21.02.2019, 18:52:25
Satan - Court In The Act (1983)
Tracklista:
1.Into the Fire 01:44
2. Trial by Fire 04:18
2. Trial by Fire 04:18
3. Blades of Steel 05:16
4. No Turning Back 04:01
5.Broken Treaties 04:44
6.Break Free 05:20
7.Hunt You Down 03:30
8.The Ritual 04:40
9.Dark Side of Innocence 00:57
10.Alone in the Dock 06:24
5.Broken Treaties 04:44
6.Break Free 05:20
7.Hunt You Down 03:30
8.The Ritual 04:40
9.Dark Side of Innocence 00:57
10.Alone in the Dock 06:24
Rok wydania: 1983
Gatunek: Heavy/Power Metal/NWOBHM
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Brian Ross - śpiew
Steve Ramsey - gitara
Russ Tippins - gitara
Graeme English - gitara basowa
Sean Taylor - perkusja
Tyle już napisano o tej zjawiskowej płycie... Jeśli się ceni NWOBHM, to wobec "Court In The Act" nie można przejść obojętnie.
SATAN narodził się w Twierdzy NWOBHM - Newcastle w roku 1979 i w okresie największego rozkwitu Nowej Fali pozostawał w cieniu, znany trochę z nagrań demo i koncertów na lokalnych scenach. Sytuacja zmieniła się, gdy rozpadł się BLITZKRIEG i wokalistą w miejsce Trevora Robinsona został Brian Ross. Wtedy w studio Lynx Studios w Newcastle powstała płyta, która zmieniła optykę spojrzenia na NWOBHM.
Album ten, wydany jednocześnie przez Roaddrunner, który był wytwórnią macierzysta oraz Neat, pod względem produkcji i jakości dźwięku nie błyszczał. Od pewnego czasu płyty NWOBHM produkowane były w znacznej większości znacznie lepiej. Muzyka ta jednocześnie nie nadawała się dla radia, a ponadto była trudniejsza w odbiorze niż płyty IRON MAIDEN, zawierała mniej buntu i agresji niż płyty RAVEN, nie była także tak blisko związana z rockiem i hard rockiem jak wydawnictwa licznych prezentowanych w radio grup rock/metalowych z UK. W jakiś sposób ten LP pozostawał poza głównym nurtem, dumnie wyizolowany (brytyjska "spendid isolation"!), po części niezrozumiany przez mainstream metalowy, po części zignorowany, także z powodu nietrafionej nazwy zespołu. No cóż, proto-black metal kojarzono raczej oczywiście z VENOM.
To, że Brain Ross to wyjątkowy i wybitnie utalentowany wokalista było wiadomo, ale to, że duet Ramsey - Tippins to niezwykły duet arcymistrzów gitary wiedziało wtedy tylko niewielu. To na nich i na ich pomysłach oparł się heavy metal SATAN, a właściwie mówiąc nieco współcześniejszym językiem heavy/power metal. SATAN poniekąd stał się wyprzedzającym epokę zespołem pod tym względem.
Rzecz jasna SATAN gra na tym albumie melodyjnie, jednak całkowicie bez nastawienia na typową przebojowość. Swobodnie wplata w szybki Trial by Fire motywy orientalne, w mocarny Blades of Steel elementy pierwotnego thrashu a la METALLICA w połączeniu z tradycyjnymi rockowymi partiami Rossa. Pozytywne zakręcenie i odrobina szaleństwa to bardzo nowocześnie zrobiony jak na te czasy No Turning Back i ta dopiero po latach grał w UK WOLFSBANE. Grupa przedstawia także swoją wysublimowaną, surową wizję epickiego grania w Broken Treaties. Tak na dobrą sprawę typową rytmikę NWOBHM pokazuje tylko w Hunt You Down, przypominający trochę ANGELWITCH i okraszony solami nie mniej wybuchowymi niż sola Heybourne'a. W Break Free można usłyszeć, jak Brain Ross doskonale dogaduje się wokalnie z gościnnie tu śpiewającym Alanem Hunterem z TYSONDOG. Całość wieńczy wirtuozersko odegrany, pełen podskórnego niepokoju, rozbudowany Alone in the Dock, często mylnie tytułowany Alone in the Dark.
Finezja gitarzystów ujawnia się nie tylko w niezwykłym instrumentalnym The Ritual, ale praktycznie we wszystkich kompozycjach i to zarówno w postaci bardzo zaawansowanych technicznie solówek jak i sposobu rozgrywania duetów, które niekiedy są tak potężne i zmasowane, jak w żadnym innym zespole brytyjskim tego okresu, może poza JUDAS PRIEST. Pewne niuanse giną w mętnej produkcji, szczególnie znakomite partie basowe Englisha, ale wyborne zagrywki dynamicznego perkusisty Seana Taylora są dobrze słyszalne.
Debiut SATAN nie został w pełni, gdy się pojawił na muzycznym horyzoncie i tak naprawdę sławę zyskał dopiero później, poniekąd zresztą za sprawą... BLITZTKIEG, do którego Brian Ross powrócił w ramach reaktywacji w roku 1984.
