03.08.2019, 16:42:32
Human Fortress - Thieves of the Night (2016)
Tracklista:
1. Amberstow 04:28
2. Last Prayer to the Lord 04:52
3. Rise or Fall 04:08
4. Thieves of the Night 04:38
5. Thrice Blessed 04:48
6. Hellrider 04:38
7. Just a Graze 04:55
8. Vicious Circle 03:56
9. Smite on the Anvil 01:24
10. Dungeons of Doom 05:30
11. Gift of Prophecy 06:56
12. Alone 04:11
12. Alone 04:11
Rok wydania: 2016
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gus Monsanto - śpiew
Torsten Wolf - gitara
Volker Trost - gitara
André Hort - gitara basowa
Apostolos Zaios - perkusja
Dirk Liehm - instrumenty klawiszowe
Jest to drugi album z Gusem Monsanto nagrany przez HUMAN FORTRESS. Płyta została wydana przez AFM Records w marcu 2016.
Gus śpiewa bardzo ładnie, ale o bardziej sensownym power metalu rycerskim trzeba zapomnieć. AFM z rzadkimi wyjątkami wydaje płyty z melodyjnym, wypośrodkowanym metalem przeznaczonym dla szerokiego spektrum słuchaczy.
Już na poprzedniej płycie HUMAN FORTRESS określił się jako zespół grający melodic power metal bardziej w stylu włoskim czy fińskim niż niemieckim. Tu się nic nie zmieniło, choć może tych klawiszy jest albo mniej, albo są lepiej schowane i nie tak natarczywe. Monsanto wypada bardzo dobrze, reszta ekipy średnio i są to solidni statyści, którzy nie umieją tu przełamać zaklętego kręgu niemocy, nie tylko wykonawczej, ale i twórczej.
Trudno sobie wyobrazić bardziej bezbarwne i gatunkowo nieokreślone rozpoczęcie niż nijaki Amberstow, trudno także uznać za epicki Last Prayer to the Lord, gdzie poza nieco bardziej ponurymi riffami nie ma nic, co by mogło zainteresować.
Rzecz jasno można grać także melodyjny, wciągający refrenami power metal bez mocno akcentowanych elementów epickich, ale trzeba mieć pomysł na te melodie i refreny. Nie ma tego ani w Rise or Fall z refrenem w stylu FREEDOM CALL, ani w Thieves of the Night, który niby ma porywać rozległym refrenem, ale gdyby nie Gus, to ten numer by w refrenie zupełnie nie istniał. Czasem są po prostu senni i ociężali jak w Hellrider i w pozornie będącym pieśnią barda Dungeons of Doom, czasem brzmią jak parodia GALLOGLASS w Just a Graze i w Vicious Circle .
"Stary" HUMAN FORTRESS nie wróci, ale "nowy" zmierza donikąd w bezbarwnym melodic power metalu.
Są jakieś próby mocniejszego grania w Thrice Blessed, gdzie Gus jest zmuszony do krzyku w zwrotkach, ale wszystko wraca na tory takiego sobie, przeciętnego power metalu w refrenie. Te refreny nie są aż takie złe, jednak brak tego ostatecznego szlifu. Trochę dobrze zrealizowanej gitary akustycznej w Gift of Prophecy, gdzie jakoś dziwnie BLIND GUARDIAN miesza się z RUNNING WILD, podlany nudnym sosem HUMAN FORTRESS i na końcu ponownie bezbarwne granie nastrojowe przy pianinie w faktycznie niemetalowym Alone.
Poza Gusem Monsanto na tym LP dobrze zaprezentował się perkusista Apostolos Zaios, ale co może osamotniony perkusista? Niewiele.
Nie trzeba grać jak za czasów Parcharidisa, można inaczej, ale inaczej to znaczy zanudzając w płytkich kompozycjach pozbawionych interesujących melodii. Tyle kompozycji, a wśród nich ani jednej, do której warto by wracać...
ocena: 5,2/10
new 3.08.2019
Gus śpiewa bardzo ładnie, ale o bardziej sensownym power metalu rycerskim trzeba zapomnieć. AFM z rzadkimi wyjątkami wydaje płyty z melodyjnym, wypośrodkowanym metalem przeznaczonym dla szerokiego spektrum słuchaczy.
Już na poprzedniej płycie HUMAN FORTRESS określił się jako zespół grający melodic power metal bardziej w stylu włoskim czy fińskim niż niemieckim. Tu się nic nie zmieniło, choć może tych klawiszy jest albo mniej, albo są lepiej schowane i nie tak natarczywe. Monsanto wypada bardzo dobrze, reszta ekipy średnio i są to solidni statyści, którzy nie umieją tu przełamać zaklętego kręgu niemocy, nie tylko wykonawczej, ale i twórczej.
Trudno sobie wyobrazić bardziej bezbarwne i gatunkowo nieokreślone rozpoczęcie niż nijaki Amberstow, trudno także uznać za epicki Last Prayer to the Lord, gdzie poza nieco bardziej ponurymi riffami nie ma nic, co by mogło zainteresować.
Rzecz jasno można grać także melodyjny, wciągający refrenami power metal bez mocno akcentowanych elementów epickich, ale trzeba mieć pomysł na te melodie i refreny. Nie ma tego ani w Rise or Fall z refrenem w stylu FREEDOM CALL, ani w Thieves of the Night, który niby ma porywać rozległym refrenem, ale gdyby nie Gus, to ten numer by w refrenie zupełnie nie istniał. Czasem są po prostu senni i ociężali jak w Hellrider i w pozornie będącym pieśnią barda Dungeons of Doom, czasem brzmią jak parodia GALLOGLASS w Just a Graze i w Vicious Circle .
"Stary" HUMAN FORTRESS nie wróci, ale "nowy" zmierza donikąd w bezbarwnym melodic power metalu.
Są jakieś próby mocniejszego grania w Thrice Blessed, gdzie Gus jest zmuszony do krzyku w zwrotkach, ale wszystko wraca na tory takiego sobie, przeciętnego power metalu w refrenie. Te refreny nie są aż takie złe, jednak brak tego ostatecznego szlifu. Trochę dobrze zrealizowanej gitary akustycznej w Gift of Prophecy, gdzie jakoś dziwnie BLIND GUARDIAN miesza się z RUNNING WILD, podlany nudnym sosem HUMAN FORTRESS i na końcu ponownie bezbarwne granie nastrojowe przy pianinie w faktycznie niemetalowym Alone.
Poza Gusem Monsanto na tym LP dobrze zaprezentował się perkusista Apostolos Zaios, ale co może osamotniony perkusista? Niewiele.
Nie trzeba grać jak za czasów Parcharidisa, można inaczej, ale inaczej to znaczy zanudzając w płytkich kompozycjach pozbawionych interesujących melodii. Tyle kompozycji, a wśród nich ani jednej, do której warto by wracać...
ocena: 5,2/10
new 3.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"