night (The 80s Outcast) to trochę trywialna stylizacja na heavy metal lat 80tych z refrenem w stylu DREAM EVIL, natomiast akustyczna ballada z symfonicznym tłem Dreamer bardzo udana i klimatyczna. Tu też dodatkowo uwypukla się bezbłędny, nośny wokal Koroneosa. To samo w drugiej tego typu kompozycji - The End, gdzie jednak mamy mocniejsze, metalowe gitary. Bardzo dobra jest melodia z rytmicznego Blind Alley, gdzie krzyżują się muzyczne style EXCALION i DREAMLAND i jak widać szwedzkiego ducha jest na tej płycie sporo. Melancholijny Forever Rain w refrenach rozkwita w dynamiczny hard rock/AOR i RAGENHEART brzmi w takich klimatach naprawdę fajnie. Warto zwrócić uwagę, że Nick "Speedy" zaczął w końcu grać dla zespołu i tych samolubnych niekontrolowanych wycieczek perkusyjnych z debiutu tu nie ma. Mam natomiast zastrzeżenia do solówek Angel Priesta. Nie kwestionuję jego umiejętności technicznych, ale te sola, które gra na tym albumie są w większości bezsensownie. Taki shred w Forever Rain? Po co? Ktoś musiał jednak zastąpić perkusistę w demontażu logiki kompozycji. Wyjątek stanowi wyborne solo w The End.
Miniaturowy progresywny song Our Mighty Past zamyka ten album i poniekąd podkreśla to, co RAGENHEART chciał tym razem przekazać słuchaczom, czyli ciepły, momentami refleksyjny melodic power metal z odpowiednią dawką ciężaru.
Album jest wyśmienicie wyprodukowany, jednak moim zdaniem pod tym względem debiut wyglądał ciekawiej. Tu mamy pewien bezpieczny standard skandynawski, ale na pewno nie grecki.
Trudno mówić o tym, czy zespół dokonał postępu, bo gra trochę inny rodzaj power metalu niż w 2010. Na pewno jest to album udany, zawierający pewną liczbę typowych solidnych power metalowych kompozycji w stylu skandynawskim i killer epicki The Last King.
No i rewelacyjny John Koroneos. On sam wyciąga tu ocenę na bardzo dobrą.
ocena: 8/10
W Fear znakomite partie basu, godne uznania wysokie partie Koroneosa, jednak sama melodia raczej w ramach średniego kroczącego tempa, co najwyżej dobra. Perfekcyjnie zagrany chłodny melodic power Echo przypomina bardziej power metal szwedzki niż grecki, są tu też progresywne ozdobniki i słychać, że grupa się takich urozmaiceń nie wyrzekła. Jest też ten niepokojący klimat z debiutu w stosunkowo ciężkim Mirror z, co ciekawe, neoklasycznym refrenem. Metal Rules the Night (The 80s Outcast) to trochę trywialna stylizacja na heavy metal lat 80tych z refrenem w stylu DREAM EVIL, natomiast akustyczna ballada z symfonicznym tłem Dreamer bardzo udana i klimatyczna. Tu też dodatkowo uwypukla się bezbłędny, nośny wokal Koroneosa. To samo w drugiej tego typu kompozycji - The End, gdzie jednak mamy mocniejsze, metalowe gitary. Bardzo dobra jest melodia z rytmicznego Blind Alley, gdzie krzyżują się muzyczne style EXCALION i DREAMLAND i jak widać szwedzkiego ducha jest na tej płycie sporo. Melancholijny Forever Rain w refrenach rozkwita w dynamiczny hard rock/AOR i RAGENHEART brzmi w takich klimatach naprawdę fajnie. Warto zwrócić uwagę, że Nick "Speedy" zaczął w końcu grać dla zespołu i tych samolubnych niekontrolowanych wycieczek perkusyjnych z debiutu tu nie ma. Mam natomiast zastrzeżenia do solówek Angel Priesta. Nie kwestionuję jego umiejętności technicznych, ale te sola, które gra na tym albumie są w większości bezsensownie. Taki shred w Forever Rain? Po co? Ktoś musiał jednak zastąpić perkusistę w demontażu logiki kompozycji. Wyjątek stanowi wyborne solo w The End.
Miniaturowy progresywny song Our Mighty Past zamyka ten album i poniekąd podkreśla to, co RAGENHEART chciał tym razem przekazać słuchaczom, czyli ciepły, momentami refleksyjny melodic power metal z odpowiednią dawką ciężaru.
Album jest wyśmienicie wyprodukowany, jednak moim zdaniem pod tym względem debiut wyglądał ciekawiej. Tu mamy pewien bezpieczny standard skandynawski, ale na pewno nie grecki.
Trudno mówić o tym, czy zespół dokonał postępu, bo gra trochę inny rodzaj power metalu niż w 2010. Na pewno jest to album udany, zawierający pewną liczbę typowych solidnych power metalowych kompozycji w stylu skandynawskim i killer epicki The Last King.
No i rewelacyjny John Koroneos. On sam wyciąga tu ocenę na bardzo dobrą.
ocena: 8/10
new 10.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"