24.09.2019, 10:47:37
Wind Rose - Stonehymn (2017)
tracklista:
1.Distant Battlefields 01:23
2.Dance of Fire 06:47
3.Under the Stone 06:38
3.Under the Stone 06:38
4.To Erebor 05:14
5.The Returning Race 07:22
6.The Animist 01:25
6.The Animist 01:25
7.The Wolves' Call 05:06
8.Fallen Timbers 06:25
9.The Eyes of the Mountain 06:34
rok wydania: 2017
gatunek: power metal
kraj: Włochy
skład zespołu:
Francesco Cavalieri - śpiew
Claudio Falconcini - gitara, śpiew
Cristiano Bertocchi - gitara basowa
Daniele Visconti - perkusja
Daniele Visconti - perkusja
Federico Meranda - instrumenty klawiszowe
Jest to trzeci LP WIND ROSE, wydany przez Inner Wound Recordings w maju 2017 roku.
Niekiedy przy okazji tej płyty mówi się, że WIND ROSE gra tu power/folk metal. Nic bardziej mylnego. Jest w tym tyle autentycznego folk metalu, ile w swoim czasie było w BLING GUARDIAN, czyli akurat tyle, by gitarowo i klawiszowo stworzyć średniowieczną atmosferę dla snucia fantasy opowieści miecza i topora. WIND ROSE pozostaje w kręgu VEXILLUM czy FOGALORD i w sumie nie różni się od nich niezbyt mocno. Faktem jest jednak, że sposób przekazu na tej płycie jest przekonujący, przede wszystkim dzięki wysokim umiejętnościom muzyków i ich zdolności do budowania pompatycznych planów z chórami bojowymi. To jest najlepszy element tego albumu, zasadniczo wypełnionego bardzo ogranymi motywami. Te kompozycje z powodu bogatej aranżacji mają jednak określony urok i reprezentują równy poziom, także w opcji battle/medieval, która w To Erebor zbliża się nawet do poziomu SUIDAKRA. Tawernowe zaśpiewy w rozbudowanym The Returning Race są sympatyczne, ale to wszystko jest w sumie bardzo naiwne i w przeciwieństwie do ALESTORM zrobione zupełnie na poważnie. Trochę na tej płycie brakuje solidnych partii solowych gitary, nawet w wysokiej klasy Dance of Fire. Przy The Wolves' Call wydaje się, że to już wszystko było wcześniej w innych zamieszczonych tu kompozycjach. Fallen Timbers jest jakby bardziej epicki od pozostałych utworów, ci wojownicy tu skaczą wokół ogniska z obracanym na rożnie prosięciem, albo może nawet dzikiem, śpiewają sobie:
Hey ana hai
Ena hey ana hai EnaHey ana hai
Hey ana hai ena heya ana ha
i jest folkowo, ale tak, jak na wsi potiomkinowskiej. Jest jednak w tej kompozycji fenomenalny fragment romantyczny z gitarą akustyczną i symfonicznym tłem. Przepiękny fragment.
Pewien sentyment do stylu z debiutu nadal mają, co słychać w bardzo dobrym pompatycznym i bojowym The Eyes of the Mountain na zakończenie tego albumu.
Przyznam, że na tej płycie Francesco Cavalieri śpiewa wybornie i to głos mocarny, rycerski i tawernowy. Ogólnie wykonanie jest bardzo dobre, może poza kilkoma partiami perkusji, ale nie będę drążyć tego tematu.
Produkcja fantastyczna, także dlatego, że zdjęte zostało odium germańskie z soundu gitary, brzmienie jest selektywniejsze głębsze i znacznie ciekawsze niż w roku 2015.
Ogólnie jest to solidny album, generyczny w pewnej niszy wytworzonej we Włoszech w ostatnich kilku latach. To taki spaghetti folk/power, gdzie prawdziwego folk metalu spod znaku FOLKODIA czy SKILTRON po prostu nie ma, bo nie ma folkowych instrumentów, a klawisze nie zastąpią dud czy skrzypiec.
ocena: 7,7/10
new 24.09.2019
i jest folkowo, ale tak, jak na wsi potiomkinowskiej. Jest jednak w tej kompozycji fenomenalny fragment romantyczny z gitarą akustyczną i symfonicznym tłem. Przepiękny fragment.
Pewien sentyment do stylu z debiutu nadal mają, co słychać w bardzo dobrym pompatycznym i bojowym The Eyes of the Mountain na zakończenie tego albumu.
Przyznam, że na tej płycie Francesco Cavalieri śpiewa wybornie i to głos mocarny, rycerski i tawernowy. Ogólnie wykonanie jest bardzo dobre, może poza kilkoma partiami perkusji, ale nie będę drążyć tego tematu.
Produkcja fantastyczna, także dlatego, że zdjęte zostało odium germańskie z soundu gitary, brzmienie jest selektywniejsze głębsze i znacznie ciekawsze niż w roku 2015.
Ogólnie jest to solidny album, generyczny w pewnej niszy wytworzonej we Włoszech w ostatnich kilku latach. To taki spaghetti folk/power, gdzie prawdziwego folk metalu spod znaku FOLKODIA czy SKILTRON po prostu nie ma, bo nie ma folkowych instrumentów, a klawisze nie zastąpią dud czy skrzypiec.
ocena: 7,7/10
new 24.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"