Trochę rozczarowani członkowie SATAN dokooptowali jako wokalistę Lou Taylora, który już występował w SATAN w roku 1982, zmienili nazwę na BLIND FURY i zaczęli grać heavy metal bliski radiowemu hard rockowi.
Dopiero po kilku latach wzięli srogi rewanż za swoje wcześniejsze niepowodzenia i z frontmanem Michaelem Jacksonem zdewastowali brytyjską scenę ponownie jako SATAN.
ocena: 9,5/10
new 21.02.2019
SATAN narodził się w Twierdzy NWOBHM - Newcastle w roku 1979 i w okresie największego rozkwitu Nowej Fali pozostawał w cieniu, znany trochę z nagrań demo i koncertów na lokalnych scenach. Sytuacja zmieniła się, gdy rozpadł się BLITZKRIEG i wokalistą w miejsce Trevora Robinsona został Brian Ross. Wtedy w studio Lynx Studios w Newcastle powstała płyta, która zmieniła optykę spojrzenia na NWOBHM.
Album ten, wydany jednocześnie przez Roaddrunner, który był wytwórnią macierzysta oraz Neat, pod względem produkcji i jakości dźwięku nie błyszczał. Od pewnego czasu płyty NWOBHM produkowane były w znacznej większości znacznie lepiej. Muzyka ta jednocześnie nie nadawała się dla radia, a ponadto była trudniejsza w odbiorze niż płyty IRON MAIDEN, zawierała mniej buntu i agresji niż płyty RAVEN, nie była także tak blisko związana z rockiem i hard rockiem jak wydawnictwa licznych prezentowanych w radio grup rock/metalowych z UK. W jakiś sposób ten LP pozostawał poza głównym nurtem, dumnie wyizolowany (brytyjska "spendid isolation"!), po części niezrozumiany przez mainstream metalowy, po części zignorowany, także z powodu nietrafionej nazwy zespołu. No cóż, proto-black metal kojarzono raczej oczywiście z VENOM.
To, że Brain Ross to wyjątkowy i wybitnie utalentowany wokalista było wiadomo, ale to, że duet Ramsey - Tippins to niezwykły duet arcymistrzów gitary wiedziało wtedy tylko niewielu. To na nich i na ich pomysłach oparł się heavy metal SATAN, a właściwie mówiąc nieco współcześniejszym językiem heavy/power metal. SATAN poniekąd stał się wyprzedzającym epokę zespołem pod tym względem.
Rzecz jasna SATAN gra na tym albumie melodyjnie, jednak całkowicie bez nastawienia na typową przebojowość. Swobodnie wplata w szybki Trial by Fire motywy orientalne, w mocarny Blades of Steel elementy pierwotnego thrashu a la METALLICA w połączeniu z tradycyjnymi rockowymi partiami Rossa. Pozytywne zakręcenie i odrobina szaleństwa to bardzo nowocześnie zrobiony jak na te czasy No Turning Back i ta dopiero po latach grał w UK WOLFSBANE. Grupa przedstawia także swoją wysublimowaną, surową wizję epickiego grania w Broken Treaties. Tak na dobrą sprawę typową rytmikę NWOBHM pokazuje tylko w Hunt You Down, przypominający trochę ANGELWITCH i okraszony solami nie mniej wybuchowymi niż sola Heybourne'a. W Break Free można usłyszeć, jak Brain Ross doskonale dogaduje się wokalnie z gościnnie tu śpiewającym Alanem Hunterem z TYSONDOG. Całość wieńczy wirtuozersko odegrany, pełen podskórnego niepokoju, rozbudowany Alone in the Dock, często mylnie tytułowany Alone in the Dark.
Finezja gitarzystów ujawnia się nie tylko w niezwykłym instrumentalnym The Ritual, ale praktycznie we wszystkich kompozycjach i to zarówno w postaci bardzo zaawansowanych technicznie solówek jak i sposobu rozgrywania duetów, które niekiedy są tak potężne i zmasowane, jak w żadnym innym zespole brytyjskim tego okresu, może poza JUDAS PRIEST. Pewne niuanse giną w mętnej produkcji, szczególnie znakomite partie basowe Englisha, ale wyborne zagrywki dynamicznego perkusisty Seana Taylora są dobrze słyszalne.
Debiut SATAN nie został w pełni, gdy się pojawił na muzycznym horyzoncie i tak naprawdę sławę zyskał dopiero później, poniekąd zresztą za sprawą... BLITZTKIEG, do którego Brian Ross powrócił w ramach reaktywacji w roku 1984.
Trochę rozczarowani członkowie SATAN dokooptowali jako wokalistę Lou Taylora, który już występował w SATAN w roku 1982, zmienili nazwę na BLIND FURY i zaczęli grać heavy metal bliski radiowemu hard rockowi.
Dopiero po kilku latach wzięli srogi rewanż za swoje wcześniejsze niepowodzenia i z frontmanem Michaelem Jacksonem zdewastowali brytyjską scenę ponownie jako SATAN.
ocena: 9,5/10
new 21.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"