14.07.2019, 10:48:27
Signum Regis - Signum Regis (2008)
tracklista:
1. Fields of Stars 05:54
2. All over the World 05:15
3. Neverland 04:07
4. For Ever and a Day 04:07
4. For Ever and a Day 04:07
5. Bright Days of Glory 05:20
6. The Rain 03:51
7. Passionate Love 03:28
8. Mountain Haze 03:28
9. Follow the Light 05:14
9. Follow the Light 05:14
10 The Ten Thousand 04:58
11.Sirens Roar 05:01
11.Sirens Roar 05:01
Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Słowacja
Skład zespołu:
Göran Edman - śpiew
Filip Koluš - gitara
Ado Kaláber - gitara
Ronnie König - bas
Luděk Struhař - perkusja
Ján Tupý - instrumenty klawiszowe
SIGNUM REGIS z miasta Senec chyba powstał pod szczęśliwą gwiazdą. Założony w roku 2007 pozyskał do współpracy jako wokalistę samego Görana Edmana i już wkrótce uzyskał kontrakt płytowy z hiszpańską wytwórnią Locomotive Records na wydanie swojego debiutu s/t. Co więcej album ten ukazał się równolegle w Japonii w lipcu 2008 (Avalon).
Trudno sobie wyobrazić bardziej udany start, na jaki wiele innych zespołów musiało czekać nieraz i dziesięć lat.
SIGNUM REGIS reprezentuje mało popularny w Europie Środkowej nurt christian metalowy i na tej płycie proponuje łagodny melodyjny power z elementami neoklasycznymi i odrobiną zagrywek progresywnych, z ugładzonym i wypolerowanym wokalem szwedzkiego mistrza. Jest to w jakimś tam stopniu muzyka adekwatna do stylu NARNIA, choć pod względem wartości muzycznej raczej bliższa REINXEED Johanssona. Doprawdy niezmiernie to gładkie i poukładane granie, na granicy nudy ogólnej, choć opakowane muzycznie w ładny papierek.
Otwierający ten album Fields of Stars jest reprezentacyjną wizytówką tego co tu jest dalej, a jest to cały czas melodic power metal o przesłaniu bardzo pozytywnym, skrojony ściśle według pewnej recepty, która stanowi podstawę szwedzkiego zwłaszcza christian power metalu. Oczywiście Edman tu od czasu do czasu śpiewa nieco dynamiczniej, ale to dynamika nie wybiegająca poza ramy grzecznego przekazu z tego kręgu metalu. Taka muzyka jest dobra, pod warunkiem, że oferuje przynajmniej zapadające w pamięć melodie czy chociaż jakieś refreny. Tu zdolności kompozytorskie zawiodły i praktycznie wśród szybszych utworów nie ma nic co dałoby się zapamiętać od razu. Bardzo zepsuty został świetnie rozpoczynający się klimatycznie song For Ever and a Day, wspaniale zaśpiewany z rockowym feelingiem prze Edmana, ale potem znowu przekształca się to nijakość refrenu w rock/metalowej nieatrakcyjnej formie.Technicznie ta ekipa gra bardzo dobrze, momentami wyśmienicie, ale gdy kompozycje są nieciekawe to efektu przecież nie ma. Z takich nieco lepszych numerów można wymienić co najwyżej Bright Days of Glory - dynamiczny i z zupełnie dobrym refrenem oraz neoklasycznymi ozdobnikami i tak trochę to przypomina to co Edman śpiewał u Malmsteena na "Eclipse".
Generalnie największym problemem są refreny. Melodic metalowy utwór Passionate Love w stylu szwedzkim z lat 80 tych bez solidnego refrenu jest tu zupełnie nie do przyjęcia. The Ten Thousand pozornie epicki i heroiczny, faktycznie jest niczym więcej niż bezbarwnym graniem REINXEED w podobnych kompozycjach. Bezbarwność w zasadzie neoklasycznego Sirens Roar próbuje ratować głosem Edman, ale przerysowana część instrumentalna obraca to wszystko w niwecz.
Gładkie brzmienie gitar, klawiszy, nie za mocna perkusja - typowa produkcja christian metalowa, która nie może za bardzo oddziaływać mocą czy agresją na organy słuchowe.
Naprawdę solidne umiejętności muzyków, to słychać, ale to jest po prostu za mało. Płyta być może godna zainteresowania zatwardziałych fanów christian melodic power metalu, ale raczej nikogo więcej.
ocena: 6/10
new 14.07.2019
Trudno sobie wyobrazić bardziej udany start, na jaki wiele innych zespołów musiało czekać nieraz i dziesięć lat.
SIGNUM REGIS reprezentuje mało popularny w Europie Środkowej nurt christian metalowy i na tej płycie proponuje łagodny melodyjny power z elementami neoklasycznymi i odrobiną zagrywek progresywnych, z ugładzonym i wypolerowanym wokalem szwedzkiego mistrza. Jest to w jakimś tam stopniu muzyka adekwatna do stylu NARNIA, choć pod względem wartości muzycznej raczej bliższa REINXEED Johanssona. Doprawdy niezmiernie to gładkie i poukładane granie, na granicy nudy ogólnej, choć opakowane muzycznie w ładny papierek.
Otwierający ten album Fields of Stars jest reprezentacyjną wizytówką tego co tu jest dalej, a jest to cały czas melodic power metal o przesłaniu bardzo pozytywnym, skrojony ściśle według pewnej recepty, która stanowi podstawę szwedzkiego zwłaszcza christian power metalu. Oczywiście Edman tu od czasu do czasu śpiewa nieco dynamiczniej, ale to dynamika nie wybiegająca poza ramy grzecznego przekazu z tego kręgu metalu. Taka muzyka jest dobra, pod warunkiem, że oferuje przynajmniej zapadające w pamięć melodie czy chociaż jakieś refreny. Tu zdolności kompozytorskie zawiodły i praktycznie wśród szybszych utworów nie ma nic co dałoby się zapamiętać od razu. Bardzo zepsuty został świetnie rozpoczynający się klimatycznie song For Ever and a Day, wspaniale zaśpiewany z rockowym feelingiem prze Edmana, ale potem znowu przekształca się to nijakość refrenu w rock/metalowej nieatrakcyjnej formie.Technicznie ta ekipa gra bardzo dobrze, momentami wyśmienicie, ale gdy kompozycje są nieciekawe to efektu przecież nie ma. Z takich nieco lepszych numerów można wymienić co najwyżej Bright Days of Glory - dynamiczny i z zupełnie dobrym refrenem oraz neoklasycznymi ozdobnikami i tak trochę to przypomina to co Edman śpiewał u Malmsteena na "Eclipse".
Generalnie największym problemem są refreny. Melodic metalowy utwór Passionate Love w stylu szwedzkim z lat 80 tych bez solidnego refrenu jest tu zupełnie nie do przyjęcia. The Ten Thousand pozornie epicki i heroiczny, faktycznie jest niczym więcej niż bezbarwnym graniem REINXEED w podobnych kompozycjach. Bezbarwność w zasadzie neoklasycznego Sirens Roar próbuje ratować głosem Edman, ale przerysowana część instrumentalna obraca to wszystko w niwecz.
Gładkie brzmienie gitar, klawiszy, nie za mocna perkusja - typowa produkcja christian metalowa, która nie może za bardzo oddziaływać mocą czy agresją na organy słuchowe.
Naprawdę solidne umiejętności muzyków, to słychać, ale to jest po prostu za mało. Płyta być może godna zainteresowania zatwardziałych fanów christian melodic power metalu, ale raczej nikogo więcej.
ocena: 6/10
new 14.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"