22.09.2019, 14:32:53
Thy Majestie - The Lasting Power (2000)
Tracklista:
1. Thy Majestie Theme 01:47
2. Wings of Wind 04:41
2. Wings of Wind 04:41
3. March of the Damned 01:58
4. Under Siege 08:06
5. Name of Tragedy 01:22
6. Durnovaria 01:33
7. ...at the Village 00:49
8. Mystery of Forest 06:52
9. Cruenta Pugna 02:34
10. The Green Lands 01:19
11. Sword of Justice 07:16
12. Tears of Sorrow 02:26
13. Treachery 05:22
14. Nymph's Recall 01:04
15. Time to Battle 07:34
15. Time to Battle 07:34
Rok wydania: 2000
Gatunek: symphonic power metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Dario Grillo - śpiew
Giovanni Santini - gitara
Maurizio Malta - gitara
Dario D'Allesandrio - bas
Giuseppe Bondi - instrumenty klawiszowe
Claudio Diprima - perkusja
oraz
Eva Rondinelli - wokale żeńskie
oraz
Eva Rondinelli - wokale żeńskie
THY MAJESTIE powstał w roku 1998 w PALERMO i początkowo istniał pod nazwą THY MAJESTY. Wystartował w barwach uznanej wytwórni Scarlet Records, jako drugi rzut włoskiej heroicznej fali melodic symphonic power i debiut grupy ukazał się w roku 2000.
Niewątpliwie THY MAJESTIE był zespołem, w którym element symfoniczny i narracyjny został znacznie bardziej wyeksponowany niż chociażby w HIGHLORD, HEIMDALL czy DRAKKAR i całość tego albumu jest bardzo zwartym konceptem, gdzie liczne partie narracyjne, odgłosy niemuzyczne oraz interludia instrumentalne spajają całość i są nieodłączną częścią opowiedzianej tu rycerskiej historii.
Jest na tym albumie więcej fanfar niż na innych podobnych i są to fanfary jak najbardziej na miejscu w heroicznym, lekko zagranym Wings of Wind. THY MAJESTIE preferuje symfonikę dosyć skomplikowaną, poniekąd opartą na muzyce dawnej, średniowiecznej i taka, a nie zmasowane klawisze o progresywnym zabarwieniu tu dominują. Na pewno sporym atutem jest dobry, dosyć wysoki wokal Dario Grillo, który opowiada tę historię ze sporym wdziękiem, natomiast na pewno THY MAJESTIE jest uboższy gitarowo, niż inne grupy włoskie z tego obszaru muzycznego, mimo że obaj gitarzyści są na poziomie, i w solach wykazują się dużą biegłością. Kolos Under Siege pojawia się bardzo szybko i jest stosunkowo łagodny w gitarach, prowadzi to symfonika, obowiązkowe fanfary, a ogólna nośność epicka jest umiarkowana i nie wykracza poza średnie archetypowe standardy włoskie w tym zakresie.
Tak, na pewno THY MAJESTIE jest najbardziej "klawiszowym" zespołem z legionu symphonic epic power i chyba nawet bardziej niż RHAPSODY. To ujawnia się w tryptyku instrumentalnym Name of Tragedy/Durnovaria/...at the Village z ciekawie zrobionymi odniesieniami do muzyki średniowiecznej stanowiącego wprowadzenie do pieśni barda Mystery of Forest, chyba bardziej zbliżonej do stylistyki BLIND GUARDIAN niż podobne innych grup włoskich, ale atrakcyjnej tylko w tych fragmentach, gdzie dominuje gitara akustyczna. Wypełniony chórami monumentalny Cruenta Pugna wprost nawiązuje do RHAPSODY i jest udanym preludium do centralnego Sword of Justice, który skupia na sobie ciężar całej rycerskiej opowieści z tej płyty. Dużo klawiszy na pierwszym planie, gitary po prostu podgrywają podstawowy motyw i jest pewne rozczarowanie, bo lekkość opowieści barda jest nadmierna zbyt lotna i zbyt ulotna... Gdy po bardzo pastelowym i wysmakowanym interludium Tears of Sorrow wydaje się, że już historia jest opowiedziana pojawia się kolejny łagodny song barda Treachery i tu niemieckich elementów jest mało, dominuje romantyczna epika w stylu włoskim. Bardzo dobra kompozycja, gdzie Grillo doprawdy się postarał, by nadać całości refleksyjnej melancholii.
Finał to Time to Battle i szkoda, że to nie wyszło, bo po prostu nie wyszło i klimatu epickiego w zwieńczeniu nie ma, jest tylko plumkanie na podzamczu w otoczeniu lekko znudzonych niewiast... szybko, typowo i bezbarwnie.
