08.09.2019, 14:33:47
Pyramaze - Melancholy Beast (2004)
tracklista:
1.Sleepy Hollow 06:11
2.Forsaken Kingdom 05:27
3.Melancholy Beast 06:11
4.The Journey 05:47
5.Until We Fade Away 04:36
6.Legend 07:11
7.Mighty Abyss 08:04
8.The Nature of Triumph 00:50
9.Power of Imagination 06:29
rok wydania: 2004
gatunek: progressive melodic power metal
kraj: Dania
skład zespołu:
Lance King - śpiew
Michael Kammeyer - gitara
Niels Kvist - gitara basowa
Morten Gade Sørensen - perkusja
Jonah Weingarten - instrumenty klawiszowe, pianino
Założony w roku 2001 PYRAMAZE był skazany na sukces i to od samego początku. Michael Kammeyer miał pomysł jak wypuścić na świat Melancholijną Bestię, za Mortenem Gade Sørensenem przemawiało doświadczenie wyniesione z WUTHERING HEIGHTS, no i zaproszony został do realizacji tego planu wspaniały Lance King. Wokale do tej muzyki zostały nagrane w USA i płyta ukazała się dzięki Kingowi nakładem Nightmare Records w USA, a w Europie via Nothing To Say z Francji.
Power metal PYRAMAZE jest progresywnym, klimatycznym połączeniem znakomitego śpiewu Lance Kinga, ciekawych pomysłów na "melancholijne" melodie, splatające gitarę i wysmakowane klawisze Weingartena, a wszystko łączy Głos Bestii niebudzącej przerażenia, a raczej współczucie. W sumie jest to określona całość, nierozerwalna i będąca bardziej konceptem, niż niejeden album tak określany. Te kompozycje wyrastają z siebie nawzajem, uzupełniają się, przenikają pewnymi powtórzeniami, nieuchwytnymi w pierwszym momencie, ale ukrytymi w nieraz dosyć trudnych i nienależących do przebojowych, refrenach. Bez wątpienia Sleepy Hollow ma swoje przedłużenie w znakomitym tytułowym Melancholy Beast i ten posępny, refleksyjny monumentalizm to największy muzyczny atut tego albumu. Kumuluje się to w zdystansowanym chłodzie zwrotek The Journey i pobudza do rozmyślań w czasie melodyjnych ciepłych refrenów.
Tak, nie jest to łatwa, przebojowa muzyka, ale który duński zespół gra łatwą, prostą muzykę? Nie są łatwe pulsujące gitarowe figury w dynamicznych Forsaken Kingdom i Legend... Klimat smutku rozprzestrzenia się w pełnym romantyzmu songu Until We Fade Away, przepięknym i pełnym elegancji. Taki baśniowy klimat z baśni, która jest bardziej dla dorosłych niż dla dzieci...
Muzyka specyficznego nastroju, bardzo umiejętnie budowanego różnymi środkami w Mighty Abyss, który wydaje się tu być najważniejszym punktem tego albumu, może także najbardziej power metalowym w formie i może najbardziej wyrazistym dowodem na to, że PYRAMAZE jednak jest grupą wzorującą się na EVERGREY i w jakimś stopniu na REDEMPTION.
Najpiękniejsze jest jednak chyba zakończenie w postaci Power of Imagination, który jest progresywny tą progresywnością przystępną, wysmakowaną w melodii wielorakich inspiracji z tym wokalem Lance Kinga, który zwykło się czasem nazywać "uniwersalnym". Mimo wszystko, czegoś tu brakuje na tym albumie, czegoś co by go wyniosło w obszary muzyki wybitnej.
Jest to absolutnie nieuchwytne, czego brakuje. A może po prostu, trzeba słuchać tego inaczej?
ocena 8,5/10
new 8.09.2019
Założony w roku 2001 PYRAMAZE był skazany na sukces i to od samego początku. Michael Kammeyer miał pomysł jak wypuścić na świat Melancholijną Bestię, za Mortenem Gade Sørensenem przemawiało doświadczenie wyniesione z WUTHERING HEIGHTS, no i zaproszony został do realizacji tego planu wspaniały Lance King. Wokale do tej muzyki zostały nagrane w USA i płyta ukazała się dzięki Kingowi nakładem Nightmare Records w USA, a w Europie via Nothing To Say z Francji.
Power metal PYRAMAZE jest progresywnym, klimatycznym połączeniem znakomitego śpiewu Lance Kinga, ciekawych pomysłów na "melancholijne" melodie, splatające gitarę i wysmakowane klawisze Weingartena, a wszystko łączy Głos Bestii niebudzącej przerażenia, a raczej współczucie. W sumie jest to określona całość, nierozerwalna i będąca bardziej konceptem, niż niejeden album tak określany. Te kompozycje wyrastają z siebie nawzajem, uzupełniają się, przenikają pewnymi powtórzeniami, nieuchwytnymi w pierwszym momencie, ale ukrytymi w nieraz dosyć trudnych i nienależących do przebojowych, refrenach. Bez wątpienia Sleepy Hollow ma swoje przedłużenie w znakomitym tytułowym Melancholy Beast i ten posępny, refleksyjny monumentalizm to największy muzyczny atut tego albumu. Kumuluje się to w zdystansowanym chłodzie zwrotek The Journey i pobudza do rozmyślań w czasie melodyjnych ciepłych refrenów.
Tak, nie jest to łatwa, przebojowa muzyka, ale który duński zespół gra łatwą, prostą muzykę? Nie są łatwe pulsujące gitarowe figury w dynamicznych Forsaken Kingdom i Legend... Klimat smutku rozprzestrzenia się w pełnym romantyzmu songu Until We Fade Away, przepięknym i pełnym elegancji. Taki baśniowy klimat z baśni, która jest bardziej dla dorosłych niż dla dzieci...
Muzyka specyficznego nastroju, bardzo umiejętnie budowanego różnymi środkami w Mighty Abyss, który wydaje się tu być najważniejszym punktem tego albumu, może także najbardziej power metalowym w formie i może najbardziej wyrazistym dowodem na to, że PYRAMAZE jednak jest grupą wzorującą się na EVERGREY i w jakimś stopniu na REDEMPTION.
Najpiękniejsze jest jednak chyba zakończenie w postaci Power of Imagination, który jest progresywny tą progresywnością przystępną, wysmakowaną w melodii wielorakich inspiracji z tym wokalem Lance Kinga, który zwykło się czasem nazywać "uniwersalnym". Mimo wszystko, czegoś tu brakuje na tym albumie, czegoś co by go wyniosło w obszary muzyki wybitnej.
Jest to absolutnie nieuchwytne, czego brakuje. A może po prostu, trzeba słuchać tego inaczej?
ocena 8,5/10
new 8.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"