03.01.2019, 16:04:33
Serenity - War of Ages (2013)
Tracklista:
1. Wings of Madness 05:51
2. The Art of War 05:08
3. Shining Oasis 05:08
4. For Freedom's Sake 04:35
5. Age of Glory 06:38
6. The Matricide 04:56
7. Symphony for the Quiet 04:57
8. Tannenberg 05:49
9. Legacy of Tudors 05:01
10. Royal Pain 04:46
Rok wydania: 2013
Gatunek: Progressive Symphonic Power Metal
Kraj: Austria
Skład zespołu:
Georg Neuhauser - śpiew
Clémentine Delauney - śpiew
Clémentine Delauney - śpiew
Thomas Buchberger - gitara
Fabio D'Amore - gitara basowa
Fabio D'Amore - gitara basowa
Andreas Schipflinger - perkusja, śpiew
oraz
oraz
Oliver Philipps - instrumenty klawiszowe, śpiew, pianino, gitara
W nieco zreorganizowanym składzie nagrany został czwarty album SERENITY z Tyrolu. Pojawił się basista Fabio D'Amore znnayz FAIRYLAND i PATHOSRAY oraz, co szczególnie ważne, Clémentine Delauney jako drugi, żeński głos. SERENITY korzystało juz pomocy wokalistek wcześniej, jednak po raz pierwszy znalazła się jedna w stałym składzie grupy. Jej rola jest tu bardzo duża, bo to nie tylko dodatkowe wokale poboczne, ale i duety i własne partie. Osobiście nie uważam, by Clémentine Delauney wywierała na tym albumie wstrząsające wrażenie, ale trudno jest wywrzeć takie wrażenie, gdy partnerem przy mikrofonie jest kapitalny i niesamowity Georg Neuhauser. Owszem, Clémentine śpiewa bardzo dobrze i przez to została zauważona przez VISION OF ATLANTIS, gdzie zresztą przeszła jeszcze w tym samym, 2013 roku.
Tematyka albumu jest luźno powiązana z ważnymi wydarzeniami historycznymi i na tę okoliczność członkowie SERENITY przybrali specjalne pseudonimy np Georg Neuhauser to Henry VIII, Delauney to Bathory, a Andreas Schipflinger to Ulrich von Jungingen. Trudno jednak uznać liryki tego LP za wnoszące cokolwiek do wiedzy historycznej słuchacza, co słychać w nijakim tekście do Tannenberg, czyli opowieści o bitwie pod Grunwaldem, gdzie nawet nie bardzo wiadomo, z jakiej pozycji zespół opowiada o tym wydarzeniu, ale chyba z pozycji Krzyżaków, których udało się nam tak skutecznie tam pobić.
Podobnie pełne uników i określonych przekłamań są i inne teksty na tej płycie.
Nie one są jednak najważniejsze. Liczy się muzyka i głosy, a tym trudno cokolwiek zarzucić poza tym, że SERENITY nic nie wnosi do bardzo poukładanej i ugrzecznionej konwencji metalu/power metalu symfonicznego, która budował przez lata.
Jest to po prostu zestaw melodyjnych, niezbyt szybkich kompozycji z udanymi zapadającymi w pamięć refrenami wspaniale po raz kolejny zaśpiewanymi przez Georga Neuhausera. Nie jest to ani epickie, ani drapieżne, ani agresywne - jest zaś na pewno odprężające i miłe dla ucha, jeśli dla słuchacza wokal żeński nie stanowi przeszkody. Niektóre fragmenty przypominają w aranżacjach RHAPSODY we wszystkich odmianach, orkiestracje i plany symfoniczne autorstwa związanego od lat z zespołem Olivera Philippsa wysmakowane i dopracowane. Także pianino brzmi bardzo elegancko i kilka razy jak choćby w For Freedom's Sake, czy Symphony for the Quiet Georg ma okazję zaprezentować swój kunszt w śpiewaniu balladowych songów. Najgorzej muzycznie wypada nieszczęsny Tannenberg, stojący pośrodku radiowego rocka i festiwalowej piosenki i to taki trochę zawstydzający fragment tego albumu.