Album ma bardzo dobre brzmienie z wybornym ustawieniem Grillo w planie podstawowym instrumentów klawiszowych, gitary akustyczne brzmią pięknie, a sekcja rytmiczna jest akurat na tyle głośna by nie zagłuszać delikatniejszych niż zwykle gitar. Twórcą soundu jest Alberto Cutolo, który tu zrobił kawał dobrej roboty, w przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć na wyprodukowanym rok wcześniej debiucie HIGHLORD. Wysiłek włożony w tworzenie planów klawiszowych i wprowadzenie elementów folk power może nie poszedł na marne, ale efekt jest co najwyżej dobry i to nie w każdej kompozycji. Tego albumu nie można uznać za debiut zapadający w pamięć.
ocena: 6,9/10
new 22.09.2019
Niewątpliwie THY MAJESTIE był zespołem, w którym element symfoniczny i narracyjny został znacznie bardziej wyeksponowany niż chociażby w HIGHLORD, HEIMDALL czy DRAKKAR i całość tego albumu jest bardzo zwartym konceptem, gdzie liczne partie narracyjne, odgłosy niemuzyczne oraz interludia instrumentalne spajają całość i są nieodłączną częścią opowiedzianej tu rycerskiej historii.
Jest na tym albumie więcej fanfar niż na innych podobnych i są to fanfary jak najbardziej na miejscu w heroicznym, lekko zagranym Wings of Wind. THY MAJESTIE preferuje symfonikę dosyć skomplikowaną, poniekąd opartą na muzyce dawnej, średniowiecznej i taka, a nie zmasowane klawisze o progresywnym zabarwieniu tu dominują. Na pewno sporym atutem jest dobry, dosyć wysoki wokal Dario Grillo, który opowiada tę historię ze sporym wdziękiem, natomiast na pewno THY MAJESTIE jest uboższy gitarowo, niż inne grupy włoskie z tego obszaru muzycznego, mimo że obaj gitarzyści są na poziomie, i w solach wykazują się dużą biegłością. Kolos Under Siege pojawia się bardzo szybko i jest stosunkowo łagodny w gitarach, prowadzi to symfonika, obowiązkowe fanfary, a ogólna nośność epicka jest umiarkowana i nie wykracza poza średnie archetypowe standardy włoskie w tym zakresie.
Tak, na pewno THY MAJESTIE jest najbardziej "klawiszowym" zespołem z legionu symphonic epic power i chyba nawet bardziej niż RHAPSODY. To ujawnia się w tryptyku instrumentalnym Name of Tragedy/Durnovaria/...at the Village z ciekawie zrobionymi odniesieniami do muzyki średniowiecznej stanowiącego wprowadzenie do pieśni barda Mystery of Forest, chyba bardziej zbliżonej do stylistyki BLIND GUARDIAN niż podobne innych grup włoskich, ale atrakcyjnej tylko w tych fragmentach, gdzie dominuje gitara akustyczna. Wypełniony chórami monumentalny Cruenta Pugna wprost nawiązuje do RHAPSODY i jest udanym preludium do centralnego Sword of Justice, który skupia na sobie ciężar całej rycerskiej opowieści z tej płyty. Dużo klawiszy na pierwszym planie, gitary po prostu podgrywają podstawowy motyw i jest pewne rozczarowanie, bo lekkość opowieści barda jest nadmierna zbyt lotna i zbyt ulotna... Gdy po bardzo pastelowym i wysmakowanym interludium Tears of Sorrow wydaje się, że już historia jest opowiedziana pojawia się kolejny łagodny song barda Treachery i tu niemieckich elementów jest mało, dominuje romantyczna epika w stylu włoskim. Bardzo dobra kompozycja, gdzie Grillo doprawdy się postarał, by nadać całości refleksyjnej melancholii.
Finał to Time to Battle i szkoda, że to nie wyszło, bo po prostu nie wyszło i klimatu epickiego w zwieńczeniu nie ma, jest tylko plumkanie na podzamczu w otoczeniu lekko znudzonych niewiast... szybko, typowo i bezbarwnie.
Album ma bardzo dobre brzmienie z wybornym ustawieniem Grillo w planie podstawowym instrumentów klawiszowych, gitary akustyczne brzmią pięknie, a sekcja rytmiczna jest akurat na tyle głośna by nie zagłuszać delikatniejszych niż zwykle gitar. Twórcą soundu jest Alberto Cutolo, który tu zrobił kawał dobrej roboty, w przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć na wyprodukowanym rok wcześniej debiucie HIGHLORD. Wysiłek włożony w tworzenie planów klawiszowych i wprowadzenie elementów folk power może nie poszedł na marne, ale efekt jest co najwyżej dobry i to nie w każdej kompozycji. Tego albumu nie można uznać za debiut zapadający w pamięć.
ocena: 6,9/10
new 22.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"