08.01.2019, 16:21:40
Tysondog - Cry Havoc (2015)
Tracklista:
1. Cry Havoc 05:28
2. The Needle 03:55
3. Parasite 05:09
4. Nemesis 04:54
5. Shadow of the Beast 05:30
6. Into the Void 04:15
7. Playing with Fire 05:02
8. Relentless 04:57
9. Broken 05:22
10.Cold as Ice 05:39
11.Crash and Burn 05:35
12.Addiction 04:55
11.Crash and Burn 05:35
12.Addiction 04:55
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy/power metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Clutch Carruthers - śpiew
Paul Burdis - gitara
Steven Morrison - gitara
Steven Morrison - gitara
Kevin Wynn - gitara basowa
Phil Brewis - perkusja
TYSONDOG, reaktywowany w roku 2008 dosyć długo zbierał się do nagrania jakiejś nowej płyty, zaszły także zmiany w składzie, gdyż w 2012 nowym perkusistą został Phil Brewis, długoletni członek BLITZKRIEG.
Ostatecznie w roku 2014 w studio w Newcastle zarejestrowany został album "Cry Havoc", wydany przez Rocksector Records z Manchesteru w kwietniu 2015.
Jest to niestety album kompromitujący dobre imię zespołu z dawnych lat.
Zespół gra tu heavy/power metal słaby nawet jak na warunki nie najmocniejszej sceny brytyjskiej. Oczywiście nikt nie wymaga, by grali super melodyjne kawałki w pięknej oprawie brzmieniowej, ale ta płyta nie wzbudza niczego poza zażenowaniem w każdym aspekcie. Utwory są trywialne, oparte na kilku ogranych riffach, z melodiami które nic nie wyrażają i refrenami całkowicie niemającymi nic wspólnego ani z dobrą muzyką, ani z chwytliwością. Może kilka razy są jakieś przebłyski, może w Playing with Fire, może w niezłym balladowym songu Broken, gdzie można usłyszeć chyba najlepsze solo na płycie.
Ogólnie sola są słabe, bez pomysłu i nic tu do tych kompozycji one nie wnoszą. To, co jest heavy/power metalem jest pozbawione mocy, choć grają dwaj gitarzyści, jest tu ponadto w wielu miejscach pustka, gdy prawie nikt nic nie gra i nie wiadomo, czy to taka próba tworzenia klimatu, czy to inklinacje progresywne, czy też po prostu niektórzy wyszli na szybki lunch. Metal brytyjski w dużej mierze opiera na klimacie, tu trochę klimatu jest w dobrym rozpoczęciu surowego i tajemniczego Nemesis, ale tylko do momentu, gdy kończy się wiodąca rola gitar. Trudno za klimatyczne uznać ambientowe straszenie we wstępie do Shadow of the Beast.
Przykro to mówić, ale Clutch Carruthers śpiewa po prostu słabo. Płaski głos, zmęczony, słychać wysiłek w przebijaniu się przez dwie gitary. Trochę ułatwia mu zadanie to, ze są one dosyć suche i o tępym brzmieniu. Wokalista już chyba zdecydowanie najlepsze lata ma już za sobą. W kwestii produkcji można powiedzieć tyle, że nawiązuje ona do stylistyki okręgu Newcastle z lat 80tych. Jednoplanowe to jest, spłaszczone, mimo tworzenia wrażenia, że jest inaczej.
Jest tylko jedne bardzo pozytywny akcent. To gra Phila Brewisa. To naprawdę bardzo dobry, kreatywny perkusista, który tutaj do nijakich riffów gra swoje własne, oryginalne partie perkusyjne i tych warto posłuchać. Na szczęście typ produkcji preferuje perkusję i ta jest doskonale słyszalna.
Nudny, pozbawiony pomysłu wtórny i szary heavy/power. Słabe to jest po prostu.
ocena: 3,4/10
new 8.01.2019
Ostatecznie w roku 2014 w studio w Newcastle zarejestrowany został album "Cry Havoc", wydany przez Rocksector Records z Manchesteru w kwietniu 2015.
Jest to niestety album kompromitujący dobre imię zespołu z dawnych lat.
Zespół gra tu heavy/power metal słaby nawet jak na warunki nie najmocniejszej sceny brytyjskiej. Oczywiście nikt nie wymaga, by grali super melodyjne kawałki w pięknej oprawie brzmieniowej, ale ta płyta nie wzbudza niczego poza zażenowaniem w każdym aspekcie. Utwory są trywialne, oparte na kilku ogranych riffach, z melodiami które nic nie wyrażają i refrenami całkowicie niemającymi nic wspólnego ani z dobrą muzyką, ani z chwytliwością. Może kilka razy są jakieś przebłyski, może w Playing with Fire, może w niezłym balladowym songu Broken, gdzie można usłyszeć chyba najlepsze solo na płycie.
Ogólnie sola są słabe, bez pomysłu i nic tu do tych kompozycji one nie wnoszą. To, co jest heavy/power metalem jest pozbawione mocy, choć grają dwaj gitarzyści, jest tu ponadto w wielu miejscach pustka, gdy prawie nikt nic nie gra i nie wiadomo, czy to taka próba tworzenia klimatu, czy to inklinacje progresywne, czy też po prostu niektórzy wyszli na szybki lunch. Metal brytyjski w dużej mierze opiera na klimacie, tu trochę klimatu jest w dobrym rozpoczęciu surowego i tajemniczego Nemesis, ale tylko do momentu, gdy kończy się wiodąca rola gitar. Trudno za klimatyczne uznać ambientowe straszenie we wstępie do Shadow of the Beast.
Przykro to mówić, ale Clutch Carruthers śpiewa po prostu słabo. Płaski głos, zmęczony, słychać wysiłek w przebijaniu się przez dwie gitary. Trochę ułatwia mu zadanie to, ze są one dosyć suche i o tępym brzmieniu. Wokalista już chyba zdecydowanie najlepsze lata ma już za sobą. W kwestii produkcji można powiedzieć tyle, że nawiązuje ona do stylistyki okręgu Newcastle z lat 80tych. Jednoplanowe to jest, spłaszczone, mimo tworzenia wrażenia, że jest inaczej.
Jest tylko jedne bardzo pozytywny akcent. To gra Phila Brewisa. To naprawdę bardzo dobry, kreatywny perkusista, który tutaj do nijakich riffów gra swoje własne, oryginalne partie perkusyjne i tych warto posłuchać. Na szczęście typ produkcji preferuje perkusję i ta jest doskonale słyszalna.
Nudny, pozbawiony pomysłu wtórny i szary heavy/power. Słabe to jest po prostu.
ocena: 3,4/10
new 8.01.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"