12.06.2019, 17:55:24
Human Fortress - Raided Land (2013)
Tracklista:
1. Raided Land 03:592. Child of War 03:45
3. Wasted Years 04:48
4. The Chosen One 03:52
5. Shelter 03:56
6. The Gladiator of Rome (Pt. II) 04:27
7. Dark Knight 05:02
8. Prelude 01:39
9. Pray for Salvation 03:53
10. Evil Curse 05:22
11. Restless Souls 05:07
12. Under Siege 04:18
13. Guard the Blind 04:39
Rok wydania: 2013
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gus Monsanto - śpiew
Torsten Wolf - gitara
Volker Trost - gitara
André Hort - bas
Apostolos Zaios - perkusja
Dirk Liehm - instrumenty klawiszowe
O tym, co nazywano HUMAN FORTRESS w roku 2008, trzeba zapomnieć i wymazać to z pamięci. Spece od modern power core, którzy spłodzili potworka pod tytułem "Eternal Empire" odeszli do stworzonego przez siebie zespołu, by grać gothic metal (?) i w 2009 powrócili do składu starzy członkowie grupy, w tym także Jioti Parcharidis, któremu jednak problemy zdrowotne nie pozwoliły pozostać dłużej w ekipie i odszedł on w roku 2010. Ostatecznie w roku 2013 zastąpił go Brazylijczyk Gustavo Monsanto, który wsławił się w we francuskim ADAGIO i fińskim REVOLUTION RENAISSANCE Tolkkiego.
Wspiera go także znakomity Michael Bormann w wokalach pobocznych. A ponieważ HUMAN FORTRESS to legenda, więc całość nagrań miksuje niezawodny Sebastian Levermann z ORDEN OGAN, a płytę wydaje renomowana AFM Records w listopadzie 2013 roku.
Powrót Giganta?
Na pewno niezdecydowanie epickiego HUMAN FORTRESS. Jest power metal tylko markujący epic granie i gdyby szukać porównań, to Monsanto przyniósł tu ducha REVOLUTION RENAISSANCE w takiej nieco mocniejszej formie. Jest melodic power metal, nawet po części skłaniający się ku stylistyce STRATOVARIUS, albo bardziej przystępnych grup niemieckich nastawionych na dosyć prostą melodyjną przebojowość.
Doświadczona ekipa wyraźnie gra pod Monsanto, który jest wyluzowany, śpiewa wyśmienicie, dynamicznie i z rockowym błyskiem w oku w rock/metalowo rozbujanych Raided Land i Shelter. W tym towarzystwie wyróżnia się niezbyt szybki, pięknie zagrany i pełen rockowego ciepła Child of War, ale są i tak miałkie numery jak miałkie były w znacznej mierze kompozycje RR. Tu marne są Wasted Years z ohydnymi neofolkowymi wstawkami i napuszonymi orkiestracjami, a także prymitywny, ze słabą melodią The Chosen One i zupełnie beznadziejny, bezmelodyjny faktycznie Pray for Salvation. Smętna część instrumentalna jest po prostu... smętna. Tyle. Ta druga połowa płyty ogólnie jest słaba i bezbarwna w próbach dyskontowania sukcesów słynnych ekip fińskich i włoskich w obszarach melodic progressive power metal. Miałkie, ospałe Evil Curse, wyjątkowo ospały Restless Souls, bezpłciowy metalicznie Under Siege i na koniec męczarnia z bezsensownie zaranżowanym Guard the Blind. Z innym wokalistą niż Monsanto to by tego się nie dało słuchać. I tak gdzieś przemykają brazylijskie skojarzenia...
Nawiązaniem do "starego" HUMAN FORTRESS jest w zamyśle łagodny melodic power w The Gladiator of Rome (Pt. II). Na pewno nie. Tak to mógł zagrać legion włoski, a nie Niemcy. Dudy w Dark Knight, heroiczny śpiew Monsanto, mocniejsze gitary, wycofane klawisze, ale co z tego skoro to cień epickiego grania zespołu z dawnych lat...
Gus Monsanto lubi otoczenie symfonizacji i orkiestracji i Dirk Liehm dostarcza mu tego otoczenia, nawet w gustownym eleganckim stylu, ale czy trzeba sięgać do muzyki HUMAN FORTRESS, by słuchać takich rzeczy? Ta grupa nie chciała lub nie mogła bez Parcharidisa wrócić go epickiego grania i zaryzykuję stwierdzenie, że wylądowała we Włoszech na lotnisku SECRET SPHERE. Doprawdy mało to niemieckie, jak na zespół z Niemiec.
