01.01.2019, 14:54:58
Sebastien - Act of Creation (2018)
ocena: 7/10
new 11.07.2018
tracklista:
1.Act of Creation 04:27
2.No Destination 03:02
3.Wake Up 04:11
4.Amy 05:38
5.Evermore 04:32
6.My Empire 03:48
7.Queen from the Stars 04:34
8.Winner 04:01
9.Heal My Soul 03:47
10.Promises 03:29
11.Die in Me 04:54
12.Full Moon Child 04:52
13.Hero 05:25
14.V síti štěstí 04:34 (bonus track)
rok wydania: 2018
gatunek: melodic heavy metal/modern rock
kraj: Czechy
skład zespołu:
"George" Jiri Rain - śpiew, gitara
Ondrej Pecina (Andy Mons) - gitara
Petr Skala (Petri Kallio) - gitara basowa
Lucas R. - perkusja
Pavel Dvorák - instrumenty klawiszowe
oraz gościnnie:
Apollo Papathanasio - śpiew ("Die in Me")
Marián Petranin - śpiew ("Winner")
Djordje "George" Erič - gitara ("Heal My Soul")
Kristýna Dostálová - śpiew/wokale żeńskie ("No Destination", "Promises")
Vendula Skalová - wokale żeńskie
To już trzeci album czeskiej ekipy Raina nagrany na przełomie lat 2016 - 2017 i wydany w lutym 2018 przez Pride & Joy Music. Tym razem nie ma tylu znamienitych gości, co na dwóch poprzednich LP. Ciężar udźwignięcia tego wszystkiego wokalnie spoczął na samym liderze i z asów pojawił się tylko Apollo Papathanasio z FIREWIND.
To już trzeci album czeskiej ekipy Raina nagrany na przełomie lat 2016 - 2017 i wydany w lutym 2018 przez Pride & Joy Music. Tym razem nie ma tylu znamienitych gości, co na dwóch poprzednich LP. Ciężar udźwignięcia tego wszystkiego wokalnie spoczął na samym liderze i z asów pojawił się tylko Apollo Papathanasio z FIREWIND.
Umieszczony już na początku tytułowy .Act of Creation wskazuje, że tym razem będzie nieco progresji. W tej kompozycji, jak zwykle potoczystej i melodyjnej mieszają się wpływy modern metalowe, z neoklasyką, silne akcenty gitarowo-klawiszowe w stylu DIVINEFIRE. W jakiś sposób do estetyki tego zespołu nawiązuje znakomity wolniejszy Wake Up.
Próba połączenia lekkiej łagodności SEBASTIEN z kolejnym patentem DIVINEFIRE, brutalnymi wokalami na planie drugim w Evermore wyszła mało przekonująco. Za to w modern metalowym z bardzo ładnymi wokalami My Empire zabrzmiało to nie najgorzej, podobnie jako solo gitarowe. Zdecydowanie symfoniczny plan drugi, wysunięty, akcentowany elektroniką i syntezatorowymi chórami to patent zaczerpnięty od Szwedów i to dotyczy całego albumu. Melodic power metal SEBASTIEN była zawsze stosunkowo lekki i zwiewny, jednak dance power w No Destination to już lekka przesada, a Amy jest zdecydowanie zbyt radiowo-popowy, podobnie jak Heal My Soul. W Queen from the Stars zaśpiewał "George" bardzo dobrze. Trochę w tej delikatnej romantycznej kompozycji balladowego BLIND GUARDIAN, trochę pianina i może jedynie zabrakło... Dostojnego Gościa. Gość jest w Winner. Tu śpiewa wokalista słowackiego SIGNUM REGIS razem z z Rainem i to mało interesujący modern metalowy numer z przebojowym refrenem. Naprawdę coś z debiutu SEBASTIEN można usłyszeć w kapitalnym Promises, gdzie duet z Kristýną Dostálovą jest po prostu zrobiony wybornie. No i gwoździem programu jest Die in Me, z boskim Apollo, który w tej dynamicznej, a jednocześnie melodyjnej kompozycji niszczy w refrenie totalnie. Do bardzo udanych numerów należy utkany z różnych stylów - od groove po pop rock Full Moon Child, z rewelacyjnym gęstym basem Petri Kallio. Drugi z romantycznych songów, Hero, na przeciętnym poziomie.
