01.08.2019, 17:06:51
Procession - Doom Decimation (2017)
Tracklista:
1. The Warning 02:27
2. When Doomsday Has Come 03:38
3. Lonely Are the Ways of the Stranger 06:32
3. Lonely Are the Ways of the Stranger 06:32
4. Amidst the Bowels of Earth 05:44
5. Democide 04:19
6. All Descending Suns 05:52
7.As They Reached the Womb 07:07
8.One by One They Died 08:57
7.As They Reached the Womb 07:07
8.One by One They Died 08:57
Rok wydania: 2017
Gatunek: doom metal/heavy metal
Kraj: Chile/Szwecja
Skład zespołu:
Felipe Plaza Kutzbach - śpiew, gitara
Jonas Pedersen - gitara
Jonas Pedersen - gitara
Claudio Botarro Neira - bas
Uno Bruniusson - perkusja
PROCESSION zaistniał ponownie nowym albumem w roku 2017, po czterech latach milczenia. Wydała go niemiecka High Roller Records w końcu października.
Zaistniał w tym samym składzie, ale jakaś ewolucja jest tu słyszalna, bo grupa gra tu i doom metal i heavy metal, ale nie gra doom/heavy metalu. Tym bardziej w wersji epic. Fakt, When Doomsday Has Come to znakomity w szybszych, bardziej melodyjnych partiach wręcz porywający classic heavy metal, ale All Descending Suns, gdzie może i jest próba epic grania, jest tylko przeciętny, jeśli to porównać z tym jak PROCESSION budował podobne kompozycje przed laty.
Generalnie jedne partie tych dłuższych kompozycji są doomowe, inne heavy metalowe, i to nie za bardzo się ze sobą łączy, nie za bardzo do siebie przystaje. To jest dobre, tego się dobrze słucha, ale nie wywołuje to ani głębszych emocji, ani głębszych refleksji... Tak, jak w klasycznie doomowym Amidst the Bowels of Earth, gdzieś tam w pewnej dynamice riffowej udającym melancholijny heavy metal. Tym razem czysty doom jest po prostu dobry. Nic ponad dobry technicznie melodyjny doom nie ma w Lonely Are the Ways of the Stranger i As They Reached the Womb oraz w One by One They Died, a to, co tu jest z tradycyjnego heavy, jest bardzo wtórne.
Ta płyta jak na standardy gatunkowe nie jest długa i chyba poprzez niezbyt wiele wnoszące instrumentalne The Warning i Democide dodatkowo wydłużona nieco na siłę. Jest to nadal granie na bardzo wysokim poziomie wykonania, jednak magia PROCESSION gdzieś wyparowała i ten LP jawi się jako nagrany jakby na siłę, z konieczności przypomnienia o swoim istnieniu tego zespołu, a nie z prawdziwej potrzeby wyrażenia swoich wezbranych artystycznych emocji.
Doom bez prawdziwej duszy jest tylko zbiorem dosyć wolno zagranych riffów w pewnej manierze wykonawczej. Tu można odnieść właśnie wrażenie sprawnego rzemiosła, ale nie artyzmu. Co może się podobać to na pewno doskonałe dramatyczne sola w praktycznie wszystkich kompozycjach oraz bardzo dobra gra perkusisty. Felipe śpiewa dobrze, tak w manierze tradycyjnego heavy, ale tu wypływa na powierzchnię pewien problem produkcyjny. Te wokal jest za głośny po prostu, zbyt natarczywy, zbyt nachalnie wysunięty do przodu. Chwilami to przeszkadza w odbiorze instrumentalnego składnika tych wszystkich kompozycji. Jednak jeśli ogólnie ocenić sound poszczególnych instrumentów, to jest on zdecydowanie bardzo dobry, mocny i klarowny.
PROCESSION jest tu jakby zawieszony pomiędzy gatunkami. Felipe Plaza Kutzbach realizuje równolegle i inne muzyczne projekty i nie chciałbym wysnuć wniosku, że nie ma czasu na stworzenie kompozycji na miarę niesamowitego PROCESSION z dawnych lat. Tak to jednak trochę wygląda.
ocena: 7,5/10
new 1.08.2019
Zaistniał w tym samym składzie, ale jakaś ewolucja jest tu słyszalna, bo grupa gra tu i doom metal i heavy metal, ale nie gra doom/heavy metalu. Tym bardziej w wersji epic. Fakt, When Doomsday Has Come to znakomity w szybszych, bardziej melodyjnych partiach wręcz porywający classic heavy metal, ale All Descending Suns, gdzie może i jest próba epic grania, jest tylko przeciętny, jeśli to porównać z tym jak PROCESSION budował podobne kompozycje przed laty.
Generalnie jedne partie tych dłuższych kompozycji są doomowe, inne heavy metalowe, i to nie za bardzo się ze sobą łączy, nie za bardzo do siebie przystaje. To jest dobre, tego się dobrze słucha, ale nie wywołuje to ani głębszych emocji, ani głębszych refleksji... Tak, jak w klasycznie doomowym Amidst the Bowels of Earth, gdzieś tam w pewnej dynamice riffowej udającym melancholijny heavy metal. Tym razem czysty doom jest po prostu dobry. Nic ponad dobry technicznie melodyjny doom nie ma w Lonely Are the Ways of the Stranger i As They Reached the Womb oraz w One by One They Died, a to, co tu jest z tradycyjnego heavy, jest bardzo wtórne.
Ta płyta jak na standardy gatunkowe nie jest długa i chyba poprzez niezbyt wiele wnoszące instrumentalne The Warning i Democide dodatkowo wydłużona nieco na siłę. Jest to nadal granie na bardzo wysokim poziomie wykonania, jednak magia PROCESSION gdzieś wyparowała i ten LP jawi się jako nagrany jakby na siłę, z konieczności przypomnienia o swoim istnieniu tego zespołu, a nie z prawdziwej potrzeby wyrażenia swoich wezbranych artystycznych emocji.
Doom bez prawdziwej duszy jest tylko zbiorem dosyć wolno zagranych riffów w pewnej manierze wykonawczej. Tu można odnieść właśnie wrażenie sprawnego rzemiosła, ale nie artyzmu. Co może się podobać to na pewno doskonałe dramatyczne sola w praktycznie wszystkich kompozycjach oraz bardzo dobra gra perkusisty. Felipe śpiewa dobrze, tak w manierze tradycyjnego heavy, ale tu wypływa na powierzchnię pewien problem produkcyjny. Te wokal jest za głośny po prostu, zbyt natarczywy, zbyt nachalnie wysunięty do przodu. Chwilami to przeszkadza w odbiorze instrumentalnego składnika tych wszystkich kompozycji. Jednak jeśli ogólnie ocenić sound poszczególnych instrumentów, to jest on zdecydowanie bardzo dobry, mocny i klarowny.
PROCESSION jest tu jakby zawieszony pomiędzy gatunkami. Felipe Plaza Kutzbach realizuje równolegle i inne muzyczne projekty i nie chciałbym wysnuć wniosku, że nie ma czasu na stworzenie kompozycji na miarę niesamowitego PROCESSION z dawnych lat. Tak to jednak trochę wygląda.
ocena: 7,5/10
new 1.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"