Taki rozrywkowy (nie zawsze) power metal, przy czym bez śladów nachalnej komercji i jednak bardziej wyważony niż nieskrępowana power rockowa zabawa SILENT FORCE z Bormannem z tego samego roku. Nieudane ciągoty progresywne i jeden aktor - Gustavo Monsanto. Reszta to statyści, szczególnie gitarzyści.
Co innego w nazwie, co innego w muzycznej treści. Na szczęście nie modern bagno z 2008. Dobre i to na pocieszenie.
ocena: 5/10
new 12.06.2019
Wspiera go także znakomity Michael Bormann w wokalach pobocznych. A ponieważ HUMAN FORTRESS to legenda, więc całość nagrań miksuje niezawodny Sebastian Levermann z ORDEN OGAN, a płytę wydaje renomowana AFM Records w listopadzie 2013 roku.
Powrót Giganta?
Na pewno niezdecydowanie epickiego HUMAN FORTRESS. Jest power metal tylko markujący epic granie i gdyby szukać porównań, to Monsanto przyniósł tu ducha REVOLUTION RENAISSANCE w takiej nieco mocniejszej formie. Jest melodic power metal, nawet po części skłaniający się ku stylistyce STRATOVARIUS, albo bardziej przystępnych grup niemieckich nastawionych na dosyć prostą melodyjną przebojowość.
Doświadczona ekipa wyraźnie gra pod Monsanto, który jest wyluzowany, śpiewa wyśmienicie, dynamicznie i z rockowym błyskiem w oku w rock/metalowo rozbujanych Raided Land i Shelter. W tym towarzystwie wyróżnia się niezbyt szybki, pięknie zagrany i pełen rockowego ciepła Child of War, ale są i tak miałkie numery jak miałkie były w znacznej mierze kompozycje RR. Tu marne są Wasted Years z ohydnymi neofolkowymi wstawkami i napuszonymi orkiestracjami, a także prymitywny, ze słabą melodią The Chosen One i zupełnie beznadziejny, bezmelodyjny faktycznie Pray for Salvation. Smętna część instrumentalna jest po prostu... smętna. Tyle. Ta druga połowa płyty ogólnie jest słaba i bezbarwna w próbach dyskontowania sukcesów słynnych ekip fińskich i włoskich w obszarach melodic progressive power metal. Miałkie, ospałe Evil Curse, wyjątkowo ospały Restless Souls, bezpłciowy metalicznie Under Siege i na koniec męczarnia z bezsensownie zaranżowanym Guard the Blind. Z innym wokalistą niż Monsanto to by tego się nie dało słuchać. I tak gdzieś przemykają brazylijskie skojarzenia...
Nawiązaniem do "starego" HUMAN FORTRESS jest w zamyśle łagodny melodic power w The Gladiator of Rome (Pt. II). Na pewno nie. Tak to mógł zagrać legion włoski, a nie Niemcy. Dudy w Dark Knight, heroiczny śpiew Monsanto, mocniejsze gitary, wycofane klawisze, ale co z tego skoro to cień epickiego grania zespołu z dawnych lat...
Gus Monsanto lubi otoczenie symfonizacji i orkiestracji i Dirk Liehm dostarcza mu tego otoczenia, nawet w gustownym eleganckim stylu, ale czy trzeba sięgać do muzyki HUMAN FORTRESS, by słuchać takich rzeczy? Ta grupa nie chciała lub nie mogła bez Parcharidisa wrócić go epickiego grania i zaryzykuję stwierdzenie, że wylądowała we Włoszech na lotnisku SECRET SPHERE. Doprawdy mało to niemieckie, jak na zespół z Niemiec.
Taki rozrywkowy (nie zawsze) power metal, przy czym bez śladów nachalnej komercji i jednak bardziej wyważony niż nieskrępowana power rockowa zabawa SILENT FORCE z Bormannem z tego samego roku. Nieudane ciągoty progresywne i jeden aktor - Gustavo Monsanto. Reszta to statyści, szczególnie gitarzyści.
Co innego w nazwie, co innego w muzycznej treści. Na szczęście nie modern bagno z 2008. Dobre i to na pocieszenie.
ocena: 5/10
new 12.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"