27.01.2019, 13:42:06
Iron Savior - Condition Red (2002)
Tracklista:
1. Titans of Our Time 03:54
2. Protector 04:36
3. Ironbound 05:22
4. Condition Red 04:58
5. Warrior 04:49
6. Mindfeeder 04:45
7. Walls of Fire 04:21
8. Tales of the Bold 05:32
9. No Heroes 04:15
10. Paradise 05:49
11. Thunderbird 07:23
Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Piet Sielck - śpiew, gitara
Joachim "Piesel" Kustner - gitara
Jan Eckert - bas
Thomas Nack - perkusja
Andreas Kuck - instrumenty klawiszowe
W roku 2001 wraz z odejściem z zespołu Kai Hansena zakończyła się dla IRON SAVIOR pewna epoka. Co prawda wkład kompozycyjny Hansena był w tej grupie niewielki, to jednak jego gitara miała tu bardzo duże znaczenie. Sielck, przystępując do nagrania kolejnego albumu nie zdecydował się na dodanie innego trzeciego gitarzysty i płyta "Condition Red" została przygotowana w składzie pięcioosobowym. Prace w hamburskim studio zakończono na początku 2002 roku i album ukazał się w czerwcu, nakładem Noise.
Sielck, choć miał tylko rok na przygotowanie nowych kompozycji tym razem spisał się znakomicie, bo utwory z tej płyty co najmniej o klasę przewyższają tę power metalową poprawność z "Dark Assault".
Album wypełniają realnie atrakcyjne, dynamiczne i utrzymane w starej tradycji Żelaznego Zbawcy z chóralnymi klasycznie niemieckimi hansenowskimi (a jednak!) refrenami i tym razem wybornymi solówkami Sielcka. Jeśli zdecydowanie może się podobać w tym stylu Titans of Our Time, to jeszcze lepsze są podbarwione tą specyficzną epickością IRON SAVIOR brawurowo odegrane - mocny w riffach Protector, twardy, surowy i speedowy w zwrotkach i piękny w zwiewnym refrenie
Ironbound oraz rytmiczny, gęsto akcentowany basem tytułowy Condition Red. Refren w tym kawałku jest doprawdy mocarny. Bardzo dobry jest wolniejszy, bojowy Warrior, bliższy tradycyjnemu heavy metalowi. Trudno jest utrzymać tak wysoki poziom na całej płycie i Mindfeeder wypada na tle innych słabiej, ale już w potężnym w dołach i ryczących gitarach Walls of Fire dają melodyjnie popalić, a Tales of the Bold to prawdziwy klasyk niemieckiego speed/power melodic grania!
No Heroes to jedyny utwór, którego współautorem jest Kustner, taki trochę w rytmice hard'n'heavy, trochę podchodzący pod bujające rockery SINNER, jednak rozległe chóralne refreny są typowe dla tego albumu, i numer ten nie wydaje się tu doklejony na siłę. Grupa stawia kropkę nad "I" w dwóch wybornych utworach na końcu tej płyty. Paradise mocno przypomina utwory z debiutu i zawiera jedne z najlepszych refrenów, jakie się udało stworzyć Pietowi w dotychczasowej karierze zespołu. Takich właśnie refrenów zabrakło na "Dark Assault"!
Ostatni Thunderbird, jest dłuższy i bardziej rozbudowany w partiach instrumentalnych. Więcej ma tu do powiedzenia Andreas Kuck, tworząc plan symfoniczny, speed zastąpiony został po części dostojną galopadą, jest pełen emocji śpiew Sielcka, jest też atmosfera wskazująca na niemal epickie podsumowanie całości. Są też echa starego HELLOWEEN w najszybszych partiach, no i ponadto jest to tak bardzo niemieckie w najlepszym tego słowa muzycznym znaczeniu.
Zwraca uwagę ogromne zaangażowanie Sielcka. Śpiewa doskonale, z lekkim zadziorem, gra wyśmienicie i gitarowa ściana jest rewelacyjna w duetach z Kustnerem. Nie twierdzę, że Hansen go hamował czy przytłaczał, ale tu Piet wyraźnie odżył jako samodzielny lider. Pozostali członkowie zespołu podobnie stanęli na wysokości zadania i wszyscy grają z dużą werwą, a z największą Thomas Nack. Partie perkusji są na najwyższym poziomie.
