22.08.2019, 16:33:33
Saxon - Battering Ram (2015)
Tracklista:
1. Battering Ram 04:56
2. The Devil's Footprint 04:08
3. Queen of Hearts 05:08
4. Destroyer 03:20
5. Hard and Fast 04:45
6. Eye of the Storm 03:54
7. Stand Your Ground 04:15
8. Top of the World 04:00
9. To the End 05:50
10. Kingdom of the Cross 06:08
11.Three Sheets to the Wind (The Drinking Song) 03:53 (bonus track)
11.Three Sheets to the Wind (The Drinking Song) 03:53 (bonus track)
Rok wydania: 2015
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Peter Byford - śpiew
Paul Quinn - gitara
Doug Scarratt - gitara
Tim Carter - gitara basowa
Nigel Glockler - perkusja
Październik 2015. Kolejna płyta SAXON.
SAXON gra to co zwykle i byłoby pewnie katastrofą gdyby zagrał coś innego, tyle że pewne realia się zmieniają i SAXON to też zauważa. Ta płyta rozpoczyna się od potężnego natarcia z ryczącymi gitarami, od mocarnego heavy/power dewastatora tytułowego Battering Ram, gdzie może Byford wokalnie nie wypada szczególnie dobrze, ale całość ma coś, czego SAXON raczej w poprzednich latach nie prezentował - autentyczną heavy metalową moc. W jakiś sposób SAXON stanął na pozycji innych metalowych dinozaurów, jak ACCEPT i rockowy czy metal/rockowy feeling poświęcił w imię mocy.
Melodia przede wszystkim, ale jednak z turbodoładowaniem, bo takie są realne oczekiwania fanów melodyjnego metalu.
Nadal jednak przeważa konserwatyzm muzyczny SAXON. Konserwatyzm, bo nie nazwę tego skostnieniem, czy brakiem pomysłów na dobre kompozycje.
Te kompozycje są dobre, i na dobrym poziomie pozostają w zasadzie do końca tego albumu. Trochę urozmaicenia w formie narracji na początku The Devil's Footprint w dobrym riffowo i podchodzącym po modern groove, jakieś tam próby budowania klimatu w wolniejszym Queen of Hearts, ale co tu w tym numerze jest właściwie dobre? Trudno powiedzieć. Ten sound jest dobry, to na pewno. Dobre jest solo gitarowe w generycznym saxońskim Destroyer, który w pewnym sensie wyraża ogólny kryzys kompozycyjny w brytyjskim tradycyjnym heavy metalu. Czy coś z tego zapada w pamięć ? Nie bardzo. Dobre jest wpasowanie się w toporną niemiecką manierę classic metalową w Hard and Fast i Eye of the Storm i może ekipa uważa to za sukces, ale trochę nie wypada grupie SAXON grać w opcji teutońskiej.
Dobre jest wykorzystanie siły w pozbawionym realnej melodii Stand Your Ground, ale współczesna technika nagraniowa czyni cuda, a dodatkowo szkoda, że Peter Byford, gdy śpiewa tytułową frazę, to słychać nie jego, tylko pruskiego podoficera wydającego rozkazy na polu bitwy. Dobre jest i to, że w Top of the World trochę biorą rozbrat z tą przyjaźnią saxońsko - niemiecką, ale to jedyny plus miałkiego melodic heavy, który tu zagrali. Dobre są kruszące heavy riffy z To the End, tyle że SAXON jak zaczyna grać taki niby heroiczny i epicki metal, to jakoś brzmi nieszczerze, tym bardziej, gdy jest taki lekki refren radiowy jak tu. Dobre jest przypomnienie, że SAXON potrafi zagrać epicką historię także inaczej, w spokojniejszy i bogatszy formalnie sposób, jak w Kingdom of the Cross, choć i to przecież nie jest nic specjalnie ciekawego.
Dobrze także, że Three Sheets to the Wind (The Drinking Song) oznaczony jest jako bonus i można go sobie za każdym razem darować, no chyba że ktoś lubi takie prymitywne granie w stylu AC piorun DC.
