24.06.2019, 17:10:37
Jag Panzer - The Deviant Chord (2017)
Tracklista:
1. Condemned to Fight 04:23
2. The Setting of the Sun 03:26
3. Bringing on the End 05:03
4. Call to Arms 03:26
5. Cycles 04:08
6. Overlord 05:27
7. Let It Out 03:34
8. Union 05:15
9. Burn 06:04
10. The Book of Kells 08:01
Rok wydania: 2017
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Harry Conklin - śpiew
Mark Briody - gitara
Joey Tafolla - gitara
John Tetley - bas
Rikard Stjernquist - perkusja
W jeszcze tym samym roku 2011, gdy ukazał się album "Scourge Of The Light", JAG PANZER się rozwiązał. Nie na długo jednak, bo w 2013 grupa reaktywowała się ponownie, tym razem jednak z Taffola zamiast Lasegue. Powrót Joey'a po 16 latach to na pewno spore muzyczne wydarzenie.
Kontrakt płytowy ze Steamhammer zaowocował albumem o groźnie brzmiącym tytule "The Deviant Chord"...
Oczywiście można było myśleć o powrocie do klasycznego USPM, ale JAG PANZER chyba na trwałe związał się z bardziej przystępną odmianą power metalu, powiedzmy uniwersalnego, który jednak w USA ostatnio zbywany jest zazwyczaj milczeniem, a w Niemczech klasyfikowany jako melodic heavy metal. W sumie jest to jakby ciąg dalszy stylu z 2011 tyle, że jeszcze bardziej przesuniętego w stronę classic melodic heavy mainstreamu.
Dosyć wysoki i egzaltowany wokal Conklina góruje tu nad wypieszczonymi riffami Tafolla i Briody, którzy jak zwykle tworzą duet bardzo zgrany, ale po 1984 roku raczej przewidywalny w tym co robi. Granie tylko miejscami dynamiczne, zazwyczaj zachowawcze i także w solach Joey specjalnie tu nie błyszczy, pozostając w sferze zdystansowanej i zaawansowanej techniki, lecz bez realnego metalowego entuzjazmu.
Ponieważ USPM tu nie ma i nie ma fenomenu "Ample Destruction" i ustalone zostało, że płyta została solidnie zagrana przez lekko znudzonych weteranów (poza Rikardem Stjernquistem - nadal Mistrz w tym co robi!), to można przejść do oceny samych kompozycji w opcji melodyjnej miodności. Tu jest owszem dobrze, ale odnalezienie czegoś więcej niż dobrego heavy metalu jest trudne. Jest skocznie i potoczyście w Born of the Flame i rycersko w Far Beyond All Fear, ale doprawdy The Deviant Chord z anielskimi chórkami przypomina słabe numery christian metalowe z USA. Coś trochę z dawniejszych czasów jest w riffach Blacklist, ale refren zamiast podkreślać energię skumulowaną w tych riffach zwrotek, to jest blady i wszystko obraca w niwecz. Foggy Dew to chyba metalowa przeróbka jakiejś pieśni ludowej, przynajmniej tak to się prezentuje, zaś Divine Intervention jest dosyć interesujący, tyle że kończy się w najciekawszym miejscu i chyba można tu było jeszcze dużo dopowiedzieć.
Być może najbardziej udany jest łagodny song rock/metalowy Long Awaited Kiss z udanym solem, o ile ktoś lubi oczywiście JAG PANZER rozmarzony, romantyczny i spoglądający na białe obłoki na błękitnym niebie. Natomiast pozornie energiczny i przebojowy Salacious Behaviour to trywialna słabizna. Złe wrażenie zaciera nieco zagrany z zębem i bardzo dobrym melodyjnym refrenem Fire of Our Spirit, gdzie Conklin to realnie The Tyrant, a nie wzniosły śpiewak christian metalowy. No, jest tu jednak i taki moment jego śpiewu. Tafolla zagrał tu treściwe krótkie solo wysokiej klasy i poprawił drugim. Więcej takich solówek, więcej po 16 latach!W jeszcze tym samym roku 2011, gdy ukazał się album "Scourge Of The Light", JAG PANZER się rozwiązał. Nie na długo jednak, bo w 2013 grupa reaktywowała się ponownie, tym razem jednak z Taffola zamiast Lasegue. Powrót Joey'a po 16 latach to na pewno spore muzyczne wydarzenie.
Kontrakt płytowy ze Steamhammer zaowocował albumem o groźnie brzmiącym tytule "The Deviant Chord"...
Oczywiście można było myśleć o powrocie do klasycznego USPM, ale JAG PANZER chyba na trwałe związał się z bardziej przystępną odmianą power metalu, powiedzmy uniwersalnego, który jednak w USA ostatnio zbywany jest zazwyczaj milczeniem, a w Niemczech klasyfikowany jako melodic heavy metal. W sumie jest to jakby ciąg dalszy stylu z 2011 tyle, że jeszcze bardziej przesuniętego w stronę classic melodic heavy mainstreamu.
Dosyć wysoki i egzaltowany wokal Conklina góruje tu nad wypieszczonymi riffami Tafolla i Briody, którzy jak zwykle tworzą duet bardzo zgrany, ale po 1984 roku raczej przewidywalny w tym co robi. Granie tylko miejscami dynamiczne, zazwyczaj zachowawcze i także w solach Joey specjalnie tu nie błyszczy, pozostając w sferze zdystansowanej i zaawansowanej techniki, lecz bez realnego metalowego entuzjazmu.
Ponieważ USPM tu nie ma i nie ma fenomenu "Ample Destruction" i ustalone zostało, że płyta została solidnie zagrana przez lekko znudzonych weteranów (poza Rikardem Stjernquistem - nadal Mistrz w tym co robi!), to można przejść do oceny samych kompozycji w opcji melodyjnej miodności. Tu jest owszem dobrze, ale odnalezienie czegoś więcej niż dobrego heavy metalu jest trudne. Jest skocznie i potoczyście w Born of the Flame i rycersko w Far Beyond All Fear, ale doprawdy The Deviant Chord z anielskimi chórkami przypomina słabe numery christian metalowe z USA. Coś trochę z dawniejszych czasów jest w riffach Blacklist, ale refren zamiast podkreślać energię skumulowaną w tych riffach zwrotek, to jest blady i wszystko obraca w niwecz. Foggy Dew to chyba metalowa przeróbka jakiejś pieśni ludowej, przynajmniej tak to się prezentuje, zaś Divine Intervention jest dosyć interesujący, tyle że kończy się w najciekawszym miejscu i chyba można tu było jeszcze dużo dopowiedzieć.
Nijakie zakończenie w kolejnym bezbarwnym heavy/power metalowym bez mocy Dare.
Przerysowany dramatyzm, miękkie aranżacje, średniej klasy refreny. W czasach nowoczesnej techniki nagraniowej grupa przedstawia album zrobiony bardzo tradycyjnie, z mało interesującym soundem gitar, jednoplanową i z niewystarczająco wyeksponowaną perkusją. To wszystko ewidentnie cierpi z powodu braku mocy. Mocy, nie ryku przesterowanych USPM gitar. Po prostu zwykłej metalowej mocy. Poza basem i tu nie ma problemu.
Album z 2017 słynnego JAG PANZER cierpi na jedną zasadniczą przypadłość. Brak pomysłu na artyzm w heavy metalu.
ocena: 6,8/10
new 24.06.2019
new 24.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"