17.01.2019, 13:50:22
Sinner - Mask Of Sanity (2007)
tracklista:
1. The Other Side 04:02
2. Diary Of Evil 04:35
3. Badlands 03:52
4. Black 03:59
5. The Thunder Roar 05:16
6. The Sign 04:27
7. Revenge 03:35
8. Under The Gun 03:42
9. Can't Stand The Heat 03:42
10. No Return 04:40
11. Last Man Standing 03:30
Rok wydania: 2007
Gatunek: heavy metal
Kraj: Niemcy
skład zespołu:
Mat Sinner - śpiew, gitara basowa
Tom Naumann - gitara
Christof Leim - gitara
Klaus Sperling - perkusja
Frank Rössler - instrumenty klawiszowe
Po czteroletniej przerwie Mat Sinner przypomina o sobie i swoim zespole nową płytą nagraną w składzie nieco zmienionym, ale nadal opartym o przyjaciół z PRIMAL FEAR oraz zupełnie nowego drugiego gitarzystę Christofa Leima.
Mniej więcej w tym samym czasie zaczał się w przypadku PRIMAL FEAR flirt z melodyjnym heavy/power metalem mainstreamowym i chyba Mat postanowił postawić na to samo, nagrywając "Mask Of Sanity". Problemów z tym nie było, bo przecież SINNER grał hard'n'heavy przez prawie dwie dekady i tylko dwie ostatnie płyty były przejściem na nieco innego obszary klasycznego heavy metalu.
Wszystko tu jest bardzo klasyczne dla SINNER, ale kompozycyjnie Mata zjadła rutyna. Może i SINNER nigdy nie był kopalnią bujających rock/metalowych hitów, ale na tym albumie brak ich zupełnie. Przecież Revenge jest w tej kategorii zupełnie do niczego. Trzeba bardzo lubić SINNER, by bez znudzenia wysłuchać zagrane ociężale rokery w rodzaju The Other Side, Diary Of Evil, Can't Stand The Heat czy prymitywny Last Man Standing.
Nudne jest przyjazne radio granie w Badlands, gdzie brzmienie klawiszy budzi raczej niesmak. W przeciętnym The Thunder Roar Sinner odwołuje się do swoich dokonać z lat 80tych i tylko gitary ryczą tu mocniej. Nie, nie jest także dobry The Sign, wolniejszy i nastawiony na klimat melancholijny wyrwany i obłaskawiony dla potrzeb tej płyty z albumu "There Will Be Execution", podobnie jak zupełnie nieudany No Return.
Zaproszeni goście - wokalista Andy Franck z BRAINSTORM i gitarzysta Martin Grimm (HEADSTONE EPITAPH, MYSTIC PROPHECY) zaznaczyli swoją obecność w nie swojej stylistycznie muzyce, Ralf Scheepers po prostu coś tam dośpiewał w studio, kibicując koledze z zespołu...
Sinner zawsze lubił THIN LIZZY, nie krył inspiracji, potrafił też nagrać kilka kapitalnych utworów stanowiących wierne odwzorowanie stylu Irlandczyków. Tu, na tej płycie, gdzieś tam są blade przebłyski tego stylu... Na wersji limitowanej tej płyty znalazł się cover Baby Please Don't Go, odegrany bez wiary i charyzmy.
Wśród tego wszystkiego pozytywne wrażenie wywiera spokojnie rozegrany, nie tak ciężki klasyczny hard'n'heavy Black, prosty i faktycznie przebojowy w melodii oraz Under The Gun, gdzie się wszyscy nagle obudzili, grają dynamiczniej, żwawiej a refrenik, choć mocno pachnący autoplagiatem jest w porządku.
Ogólnie mówiąc, Mat Sinner nagrał produkt skierowany ściśle do fanów swoich dawnych nagrań i zaśpiewał bardzo dobrze, choć w porównaniu, chociażby z "The End Of Sanctuary" mocno zachowawczo. Gitary w porządku, jest kilka solidnych solówek, ale te klawisze, które zagrał Frank Rössler, są wszystkie do wyrzucenia. Niestety, to absolutna kompromitacja i dziwi mnie, że tego nie usunięto w studio. Takiej amatorszczyzny i braku pomysłu ze świecą szukać na rock/metalowych albumach. Realizacja bez zarzutu, szczególnie może się podobać niezmiernie wyrazista sekcja rytmiczna. Bębny i blachy rządzą!
Nie ma co ukrywać. Od tej płyty SINNER zaczął się staczać po równi pochyłej, by spaść na samo dno w roku 2017 albumem "Tequila Suicide".
ocena: 5,8/10
new 17.01.2019
Zaproszeni goście - wokalista Andy Franck z BRAINSTORM i gitarzysta Martin Grimm (HEADSTONE EPITAPH, MYSTIC PROPHECY) zaznaczyli swoją obecność w nie swojej stylistycznie muzyce, Ralf Scheepers po prostu coś tam dośpiewał w studio, kibicując koledze z zespołu...
Sinner zawsze lubił THIN LIZZY, nie krył inspiracji, potrafił też nagrać kilka kapitalnych utworów stanowiących wierne odwzorowanie stylu Irlandczyków. Tu, na tej płycie, gdzieś tam są blade przebłyski tego stylu... Na wersji limitowanej tej płyty znalazł się cover Baby Please Don't Go, odegrany bez wiary i charyzmy.
Wśród tego wszystkiego pozytywne wrażenie wywiera spokojnie rozegrany, nie tak ciężki klasyczny hard'n'heavy Black, prosty i faktycznie przebojowy w melodii oraz Under The Gun, gdzie się wszyscy nagle obudzili, grają dynamiczniej, żwawiej a refrenik, choć mocno pachnący autoplagiatem jest w porządku.
Ogólnie mówiąc, Mat Sinner nagrał produkt skierowany ściśle do fanów swoich dawnych nagrań i zaśpiewał bardzo dobrze, choć w porównaniu, chociażby z "The End Of Sanctuary" mocno zachowawczo. Gitary w porządku, jest kilka solidnych solówek, ale te klawisze, które zagrał Frank Rössler, są wszystkie do wyrzucenia. Niestety, to absolutna kompromitacja i dziwi mnie, że tego nie usunięto w studio. Takiej amatorszczyzny i braku pomysłu ze świecą szukać na rock/metalowych albumach. Realizacja bez zarzutu, szczególnie może się podobać niezmiernie wyrazista sekcja rytmiczna. Bębny i blachy rządzą!
Nie ma co ukrywać. Od tej płyty SINNER zaczął się staczać po równi pochyłej, by spaść na samo dno w roku 2017 albumem "Tequila Suicide".
ocena: 5,8/10
new 17.01.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"