25.09.2019, 20:10:19
Jag Panzer - Thane to the Throne (2000)
Tracklista:
1. Thane of Cawdor 04:50
2. King at a Price 03:50
3. Bloody Crime 05:34
4. The Premonitions 00:28
5. Treachery's Stain 04:11
6. Spectres of the Past 03:47
7. Banquo's Final Rest 00:21
8. Three Voices of Fate 05:14
9. Hell to Pay 04:31
10. The Prophecies (Fugue in D Minor) 01:44
11. Insanity's Mind 05:25
12. Requiem for Lady Macbeth 00:24
13. Face of Fear 03:21
14. Fall of Dunsinane 05:17
15. Fate's Triumph 04:38
16. The Downward Fall 02:49
17. Tragedy of Macbeth 08:19
Rok: 2000
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA
Ocena: 7/10
SteelHammer
Tracklista:
1. Thane of Cawdor 04:50
2. King at a Price 03:50
3. Bloody Crime 05:34
4. The Premonitions 00:28
5. Treachery's Stain 04:11
6. Spectres of the Past 03:47
7. Banquo's Final Rest 00:21
8. Three Voices of Fate 05:14
9. Hell to Pay 04:31
10. The Prophecies (Fugue in D Minor) 01:44
11. Insanity's Mind 05:25
12. Requiem for Lady Macbeth 00:24
13. Face of Fear 03:21
14. Fall of Dunsinane 05:17
15. Fate's Triumph 04:38
16. The Downward Fall 02:49
17. Tragedy of Macbeth 08:19
Rok: 2000
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Harry "The Tyrant" Conklin - śpiew
Mark Briody - gitara, instrumenty klawiszowe
Chris Broderick - gitara
John Tetley - bas
Rikard Stjernquist – perkusja
Skład o dziwo bez zmian, nikt nie odszedł, The Age of Mastery kupiło trochę czasu zespołowi, aby mogli się dotrzeć i tym razem nie ma recyklingu starych kompozycji, za to został podjęty ambitny temat, jakim bez wątpienia jest literatura Williama Shakespeare’a (czy Szekspira, jak kto woli) i jego MacBeth.
Otwierający skrzypcami Thane of Cawdor ma trochę zbyt długi początek, ale bardzo lekki, słodki i zwiewny refren może się podobać, chociaż słychać, że Tyrant czuje się w tych klimatach nieswojo i woli jednak krzyczeć. Są tu pewne naleciałości płyt ICED EARTH jeśli chodzi o delikatność i elementy wspólne, co nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, że produkcją i mixem stoi Jim Morris.
Ogólnie jest to długa płyta, za długa, jeśli chodzi o takie granie czy raczej pomysł i sztuczne wydłużanie materiału już słychać w Bloody Crime, którego treść spokojnie by się zamknęła w 3 minutach, góra trzech i pół, razem z udanym solem.
Przerywniki na tym albumie należy za to traktować bardziej jako oddzielenie od siebie utworów, żeby się nie zlewały w jedną całość niż wnoszące jakiś większy sens czy wartość artystyczną, może poza Banquo’s Final Rest, z którego mogła być całkiem przyjemna ballada.
Treachery’s Stain to z początku siłowe granie, który tylko uwypukla fakt, że te utwory są za długie. To by była dobra, dwuminutowa ikona, gdyby użyć części środkowej, która jest jedyną dobrą jego częścią. To samo można tak naprawdę powiedzieć o Spectres of the Past, bo tutaj części instrumentalne i środkowa są znacznie ciekawsze niż podkład, pod który Tyrant śpiewa.
Three Voices of Fate to Something Wicked This Way Comes w wersji JAG PANZER dobrze zagrane, udane chóry, chociaż szkoda, że Tyrant śpiewa jakby obok nich do bardzo przeciętnej melodii.
Większość kompozycji jest na jedno kopyto i mają dokładnie ten sam problem, czyli dość przeciętne melodie poza partiami środkowymi, które są naprawdę udane i można by odnieść wrażenie, że ten album byłby lepszy w wersji instrumentalnej.
I wtedy na końcu płyta nagradza cierpliwych rycerskim, epickim Tragedy of Macbeth. Bardzo dobre chóry, oszczędne, solidne solo i czarujący Tyrant. Niby niewiele, ale jak dobrze się tego słucha.
Tylko końcówka jakby wymuszona.
Podobnie jak poprzednio, bardzo dobre brzmienie, wszystkich dobrze słychać, Conklin w formie, choć nie zawsze ma do czego śpiewać i trudno się dziwić, że momentami brzmi nieco sztucznie.
Pod względem technicznym znów solidnie i każdy rozegrał swoje partie solidnie, a duet Briody/Broderick jeszcze lepszy niż poprzednio.
Szkoda tylko, że same kompozycje nierówne i momentami toporne.
Ocena: 7/10
SteelHammer