17.08.2019, 15:12:32
Tarchon Fist - Apocalypse (2019)
Tracklista:
1. Prologue to Apocalypse 03:20
2. Clash of the Gods 03:50
3. Evil Comes from Underground 03:44
4. Lights of Fire 04:12
5. No Mercy for the Enemy 02:55
6. Last Human Strength 03:50
7. Proud to Be Dinosaurs 04:38
8. Sky Rider 04:16
9. Titan of the Forest 04:23
10. Razor from the Abyss 03:12
11. My Destiny (Epilogue) 05:04
11. My Destiny (Epilogue) 05:04
Rok wydania: 2019
Gatunek: traditional heavy metal
Kraj: Włochy
skład zespołu:
Mirco Ramondo - śpiew
Luciano Tattini - gitara
Sergio Rizzo - gitara
Marco Pazzini - gitara basowa
Giacomo Lauretani - perkusjaJest to najnowszy, czwarty album TARCHON FIST wydany w sierpniu 2019 przez Pride & Joy Music. Najnowszy, aczkolwiek nie w pełni z nowym materiałem, bo jego część stanowi EP "Proud to Be Dinosaurs" z roku 2017, nagrana już z nowym perkusistą Giacomo Lauretani.
Często tak bywa, że na takich EP zespoły nieco eksperymentują i "Proud to Be Dinosaurs" to cztery kompozycje (Proud to Be Dinosaurs, Sky Rider, Titan of the Forest, Razor from the Abyss) z heavy metalem nieco eklektycznym, z wpływami hard rocka, może nawet nieco progresywnych w strukturze, gdzie różne style mieszają się i zastępują wzajemnie w dosyć chwytliwych i potoczystych melodiach, a wszystko to sprawia wrażenie pewnego muzycznego żartu i dryfowania po różnych obszarach tradycyjnego heavy metalu.To są dobre utwory, takie inteligentnie zrobione, z solidnymi refrenami, trochę hair metalowymi, trochę w stylu arena metal i jest tu jeden autentyczny killer, lekko może zakręcony, ale pozytywnie zakręcony Razor from the Abyss, gdzie pobrzmiewają echa kanadyjskiego STRIKER.To, co zawiera się poza tym pomiędzy Prologiem, a Epilogiem My Destiny (który jest bardzo dobrym delikatnym songiem w refleksyjnym klimacie z gitarami akustycznymi oraz mocniejszym refrenem podkreślającym całość) to już heavy metal nieco innego gatunku. Może nie do końca classic true, ale blisko jest to tego w wielu miejscach, podobnie jak do NWOBHM, bo zdecydowanie zagrany, zadziorny Clash of the Gods jest bliski kompozycjom IRON MAIDEN z wczesnego okresu, ma podobną motorykę i można usłyszeć nawet kilka riffów encyklopedycznych dla NWOBHM.
Tu trzeba od razu podkreślić, że Mirco Ramondo śpiewa na tej płycie kapitalnie. Nadaje ton, góruje nad gitarami, ma świetne górki, jest plastyczny, elastyczny, po prostu prawdziwy heavy metalowy frontman. Być może marne kompozycje z poprzednich płyt nie pozwoliły mu ujawnić wcześniej swojego talentu, a może po prostu przez te lata popracował solidnie na techniką. Tak czy inaczej jest to jeden z najbardziej udanych wokalnych występów na płytach z tradycyjnym heavy metalem w roku 2019.
Z nieprawdopodobną energią grają również podszyty brytyjskim stylem Evil Comes from Underground i te riffowe ataki maidenowskie są fantastyczne, zresztą gitarzyści wzięli się w garść po latach grania miałkiego i nijakiego i nareszcie Tattini odzyskał werwę i pomysłowość z debiutu TARCHON FIST i najlepszych lat RAIN. Może się podobać Lights of Fire z true wstępem niemal w barbarzyńskim stylu MANOWAR i prostym chóralnym chwytliwym refrenem.
Wreszcie po latach jest potężny true metalowy killer heroiczny w najlepszym amerykańskim stylu No Mercy for the Enemy, gdzie są i szybkie kruszące ataki gitarowe i klimatyczne epickie zwolnienia i doskonałe bojowe solo gitarowe. Jeśli w przyszłości TARCHON FIST poszedłby w tym kierunku, to światowa czołówka true grania musi się mieć na baczności.
No i po nim jeszcze jeden mocarny, dramatyczny i heroiczny Last Human Strength, gdzie do pełnego zniszczenia brakuje tylko nieco bardziej wyrazistego refrenu. No, ale jest "Dla Elizy" po raz drugi po ACCEPT!
Albumy TARCHON FIST zawsze miały bardzo dobre brzmienie, ale tym razem ten sound jest rewelacyjny. Perkusja i bas są wyborne, przytłaczające, wyeksponowane jak należy (zresztą dynamiczny i kreatywny Giacomo Lauretani zasługuje by go było dobrze słychać!), a gitary w przyjemny sposób rozdzierają na strzępy drapieżnym, a zarazem głębokim brzmieniem.