Brak trochę także jakieś zdecydowanie wybijającej się przebojowej kompozycji, choć te cechy poniekąd ma Royal Pain z kapitalnym refrenem, zaśpiewanym zresztą przez Clémentine Delauney, która tutaj śpiewa bez manieryzmu i omdlewania i wypada znakomicie.
Produkcja jest przepiękna. Materiałem "zaopiekował" się Czech Jan Vacik, a on nie wypuszcza bubli. Doskonałe, wspaniałe brzmienie, wzorcowe dla gatunku. Wypieszczony jest każdy detal, każdy instrument i każda sekunda na tym albumie.
Album z pewnością spodoba się wszystkim, dla których melodia jest ważna i ich metalowy świat nie zamyka się w granicach USPM.
Ocena: 8/10
new 3.01.2019
Tematyka albumu jest luźno powiązana z ważnymi wydarzeniami historycznymi i na tę okoliczność członkowie SERENITY przybrali specjalne pseudonimy np Georg Neuhauser to Henry VIII, Delauney to Bathory, a Andreas Schipflinger to Ulrich von Jungingen. Trudno jednak uznać liryki tego LP za wnoszące cokolwiek do wiedzy historycznej słuchacza, co słychać w nijakim tekście do Tannenberg, czyli opowieści o bitwie pod Grunwaldem, gdzie nawet nie bardzo wiadomo, z jakiej pozycji zespół opowiada o tym wydarzeniu, ale chyba z pozycji Krzyżaków, których udało się nam tak skutecznie tam pobić.
Podobnie pełne uników i określonych przekłamań są i inne teksty na tej płycie.
Nie one są jednak najważniejsze. Liczy się muzyka i głosy, a tym trudno cokolwiek zarzucić poza tym, że SERENITY nic nie wnosi do bardzo poukładanej i ugrzecznionej konwencji metalu/power metalu symfonicznego, która budował przez lata.
Jest to po prostu zestaw melodyjnych, niezbyt szybkich kompozycji z udanymi zapadającymi w pamięć refrenami wspaniale po raz kolejny zaśpiewanymi przez Georga Neuhausera. Nie jest to ani epickie, ani drapieżne, ani agresywne - jest zaś na pewno odprężające i miłe dla ucha, jeśli dla słuchacza wokal żeński nie stanowi przeszkody. Niektóre fragmenty przypominają w aranżacjach RHAPSODY we wszystkich odmianach, orkiestracje i plany symfoniczne autorstwa związanego od lat z zespołem Olivera Philippsa wysmakowane i dopracowane. Także pianino brzmi bardzo elegancko i kilka razy jak choćby w For Freedom's Sake, czy Symphony for the Quiet Georg ma okazję zaprezentować swój kunszt w śpiewaniu balladowych songów. Najgorzej muzycznie wypada nieszczęsny Tannenberg, stojący pośrodku radiowego rocka i festiwalowej piosenki i to taki trochę zawstydzający fragment tego albumu.
Brak trochę także jakieś zdecydowanie wybijającej się przebojowej kompozycji, choć te cechy poniekąd ma Royal Pain z kapitalnym refrenem, zaśpiewanym zresztą przez Clémentine Delauney, która tutaj śpiewa bez manieryzmu i omdlewania i wypada znakomicie.
Produkcja jest przepiękna. Materiałem "zaopiekował" się Czech Jan Vacik, a on nie wypuszcza bubli. Doskonałe, wspaniałe brzmienie, wzorcowe dla gatunku. Wypieszczony jest każdy detal, każdy instrument i każda sekunda na tym albumie.
Album z pewnością spodoba się wszystkim, dla których melodia jest ważna i ich metalowy świat nie zamyka się w granicach USPM.
Ocena: 8/10
new 3.01.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"