Artension
#4
Artension - Phoenix Rising (1997)

[Obrazek: R-3282253-1509884613-6067.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Area 51 07:30       
2. Through the Gate 06:43       
3. Valley of the Kings 08:47       
4. Blood Brother 04:44       
5. Into the Blue 04:59     
6. Phoenix Rising 07:45       
7. Forbidden Love 04:52       
8. The City Is Lost 07:38     
9. Goin' Home 06:08       
10. I Really Don't Care 02:13

Rok: 1997
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: USA

Skład:
John West - śpiew
Roger Staffelbach - gitara
Kevin Chown - bas
Mike Terrana - perkusja
Vitalij Kuprij - instrumenty klawiszowe

Debiut Artension przyjął się dobrze, bo nie mogło być inaczej i zaledwie rok później zespół wydał nową płytę, Phoenix Rising.
W składzie zmian brak i nadal wszyscy są, tylko zmiany zaszły przy produkcji i masteringu, a inżynierem dźwięku został inny mistrz gitary, James Murphy znany z wielu płyt death metalowych lat 90-tych, który, tak jak poprzednio, udzielił się gościnnie w jednej kompozycji.

Zmiany słychać już rozpoczynającym to wszystko Area 51. Nareszcie gitara jest wysunięta, brzmienie bardziej soczyste, nadal progresywnie, ale w przystępniejszej formie i nie czuć tu sztuki dla sztuki jak momentami na albumie poprzednim. Niesamowicie prowadzi to Kuprij klawiszami, melodia jest chwytliwa, a za nim i Johnem Westem jest gitarowa ściana gitar, przez którą przebija się bas. Sola zaskakująco oszczędne w tym numerze i bardzo dużo tutaj Westa, który jest w świetnej formie.
Dynamiczny, power metalowy Through the Gate genialny, refren prosty, z lekkim rockowym duchem, ale z twardym fundamentem metalowym. W środkowej części eksplozja, ale oczywiście Kuprija, bo Staffelbach znowu przytłoczony.
Valley of the Kings może przytłaczać rozmiarem, ale klimat tajemnicy i świetny śpiew Westa przykuwają uwagę, solo i dialog Staffelbach/Kuprij wyborny i coś w drugim solo gitarzysty jest magicznego.
Blood Brother za to już niestety Artension w najgorszym, rockowym wydaniu, nigdy im kompozycje tak mocno pod AOR nie wychodziły i tak też jest i tym razem i szkoda tych solówek i Westa, który śpiewa bardzo dobrze. To złe wspomnienie pomaga wymazać powerowy Into the Blue z bardzo nowoczesnymi klawiszami i świetnymi wtrąceniami.
Phoenix Rising bardzo dramatyczny i epicki, ale w ostatecznym rozrachunku niestety dość rozlazły i sztuka dla sztuki, to nie musiało trwać prawie 8 minut. Forbidden Love dobry, z fajnym tłem klawiszowym, ale nieco bez polotu i takie granie było lepiej podane w Mistheria w 2010 roku czy nawet na solowych albumach Marka Boalsa, na których zagrał Kuprij.
The City is Lost to powrót do formy. Świetny, chwytliwy refren, z lekko posępnym klimatem i świetnie przebijającym się basem. Dramaturgia w głosie Johna Westa wyśmienita, a środkowa partia kompletnie zdominowana przez Kuprija.
Going Home to znów progresja, pół ballada, może trochę zbyt rozwlekłe jak na sześć minut, ale solo Murphy'ego jak zwykle klasa i coś jakby Kuprij zamilkł i się nie popisywał.
Może dlatego, że daje popis w I Really Don't Care.

Płyta brzmi o wiele lepiej niż poprzednia, bardziej soczyście, bębny grzmią, a gitara tnie i w końcu nie jest na drugim czy trzecim planie. John West w wybornej formie, to samo Kuprij oraz Staffelbach, mimo bycia kompletnie zmiażdżonym przez klawiszowca. Sekcja rytmiczna daje radę i ekipa Terrana/Chown nie zawodzi.
Może momentami jest to granie zbyt przekombinowane, ale częściej błyszczy i jest bardziej przystępne od poprzedniego.

Ocena: 8.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Artension - przez Memorius - 16.06.2018, 16:23:30
RE: Artension - przez Memorius - 16.06.2018, 16:24:37
RE: Artension - przez SteelHammer - 26.09.2019, 14:39:20
RE: Artension - przez SteelHammer - 26.09.2019, 19:20:56
RE: Artension - przez SteelHammer - 27.09.2019, 11:10:29
RE: Artension - przez SteelHammer - 28.09.2019, 12:20:55
RE: Artension - przez SteelHammer - 29.09.2019, 13:31:20

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości