01.01.2019, 14:50:27
Emerald Sun - Under the Curse of Silence (2018)
tracklista:
1.Kill or Be Killed 04:32
2.All as One 03:53
3.Carry On 03:56
4.Blast 04:48
5.Weakness and Shame 04:15
6.Journey of Life 05:42
7.Rebel Soul 05:13
8.Land of Light 05:29
9.Slaves to Addiction 04:26
10.Fame (Irene Cara cover) 04:33
11.World on Fire 05:49
12.La Fuerza Del Ser (Spanish Version of Journey of Life) 05:41
rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Grecja
skład zespołu:
Stelios Tsakirides - śpiew
Pavlos Georgiadis - gitara
Johnnie Athanasiadi - gitara
Fotis Toumanides - gitara basowa
George Baltas - perkusja
Sefis Gioldasis - instrumenty klawiszowe
Jest to już czwarty album grupy z Thessalonik, nagrany w tym samym składzie co poprzedni i wydany przez niemiecką wytwórnię Fastball Music w kwietniu 2018. Wyborny album poprzedni dawał duże nadzieje na kolejną porcję wysokiej klasy greckiego power metalu, ale niestety...
Jest to tym razem zespół ospały. Jest ospały, bo Stelios Tsakirides to mało kreatywny głosowo wokalista, z przebłyskami rzadkimi, głosem raczej matowym, wokalista pozbawiony charyzmy. Jeśli zespół jest przeciętny w kategorii melodic power metal, to słucha się wtedy albo dobrego wokalisty, albo dobrych gitar. Jeśli nie ani tego, ani tego, a brzmienie jest ustawione pod nieco cieplejszy sound szwedzki, to na pewno gra EMERALD SUN. Gdy gra tak jak w Kill or Be Killed, to mamy jasną odpowiedź, dlaczego jest zespół marny i bez polotu, zwłaszcza kompozycyjnego. Co może zrobić taki perkusista jak Baltas, by ożywić tę samo zadowoloną ospałość reszty ekipy? No, przecież praktycznie nic.Przebłyski, momenty, chwile... Bojowy początek Blast, a potem ta amatorska siermiężność. Łagodny, dumny i romantyczny początek Carry On, a potem ta amatorska nieporadność w refrenie, który przecież sam z siebie nie jest wcale zły. Albo Weakness and Shame. Czy EMERALD SUN nigdy nie wyleczy się z tych Deris/helloweenowskich zapędów? Te klawisze muszą być takie happy jarmarczne, a chórki takie paskudne? Absolutna porażka w Krainie Łagodności, jeśli chodzi o Journey of Life. No i jeszcze ta wersja hiszpańska. Litości... Rebel of Soul i Slaves to Addiction to tylko zbiór szybko zagranych oklepanych riffów power metalowych, a Land of Light to parodia greckiego podejścia do epic power metal. Cover Irene Cara z 1980 (specjalnie posłuchałem oryginału jeszcze raz) jest po prostu kompromitujący. Nic więcej na ten temat nie powiem. O World on Fire powiem tylko tyle, że jest nieco wolniejszy, niż inne numery na tej płycie, ale równie kiepski.
Jak zwykle na solidnym poziomie jest tylko produkcja tego albumu, eksponująca (niepotrzebnie) Tsakiridesa. Gra gitarzystów bardzo przewidywalna i rzemieślnicza wykonawczo. Godzina muzyki, która nic nie wnosi do gatunku, nawet jeśli ograniczymy się do samej Grecji.
Wypada teraz wyjść na jakiś spacer "w poszukiwaniu straconego czasu".
Ocena: 4,2/10
Wypada teraz wyjść na jakiś spacer "w poszukiwaniu straconego czasu".
Ocena: 4,2/10
new 10.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"