18.08.2019, 09:35:08
Twilight Force - Dawn of the Dragonstar (2019)
tracklista:
1.Dawn of the Dragonstar 03:37
2.Thundersword 04:58
3.Long Live the King 04:22
4.With the Light of a Thousand Suns 06:53
4.With the Light of a Thousand Suns 06:53
5.Winds of Wisdom 05:35
6.Queen of Eternity 05:02
7.Valley of the Vale 03:44
8.Hydra 05:34
9.Night of Winterlight 05:07
10.Blade of Immortal Steel 12:29
rok wydania: 2019
gatunek: melodic symphonic power metal
kraj: Szwecja
skład zespołu:
Alessandro Conti (Allyon) - śpiew
Philip Lindh (Lynd) - gitara, gitara akustyczna
Joakim Leandro Johansson (Aerendir) - gitara
Joakim Leandro Johansson (Aerendir) - gitara
Daniel Beckman (Blackwald) - instrumenty klawiszowe, pianino
Björn Lundqvist (Borne) - gitara basowa
Daniel Sjögren (De'Azsh) - perkusja
Pierwsza płyta TWILIGHT FORCE była dobrym wtórnym albumem, który zdobył nieoczekiwana popularność, druga produktem dalekim od prawdziwej muzyki, a trzecia... No właśnie.
W roku 2018 Christiana Hedgrena, który w 2017 przeszedł do NORTHTALE, zastąpił Alessandro Conti, tu występujący jako Allyon. Turilli rozwiązując swoją ekipę RHAPSODY powrócił do współpracy z Fabio Lione, z którym zresztą Conti nagrał album "Lione/Conti" w roku ubiegłym. Trochę to wszystko skomplikowane w tych relacjach muzyków...
Tymczasem prosty ruch i Conti staje się Allyonem i można posłuchać go na albumie "Dawn of the Dragonstar", wydanym w sierpniu przez Nuclear Blast. Tam, gdzie pojawia się Conti, tam pojawia się Sztuka przez duże S - no, może poza TRICK OR TREAT, ale ja się po prostu się nie znam na żartach.
Album "Dawn of the Dragonstar" też należy zaliczyć do Sztuki przez duże S. Tak, mogę tak napisać z całą odpowiedzialnością, bo tym razem TWILIGHT FORCE ujawnił pokłady możliwości twórczych i wykonawczych, które na pewno gdzieś tkwiły w tej ekipie, były uśpione i potrzeba było tylko bodźca, by je obudzić i uzewnętrznić.
Ta płyta to piękne, doprawdy piękne dzieło z gatunku fantasy symphonic power metal, który grali wcześniej, ale przecież nie tak. Jest to podróż magiczna, prowadzona przez kapitalne w każdym momencie wokale Conti i fantastycznie, w porywający sposób zilustrowana muzyką instrumentalistów, którzy ponadto tworzą tu doskonale rozumiejący się zespół, kolektyw, jeden muzyczny umysł i ciało.
Układ takich albumów jest zazwyczaj podobny i finałem jest epicki symfoniczny kolos, który przeważnie także decyduje o ogólnym odbiorze całości. Tu jest to Blade of Immortal Steel, zrobiony fenomenalnie w szybkim tempie i z refrenem tak poruszającym, świeżym, a zarazem osadzonym w tradycji, że budzi to pozytywne zdumienie. No i ogólnie całość jest patetyczna, monumentalna, a zwieńczenie genialne.
Cała płyta wypełniona jest muzyką na najwyższym poziomie w ramach gatunku, atrakcyjna pod względem melodii z chwytliwymi, a jednocześnie wysmakowanymi refrenami. Orkiestracje są znakomite, czytelne, plany dalsze dopełniają plan pierwszy. Sola gitarowe bardzo dobre, po części neoklasyczne, pasaże klawiszowe lepsze niż wielu włoskich Mistrzów.
Nie ma tu przestojów, nie ma czasu na nudę i dłużyzny. Pęd, emocje, patos, rycerski klimat baśniowego fantasy, jest tu wszystko od Dawn of the Dragonstar poczynając. Wspaniałe fanfary w Thundersword, elegancja i lekkość Long Live the King, genialne chóry i symfonizacje w dramatycznym i podniosłym With the Light of a Thousand Suns. Niesamowity patos, po prostu niesamowity! Świetny ciepły, triumfalny klimat Queen of Eternity, wirtuozerskie wykonanie Valley of the Vale, piękna melodia w Hydra malowana emocjami. No i jeszcze absolutne heroiczne zniszczenie w Night of Winterlight! Jakie fenomenalne wokale Conti tu się słyszy w wyższych partiach!
Do pełni szczęścia brakuje tylko czegoś w Winds of Wisdom, ale czego, to trudno powiedzieć...
Znakomita realizacja, czytelność, klarowność powiązania gitar i instrumentów klawiszowych, odpowiednie wyważenie mocy gitar, piękne blachy i słyszalny (co się w takiej muzyce nie zawsze zdarza) bas.
