06.07.2019, 18:21:05
Lord Vicar - The Black Powder (2019)
Tracklista:
1. Sulphur, Charcoal and Saltpetre 17:16
2. Descent 08:09
3. World Encircled 06:36
4. Levitation 04:58
5. The Temple in the Bedrock 08:00
6. Black Lines 06:52
7. Impact 02:59
8. Nightmare 04:03
9. A Second Chance 10:42
8. Nightmare 04:03
9. A Second Chance 10:42
Rok wydania: 2019
Gatunek: doom metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Chritus (Christian Lindersson) - śpiew
Peter Inverted (Kimi Kärki) - gitara
Rich Jones - gitara basowa
Rich Jones - gitara basowa
Gareth Millsted - perkusja
Maj 2019 i 70 minut doom metalu w wykonaniu LORD VICAR. Album wydał The Church Within Records, a poprzedziła go wersja digital.
Posępnie jest, ponuro i ciężko. Bardzo ciężko, bo gniecie nie tylko gitara Kimi, ale także bas nowego basisty z Wielkiej Brytanii Richa Jonesa. Gniecie także klimat i próbą ognia jest już usytuowany na samy początku super kolos Sulphur, Charcoal and Saltpetre. No tak, 17 minut, ale ile z tego to niemal funeralne wybrzmiewania i kręcenie się w kółko?
Jest tu pewna formuła, która chyba nie do końca wypaliła i powoduje bardzo umiarkowane zadowolenie z Descent, World Encircled czy też Black Lines, ktory może i jest bardziej tradycyjny dla doom jako takiego, ale w melodii co najwyżej dobry.
LORD VICAR gra niemal w stylistyce doom/death, bardzo wolno i ponuro akcentując wszystko gitarą dewastującą mocą, tyle, że to jakby ukrywa powszedniość samych melodii. To klasyczny sabbathowski doom grany super ciężko, na zwolnionych obrotach i może tym, którzy doom/death nie słuchają wydaje się to atrakcyjne, ale tym którzy słuchają niespecjalnie ciekawe. Klasycznie doomową równowagę próbuje tu wprowadzać Lindersson,bardzo dobrze śpiewający na tej płycie. Tyle, że ten kontrast pomiędzy granitowymi riffami, a jego dosyć wysokim wokalem jest czasem zbyt duży.Kilka krótszych utworów (Levitation, Impact) wnosi niewiele ożywienia, tempa są może trochę szybsze, bo w kilku minutach trudno jest pozwolić sobie na kilkunastosekundowe wybrzmiewania gitary, ale i tu pojawiają narastające zwolnienia.
Odpuszczają tylko w onirycznym, smutnym Nightmare, ale to nie jest doom, to co najwyżej metalowa czy nawet rockowa ballada. Nieco lżej i bardziej stoner/doomowo pobrzmiewa tylko The Temple in the Bedrock i tylko do połowy, potem bowiem wraca flirt z graniem poniżej klasycznych doom metalowych temp i przedłużających się wybrzmiewań mocno przesterowanej gitary. Zamyka to wszystko drugi kolos A Second Chance, kumulując wszystkie niedostatki obranej stylistyki. Owszem, może ta delikatna część instrumentalna ma pewien klimat, ale to klimat doom/death a nie doom metalu tradycyjnego.
Tym razem nic ciekawego nie pokazał Peter Inverted jako gitarzysta i jego minimalizm jest rozczarowujący. Na pewno trzeba za to wyróżnić celne partie perkusji Garetha Millsteda. Surowe ultra ciężkie brzmienie uzyskać nie było zapewne trudno i jest ono na poziomie przeciętnego brzmienia zespołów doom/death.
Na poziomie przeciętnego grania zespołów doom death jest także fundament muzyczny tych kompozycji. LORD VICAR balansując na granicy pomiędzy doom/death, a klasycznym doom metalem nie zdziałał wiele w żadnym z tych gatunków i jest to płyta mocno średnia i ogólnie rozczarowująca.
ocena 6,5/10
new 6.07.2019
Posępnie jest, ponuro i ciężko. Bardzo ciężko, bo gniecie nie tylko gitara Kimi, ale także bas nowego basisty z Wielkiej Brytanii Richa Jonesa. Gniecie także klimat i próbą ognia jest już usytuowany na samy początku super kolos Sulphur, Charcoal and Saltpetre. No tak, 17 minut, ale ile z tego to niemal funeralne wybrzmiewania i kręcenie się w kółko?
Jest tu pewna formuła, która chyba nie do końca wypaliła i powoduje bardzo umiarkowane zadowolenie z Descent, World Encircled czy też Black Lines, ktory może i jest bardziej tradycyjny dla doom jako takiego, ale w melodii co najwyżej dobry.
LORD VICAR gra niemal w stylistyce doom/death, bardzo wolno i ponuro akcentując wszystko gitarą dewastującą mocą, tyle, że to jakby ukrywa powszedniość samych melodii. To klasyczny sabbathowski doom grany super ciężko, na zwolnionych obrotach i może tym, którzy doom/death nie słuchają wydaje się to atrakcyjne, ale tym którzy słuchają niespecjalnie ciekawe. Klasycznie doomową równowagę próbuje tu wprowadzać Lindersson,bardzo dobrze śpiewający na tej płycie. Tyle, że ten kontrast pomiędzy granitowymi riffami, a jego dosyć wysokim wokalem jest czasem zbyt duży.Kilka krótszych utworów (Levitation, Impact) wnosi niewiele ożywienia, tempa są może trochę szybsze, bo w kilku minutach trudno jest pozwolić sobie na kilkunastosekundowe wybrzmiewania gitary, ale i tu pojawiają narastające zwolnienia.
Odpuszczają tylko w onirycznym, smutnym Nightmare, ale to nie jest doom, to co najwyżej metalowa czy nawet rockowa ballada. Nieco lżej i bardziej stoner/doomowo pobrzmiewa tylko The Temple in the Bedrock i tylko do połowy, potem bowiem wraca flirt z graniem poniżej klasycznych doom metalowych temp i przedłużających się wybrzmiewań mocno przesterowanej gitary. Zamyka to wszystko drugi kolos A Second Chance, kumulując wszystkie niedostatki obranej stylistyki. Owszem, może ta delikatna część instrumentalna ma pewien klimat, ale to klimat doom/death a nie doom metalu tradycyjnego.
Tym razem nic ciekawego nie pokazał Peter Inverted jako gitarzysta i jego minimalizm jest rozczarowujący. Na pewno trzeba za to wyróżnić celne partie perkusji Garetha Millsteda. Surowe ultra ciężkie brzmienie uzyskać nie było zapewne trudno i jest ono na poziomie przeciętnego brzmienia zespołów doom/death.
Na poziomie przeciętnego grania zespołów doom death jest także fundament muzyczny tych kompozycji. LORD VICAR balansując na granicy pomiędzy doom/death, a klasycznym doom metalem nie zdziałał wiele w żadnym z tych gatunków i jest to płyta mocno średnia i ogólnie rozczarowująca.
ocena 6,5/10
new 6.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"