Dobre chęci, to najwięcej dobrego na tej płycie. Natomiast sound znakomity i takie mocne soczyste brzmienie, wyjątkowo starannie zrealizowane, jest pewną nową jakością w muzyce SAXON, choć i w przeszłości zdarzały się podobnie nagrane przez nich płyty.
Tak artystyczna pustka tu przebija i może nawet jest mało SAXON w SAXON.
Dobra płyta? Jednak nie bardzo...
ocena: 6/10
new 22.08.2019
SAXON gra to co zwykle i byłoby pewnie katastrofą gdyby zagrał coś innego, tyle że pewne realia się zmieniają i SAXON to też zauważa. Ta płyta rozpoczyna się od potężnego natarcia z ryczącymi gitarami, od mocarnego heavy/power dewastatora tytułowego Battering Ram, gdzie może Byford wokalnie nie wypada szczególnie dobrze, ale całość ma coś, czego SAXON raczej w poprzednich latach nie prezentował - autentyczną heavy metalową moc. W jakiś sposób SAXON stanął na pozycji innych metalowych dinozaurów, jak ACCEPT i rockowy czy metal/rockowy feeling poświęcił w imię mocy.
Melodia przede wszystkim, ale jednak z turbodoładowaniem, bo takie są realne oczekiwania fanów melodyjnego metalu.
Nadal jednak przeważa konserwatyzm muzyczny SAXON. Konserwatyzm, bo nie nazwę tego skostnieniem, czy brakiem pomysłów na dobre kompozycje.
Te kompozycje są dobre, i na dobrym poziomie pozostają w zasadzie do końca tego albumu. Trochę urozmaicenia w formie narracji na początku The Devil's Footprint w dobrym riffowo i podchodzącym po modern groove, jakieś tam próby budowania klimatu w wolniejszym Queen of Hearts, ale co tu w tym numerze jest właściwie dobre? Trudno powiedzieć. Ten sound jest dobry, to na pewno. Dobre jest solo gitarowe w generycznym saxońskim Destroyer, który w pewnym sensie wyraża ogólny kryzys kompozycyjny w brytyjskim tradycyjnym heavy metalu. Czy coś z tego zapada w pamięć ? Nie bardzo. Dobre jest wpasowanie się w toporną niemiecką manierę classic metalową w Hard and Fast i Eye of the Storm i może ekipa uważa to za sukces, ale trochę nie wypada grupie SAXON grać w opcji teutońskiej.
Dobre jest wykorzystanie siły w pozbawionym realnej melodii Stand Your Ground, ale współczesna technika nagraniowa czyni cuda, a dodatkowo szkoda, że Peter Byford, gdy śpiewa tytułową frazę, to słychać nie jego, tylko pruskiego podoficera wydającego rozkazy na polu bitwy. Dobre jest i to, że w Top of the World trochę biorą rozbrat z tą przyjaźnią saxońsko - niemiecką, ale to jedyny plus miałkiego melodic heavy, który tu zagrali. Dobre są kruszące heavy riffy z To the End, tyle że SAXON jak zaczyna grać taki niby heroiczny i epicki metal, to jakoś brzmi nieszczerze, tym bardziej, gdy jest taki lekki refren radiowy jak tu. Dobre jest przypomnienie, że SAXON potrafi zagrać epicką historię także inaczej, w spokojniejszy i bogatszy formalnie sposób, jak w Kingdom of the Cross, choć i to przecież nie jest nic specjalnie ciekawego.
Dobrze także, że Three Sheets to the Wind (The Drinking Song) oznaczony jest jako bonus i można go sobie za każdym razem darować, no chyba że ktoś lubi takie prymitywne granie w stylu AC piorun DC.
Dobre chęci, to najwięcej dobrego na tej płycie. Natomiast sound znakomity i takie mocne soczyste brzmienie, wyjątkowo starannie zrealizowane, jest pewną nową jakością w muzyce SAXON, choć i w przeszłości zdarzały się podobnie nagrane przez nich płyty.
Tak artystyczna pustka tu przebija i może nawet jest mało SAXON w SAXON.
Dobra płyta? Jednak nie bardzo...
ocena: 6/10
new 22.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"