Zupełnie w ten zespół nie wierzyłem, tymczasem TWILIGHT FORCE nagrał jeden z najwspanialszych albumów w tym gatunku w historii metalu, bez słabych punktów, porywający i poruszający. TWILIGHT FORCE nadał smokom, mieczom i magii nowych barw, bez wychodzenia poza ramy klasycznej konwencji stylistycznej.
Fantastyczna Podróż, Fantastyczna Przygoda!
ocena: 9,8/10
new 18.08.2019
Pierwsza płyta TWILIGHT FORCE była dobrym wtórnym albumem, który zdobył nieoczekiwana popularność, druga produktem dalekim od prawdziwej muzyki, a trzecia... No właśnie.
W roku 2018 Christiana Hedgrena, który w 2017 przeszedł do NORTHTALE, zastąpił Alessandro Conti, tu występujący jako Allyon. Turilli rozwiązując swoją ekipę RHAPSODY powrócił do współpracy z Fabio Lione, z którym zresztą Conti nagrał album "Lione/Conti" w roku ubiegłym. Trochę to wszystko skomplikowane w tych relacjach muzyków...
Tymczasem prosty ruch i Conti staje się Allyonem i można posłuchać go na albumie "Dawn of the Dragonstar", wydanym w sierpniu przez Nuclear Blast. Tam, gdzie pojawia się Conti, tam pojawia się Sztuka przez duże S - no, może poza TRICK OR TREAT, ale ja się po prostu się nie znam na żartach.
Album "Dawn of the Dragonstar" też należy zaliczyć do Sztuki przez duże S. Tak, mogę tak napisać z całą odpowiedzialnością, bo tym razem TWILIGHT FORCE ujawnił pokłady możliwości twórczych i wykonawczych, które na pewno gdzieś tkwiły w tej ekipie, były uśpione i potrzeba było tylko bodźca, by je obudzić i uzewnętrznić.
Ta płyta to piękne, doprawdy piękne dzieło z gatunku fantasy symphonic power metal, który grali wcześniej, ale przecież nie tak. Jest to podróż magiczna, prowadzona przez kapitalne w każdym momencie wokale Conti i fantastycznie, w porywający sposób zilustrowana muzyką instrumentalistów, którzy ponadto tworzą tu doskonale rozumiejący się zespół, kolektyw, jeden muzyczny umysł i ciało.
Układ takich albumów jest zazwyczaj podobny i finałem jest epicki symfoniczny kolos, który przeważnie także decyduje o ogólnym odbiorze całości. Tu jest to Blade of Immortal Steel, zrobiony fenomenalnie w szybkim tempie i z refrenem tak poruszającym, świeżym, a zarazem osadzonym w tradycji, że budzi to pozytywne zdumienie. No i ogólnie całość jest patetyczna, monumentalna, a zwieńczenie genialne.
Cała płyta wypełniona jest muzyką na najwyższym poziomie w ramach gatunku, atrakcyjna pod względem melodii z chwytliwymi, a jednocześnie wysmakowanymi refrenami. Orkiestracje są znakomite, czytelne, plany dalsze dopełniają plan pierwszy. Sola gitarowe bardzo dobre, po części neoklasyczne, pasaże klawiszowe lepsze niż wielu włoskich Mistrzów.
Nie ma tu przestojów, nie ma czasu na nudę i dłużyzny. Pęd, emocje, patos, rycerski klimat baśniowego fantasy, jest tu wszystko od Dawn of the Dragonstar poczynając. Wspaniałe fanfary w Thundersword, elegancja i lekkość Long Live the King, genialne chóry i symfonizacje w dramatycznym i podniosłym With the Light of a Thousand Suns. Niesamowity patos, po prostu niesamowity! Świetny ciepły, triumfalny klimat Queen of Eternity, wirtuozerskie wykonanie Valley of the Vale, piękna melodia w Hydra malowana emocjami. No i jeszcze absolutne heroiczne zniszczenie w Night of Winterlight! Jakie fenomenalne wokale Conti tu się słyszy w wyższych partiach!
Do pełni szczęścia brakuje tylko czegoś w Winds of Wisdom, ale czego, to trudno powiedzieć...
Znakomita realizacja, czytelność, klarowność powiązania gitar i instrumentów klawiszowych, odpowiednie wyważenie mocy gitar, piękne blachy i słyszalny (co się w takiej muzyce nie zawsze zdarza) bas.
Zupełnie w ten zespół nie wierzyłem, tymczasem TWILIGHT FORCE nagrał jeden z najwspanialszych albumów w tym gatunku w historii metalu, bez słabych punktów, porywający i poruszający. TWILIGHT FORCE nadał smokom, mieczom i magii nowych barw, bez wychodzenia poza ramy klasycznej konwencji stylistycznej.
Fantastyczna Podróż, Fantastyczna Przygoda!
ocena: 9,8/10
new 18.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"