Słychać, że te nagrania nie są plonem jedne sesji. Jest kolosalna różnica w ustawieniu wszystkiego, chociażby jeśli porównać mięsisty Heal My Soul z Act of Creation. Ekipa SEBASTIEN pokazała po raz kolejny, że jest grupą kompetentnych muzyków, "George" śpiewa bardzo ładnie, jednak prawda jest brutalna - SEBASTIEN bez gości ze świata to tylko sprawny zespół grający kompromisowo pomiędzy rockiem a metalem. Brakuje na tym LP tych Mistrzów, Apollo to zdecydowanie za mało.
Solidne wykonanie to także nie wszystko. Chciałoby się usłyszeć jakieś bardziej ambitne sola gitarowe czy mniej trywialne klawisze. Chciałoby się więcej pięknego sebastianowego klimatu niż tylko w Promises. Chciałoby się mniej eklektyzmu i mniej modern radiowego rockmetalu.
Ten album jest niestety rozczarowaniem. Obiecywałem sobie znacznie więcej mając w pamięci LP "Tears of White Roses".
Próba połączenia lekkiej łagodności SEBASTIEN z kolejnym patentem DIVINEFIRE, brutalnymi wokalami na planie drugim w Evermore wyszła mało przekonująco. Za to w modern metalowym z bardzo ładnymi wokalami My Empire zabrzmiało to nie najgorzej, podobnie jako solo gitarowe. Zdecydowanie symfoniczny plan drugi, wysunięty, akcentowany elektroniką i syntezatorowymi chórami to patent zaczerpnięty od Szwedów i to dotyczy całego albumu. Melodic power metal SEBASTIEN była zawsze stosunkowo lekki i zwiewny, jednak dance power w No Destination to już lekka przesada, a Amy jest zdecydowanie zbyt radiowo-popowy, podobnie jak Heal My Soul. W Queen from the Stars zaśpiewał "George" bardzo dobrze. Trochę w tej delikatnej romantycznej kompozycji balladowego BLIND GUARDIAN, trochę pianina i może jedynie zabrakło... Dostojnego Gościa. Gość jest w Winner. Tu śpiewa wokalista słowackiego SIGNUM REGIS razem z z Rainem i to mało interesujący modern metalowy numer z przebojowym refrenem. Naprawdę coś z debiutu SEBASTIEN można usłyszeć w kapitalnym Promises, gdzie duet z Kristýną Dostálovą jest po prostu zrobiony wybornie. No i gwoździem programu jest Die in Me, z boskim Apollo, który w tej dynamicznej, a jednocześnie melodyjnej kompozycji niszczy w refrenie totalnie. Do bardzo udanych numerów należy utkany z różnych stylów - od groove po pop rock Full Moon Child, z rewelacyjnym gęstym basem Petri Kallio. Drugi z romantycznych songów, Hero, na przeciętnym poziomie.
Słychać, że te nagrania nie są plonem jedne sesji. Jest kolosalna różnica w ustawieniu wszystkiego, chociażby jeśli porównać mięsisty Heal My Soul z Act of Creation. Ekipa SEBASTIEN pokazała po raz kolejny, że jest grupą kompetentnych muzyków, "George" śpiewa bardzo ładnie, jednak prawda jest brutalna - SEBASTIEN bez gości ze świata to tylko sprawny zespół grający kompromisowo pomiędzy rockiem a metalem. Brakuje na tym LP tych Mistrzów, Apollo to zdecydowanie za mało.
Solidne wykonanie to także nie wszystko. Chciałoby się usłyszeć jakieś bardziej ambitne sola gitarowe czy mniej trywialne klawisze. Chciałoby się więcej pięknego sebastianowego klimatu niż tylko w Promises. Chciałoby się mniej eklektyzmu i mniej modern radiowego rockmetalu.
Ten album jest niestety rozczarowaniem. Obiecywałem sobie znacznie więcej mając w pamięci LP "Tears of White Roses".
ocena: 7/10
new 11.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"