21.06.2019, 14:11:42
Edguy - Space Police - Defenders of the Crown (2014)
Tracklista:
1. Sabre & Torch 05:00
2. Space Police 06:00
3. Defenders of the Crown 05:39
4. Love Tyger 04:26
5. The Realms of Baba Yaga 06:07
6. Rock Me Amadeus (Falco cover) 03:20
7. Do Me like a Caveman 04:09
8. Shadow Eaters 06:08
9. Alone in Myself 04:36
10.The Eternal Wayfarer 08:50
Rok wydania: 2014
Gatunek: Melodic Power Metal/Rock
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Tobias Sammet - śpiew
Jens Ludwig - gitara
Dirk Sauer - gitara
Tobias Exxel - bas
Felix Bohnke - perkusja
gościnnie:
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe
Oliver Hartmann - wokale poboczne i chórki
Po roku 2006 trochę strach było odpalać nowe płyty EDGUY i słuchanie tego wszystkiego było co najmniej... powiedzmy denerwujące. W 2014 EDGUY po trzyletniej przerwie przedstawił nową płytę i jakąś herbatkę z uspokajających ziółek trzeba było przed nową przygodą z pomysłami Sammeta sobie zaparzyć.
Tymczasem początek jest znakomity i ten dynamiczny lekko thrashujący melodyjny power to co prawda nieco modern aranżacja, ale melodia przypomina stare dobre przebojowe numery z dawnych lat. Oczywiście trzeba zachować czujność...
Czujność jest potrzebna, bo Space Police zaczyna się interesująco od klawiszowego wstępu grającego tu gościnnie znakomitego Michaela Rodenberga współpracującego z Tobiasem także w AVANTASIA, ale ten numer po obiecującym początku w stylu dawnych rock/metalowych spokojniejszych hitów EDGUY rozmywa się niestety w dalszej fazie w klimatach i tendencjach 2008-2011. Takie nie wiadomo co od połowy - ni to rock ni to metal ...Oliver Hartmann - wokale poboczne i chórki
Po roku 2006 trochę strach było odpalać nowe płyty EDGUY i słuchanie tego wszystkiego było co najmniej... powiedzmy denerwujące. W 2014 EDGUY po trzyletniej przerwie przedstawił nową płytę i jakąś herbatkę z uspokajających ziółek trzeba było przed nową przygodą z pomysłami Sammeta sobie zaparzyć.
Tymczasem początek jest znakomity i ten dynamiczny lekko thrashujący melodyjny power to co prawda nieco modern aranżacja, ale melodia przypomina stare dobre przebojowe numery z dawnych lat. Oczywiście trzeba zachować czujność...
A tymczasem w Defenders of the Crown EDGUY wraca do najstarszych czasów heroiczno-rycerskich i może nie jest to hit, ale na pewno solidny numer w głównym nurcie gatunku, z prostym riffem przewodnim i prostym true refrenem.
EDGUY niegdyś zachwycał w rock/metalowych killerach o radiowej przebojowości. Tu proponuje tuzinkowy pop/rockowy Love Tyger, który bardziej by pasował do repertuaru jakiejś początkującej gwiazdki pop z długimi nogami. Refren jest kompromitujący po prostu... Ciśnienie niebezpiecznie rośnie przy okazji ohydnego covera Rock Me Amadeus.
Więcej naparu z melisy!
No tak, przedtem jest jeszcze The Realms of Baba Yaga. Znowu się to świetnie i potoczyście zaczyna powermetalowo i po minucie zmienia się w festiwalowe rozległe zaśpiewy rodem z AVANTASIA. Potem znowu fenomenalne klasyczne edguyowe fragmenty i tak na zmianę do końca. Czy nie można było tego zrobić w jednolitym stylu? Jak można było tak zepsuć numer o Babie Jadze?!
Gitary groove i plumkające klawisze na planie drugim. Romantyczny Tobias w Do Me like a Caveman. Rock/metalowy radiowy refren całkiem dobry, to ogólnie taki bardziej modern EDGUY w pozytywnym znaczeniu "Rocket Ride". No może być, w tym nieciekawym otoczeniu. Melodic power metalowy Shadow Eaters to tuzinkowy kawałek bez historii, gdzie kilka momentów przypomina podobne udane kompozycje EDGUY z przed lat.
Wciąż pozostaje jeszcze jakaś nadzieja, ale pryska przy kolejnym pop/rockowym festiwalowym songu romantycznym Alone in Myself, coś jak SMOKIE może? Ehhh...I na koniec najdłuższy The Eternal Wayfarer z wtrąceniami w rytmice kashmirowej i orientalnej. Dobra melodia, bardzo dobra narracja, do pewnego momentu, jak w kilku innych kawałkach wcześniej. Potem festiwal i rozkwitająca AVANTASIA.
I co z tego, że Sammet bardzo dobrze śpiewa a wszyscy bardzo dobrze grają? Co z tego, że jak można było oczekiwać produkcja jest bardzo dobra po raz kolejny?
No, nic z tego nie wynika. Muzycznie nic. Kolejna wariacja na temat "EDGUY gra pop/rocka, słaby power metal i wciąż ciągnie ku AVANTASIA". Jeden plus to brak denerwującej elektroniki, reszta to niestety minusy.
Gdy w roku 2006 EDGUY zaprezentował "Rocket Ride", to było fajne, nowatorskie i zabawne. Potem tylko coraz gorsze w formie i treści odcinanie kuponów. Może to i dobrze, że to ostatnia jak na razie płyta EDGUY. Jednak kto wie, może i nie ostatnia. Jeśli jednak kolejna miałaby być tym samym co ta, to lepiej żeby się nigdy nie ukazała.
ocena: 3,6/10
new 21.06.2019
Gitary groove i plumkające klawisze na planie drugim. Romantyczny Tobias w Do Me like a Caveman. Rock/metalowy radiowy refren całkiem dobry, to ogólnie taki bardziej modern EDGUY w pozytywnym znaczeniu "Rocket Ride". No może być, w tym nieciekawym otoczeniu. Melodic power metalowy Shadow Eaters to tuzinkowy kawałek bez historii, gdzie kilka momentów przypomina podobne udane kompozycje EDGUY z przed lat.
Wciąż pozostaje jeszcze jakaś nadzieja, ale pryska przy kolejnym pop/rockowym festiwalowym songu romantycznym Alone in Myself, coś jak SMOKIE może? Ehhh...I na koniec najdłuższy The Eternal Wayfarer z wtrąceniami w rytmice kashmirowej i orientalnej. Dobra melodia, bardzo dobra narracja, do pewnego momentu, jak w kilku innych kawałkach wcześniej. Potem festiwal i rozkwitająca AVANTASIA.
I co z tego, że Sammet bardzo dobrze śpiewa a wszyscy bardzo dobrze grają? Co z tego, że jak można było oczekiwać produkcja jest bardzo dobra po raz kolejny?
No, nic z tego nie wynika. Muzycznie nic. Kolejna wariacja na temat "EDGUY gra pop/rocka, słaby power metal i wciąż ciągnie ku AVANTASIA". Jeden plus to brak denerwującej elektroniki, reszta to niestety minusy.
Gdy w roku 2006 EDGUY zaprezentował "Rocket Ride", to było fajne, nowatorskie i zabawne. Potem tylko coraz gorsze w formie i treści odcinanie kuponów. Może to i dobrze, że to ostatnia jak na razie płyta EDGUY. Jednak kto wie, może i nie ostatnia. Jeśli jednak kolejna miałaby być tym samym co ta, to lepiej żeby się nigdy nie ukazała.
ocena: 3,6/10
new 21.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"