Także sound tego LP jest ciekawszy, głębszy w gitarach i bardziej przestrzenny niż na płycie poprzedniej. Tym razem Piet Sielck wyprodukował płytę IRON SAVIOR sam, bez niczyjej pomocy i zrobił to jak należy. Można oczywiście powiedzieć, że tym albumem IRON SAVIOR mocno zbliżył się do GAMMA RAY Hansena z tego okresu, ale w zasadniczej stylistyce pozostał nadal swoisty i rozpoznawalny.
Sielck, choć miał tylko rok na przygotowanie nowych kompozycji tym razem spisał się znakomicie, bo utwory z tej płyty co najmniej o klasę przewyższają tę power metalową poprawność z "Dark Assault".
Album wypełniają realnie atrakcyjne, dynamiczne i utrzymane w starej tradycji Żelaznego Zbawcy z chóralnymi klasycznie niemieckimi hansenowskimi (a jednak!) refrenami i tym razem wybornymi solówkami Sielcka. Jeśli zdecydowanie może się podobać w tym stylu Titans of Our Time, to jeszcze lepsze są podbarwione tą specyficzną epickością IRON SAVIOR brawurowo odegrane - mocny w riffach Protector, twardy, surowy i speedowy w zwrotkach i piękny w zwiewnym refrenie
Ironbound oraz rytmiczny, gęsto akcentowany basem tytułowy Condition Red. Refren w tym kawałku jest doprawdy mocarny. Bardzo dobry jest wolniejszy, bojowy Warrior, bliższy tradycyjnemu heavy metalowi. Trudno jest utrzymać tak wysoki poziom na całej płycie i Mindfeeder wypada na tle innych słabiej, ale już w potężnym w dołach i ryczących gitarach Walls of Fire dają melodyjnie popalić, a Tales of the Bold to prawdziwy klasyk niemieckiego speed/power melodic grania!
No Heroes to jedyny utwór, którego współautorem jest Kustner, taki trochę w rytmice hard'n'heavy, trochę podchodzący pod bujające rockery SINNER, jednak rozległe chóralne refreny są typowe dla tego albumu, i numer ten nie wydaje się tu doklejony na siłę. Grupa stawia kropkę nad "I" w dwóch wybornych utworach na końcu tej płyty. Paradise mocno przypomina utwory z debiutu i zawiera jedne z najlepszych refrenów, jakie się udało stworzyć Pietowi w dotychczasowej karierze zespołu. Takich właśnie refrenów zabrakło na "Dark Assault"!
Ostatni Thunderbird, jest dłuższy i bardziej rozbudowany w partiach instrumentalnych. Więcej ma tu do powiedzenia Andreas Kuck, tworząc plan symfoniczny, speed zastąpiony został po części dostojną galopadą, jest pełen emocji śpiew Sielcka, jest też atmosfera wskazująca na niemal epickie podsumowanie całości. Są też echa starego HELLOWEEN w najszybszych partiach, no i ponadto jest to tak bardzo niemieckie w najlepszym tego słowa muzycznym znaczeniu.
Zwraca uwagę ogromne zaangażowanie Sielcka. Śpiewa doskonale, z lekkim zadziorem, gra wyśmienicie i gitarowa ściana jest rewelacyjna w duetach z Kustnerem. Nie twierdzę, że Hansen go hamował czy przytłaczał, ale tu Piet wyraźnie odżył jako samodzielny lider. Pozostali członkowie zespołu podobnie stanęli na wysokości zadania i wszyscy grają z dużą werwą, a z największą Thomas Nack. Partie perkusji są na najwyższym poziomie.
Także sound tego LP jest ciekawszy, głębszy w gitarach i bardziej przestrzenny niż na płycie poprzedniej. Tym razem Piet Sielck wyprodukował płytę IRON SAVIOR sam, bez niczyjej pomocy i zrobił to jak należy. Można oczywiście powiedzieć, że tym albumem IRON SAVIOR mocno zbliżył się do GAMMA RAY Hansena z tego okresu, ale w zasadniczej stylistyce pozostał nadal swoisty i rozpoznawalny.
ocena: 9,2/10
new 27.01.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"