Tak powinien brzmieć tradycyjny, ale jednocześnie technicznie umiejscowiony w XXI wieku heavy metal.
TARCHON FIST w 2019 pokazuje, że nikogo nigdy nie można spisywać na straty, nikogo przedwcześnie skreślać.
TARCHON FIST nagrał płytę najlepszą w swojej dotychczasowej karierze i na włoskiej scenie powraca do ścisłej czołówki tradycyjnego heavy metalu.
ocena: 8,5/10
new 17.08.2019
Często tak bywa, że na takich EP zespoły nieco eksperymentują i "Proud to Be Dinosaurs" to cztery kompozycje (Proud to Be Dinosaurs, Sky Rider, Titan of the Forest, Razor from the Abyss) z heavy metalem nieco eklektycznym, z wpływami hard rocka, może nawet nieco progresywnych w strukturze, gdzie różne style mieszają się i zastępują wzajemnie w dosyć chwytliwych i potoczystych melodiach, a wszystko to sprawia wrażenie pewnego muzycznego żartu i dryfowania po różnych obszarach tradycyjnego heavy metalu.To są dobre utwory, takie inteligentnie zrobione, z solidnymi refrenami, trochę hair metalowymi, trochę w stylu arena metal i jest tu jeden autentyczny killer, lekko może zakręcony, ale pozytywnie zakręcony Razor from the Abyss, gdzie pobrzmiewają echa kanadyjskiego STRIKER.To, co zawiera się poza tym pomiędzy Prologiem, a Epilogiem My Destiny (który jest bardzo dobrym delikatnym songiem w refleksyjnym klimacie z gitarami akustycznymi oraz mocniejszym refrenem podkreślającym całość) to już heavy metal nieco innego gatunku. Może nie do końca classic true, ale blisko jest to tego w wielu miejscach, podobnie jak do NWOBHM, bo zdecydowanie zagrany, zadziorny Clash of the Gods jest bliski kompozycjom IRON MAIDEN z wczesnego okresu, ma podobną motorykę i można usłyszeć nawet kilka riffów encyklopedycznych dla NWOBHM.
Tu trzeba od razu podkreślić, że Mirco Ramondo śpiewa na tej płycie kapitalnie. Nadaje ton, góruje nad gitarami, ma świetne górki, jest plastyczny, elastyczny, po prostu prawdziwy heavy metalowy frontman. Być może marne kompozycje z poprzednich płyt nie pozwoliły mu ujawnić wcześniej swojego talentu, a może po prostu przez te lata popracował solidnie na techniką. Tak czy inaczej jest to jeden z najbardziej udanych wokalnych występów na płytach z tradycyjnym heavy metalem w roku 2019.
Z nieprawdopodobną energią grają również podszyty brytyjskim stylem Evil Comes from Underground i te riffowe ataki maidenowskie są fantastyczne, zresztą gitarzyści wzięli się w garść po latach grania miałkiego i nijakiego i nareszcie Tattini odzyskał werwę i pomysłowość z debiutu TARCHON FIST i najlepszych lat RAIN. Może się podobać Lights of Fire z true wstępem niemal w barbarzyńskim stylu MANOWAR i prostym chóralnym chwytliwym refrenem.
Wreszcie po latach jest potężny true metalowy killer heroiczny w najlepszym amerykańskim stylu No Mercy for the Enemy, gdzie są i szybkie kruszące ataki gitarowe i klimatyczne epickie zwolnienia i doskonałe bojowe solo gitarowe. Jeśli w przyszłości TARCHON FIST poszedłby w tym kierunku, to światowa czołówka true grania musi się mieć na baczności.
No i po nim jeszcze jeden mocarny, dramatyczny i heroiczny Last Human Strength, gdzie do pełnego zniszczenia brakuje tylko nieco bardziej wyrazistego refrenu. No, ale jest "Dla Elizy" po raz drugi po ACCEPT!
Albumy TARCHON FIST zawsze miały bardzo dobre brzmienie, ale tym razem ten sound jest rewelacyjny. Perkusja i bas są wyborne, przytłaczające, wyeksponowane jak należy (zresztą dynamiczny i kreatywny Giacomo Lauretani zasługuje by go było dobrze słychać!), a gitary w przyjemny sposób rozdzierają na strzępy drapieżnym, a zarazem głębokim brzmieniem.
Tak powinien brzmieć tradycyjny, ale jednocześnie technicznie umiejscowiony w XXI wieku heavy metal.
TARCHON FIST w 2019 pokazuje, że nikogo nigdy nie można spisywać na straty, nikogo przedwcześnie skreślać.
TARCHON FIST nagrał płytę najlepszą w swojej dotychczasowej karierze i na włoskiej scenie powraca do ścisłej czołówki tradycyjnego heavy metalu.
ocena: 8,5/10
new 17.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"