27.09.2019, 08:57:57
Excalion - Emotions (2019)
Tracklista:
1. Trust 05:132. Sunshine Path 04:12
3. Lost Control 04:50
4. Solitude 06:18
5. Nightmariner 04:23
6. The Golden Horde 05:22
7. I Left My Heart at Home 05:09
8. The Mercy Racers 04:11
9. Callsigns 07:42
10. Deep Water 05:13
Rok wydania: 2019
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Marcus Lång - śpiew
Aleksi Hirvonen - gitara
Onni Hirvonen - gitara basowa
Henri Pirkkalainen - perkusja
Jarmo "Jappe" Myllyvirta - instrumenty klawiszowe
Jest nowa płyta SONATA ARCTICA, jest i nowy EXCALION wydany przez Scarlet Records we wrześniu 2019.
Oba te zespoły podążają krok w krok tą samą drogą, czy też może raczej EXCALION wiernie kroczy tuż za bardziej sławnymi kolegami drogą "Unia". Jeśli spojrzeć z bliższej perspektywy czasu, to drogą także wrześniowego "dzieła" ekipy Tony Kakko.
Ta płyta zawiera muzykę, która jest równocześnie ciągiem dalszym stylu EXCALION z 2017 roku, tyle że nudniejszym, gorszym wydaniu.To, co tu można usłyszeć jest po prostu nudne i bezbarwne. Dominuje przesłodzony melodic metal udający power metal, bo ani te tempa, ani praca sekcji rytmicznej nie wskazują na power metal, który owszem jest,a le w dawce małej i nieinteresującej. Muzyka w stylu "Unia" ma niby epatować romantycznym klimatem łagodnych tonów gitary nastrojowych pasaży klawiszowych, ale jak to wyszło to chyba każdy wie... Tu jest podobnie, bo o ile na płycie poprzedniej EXCALION jeszcze miał jakieś resztki własnego oblicza, to tym razem nie ma. Kilka rzeczy drażni, w tym zmanierowane, płaczliwe i egzaltowane zaśpiewy Marcusa Långa, który jest wokalistą bardzo dobrym, ale tu wykorzystuje pewne chwyty drugorzędnych śpiewaków gothic rockowych i to jest chwilami w niektórych kompozycjach nie do zniesienia (I Left My Heart at Home). Klawisze Myllyvirta to być może najlepszy element tego albumu, ale co z tych klawiszy skoro kompozycje są marne? Tu już nie chodzi o to, że to słodzenie dla egzaltowanych romantycznie nastolatek, ale o to, że te utwory mają po prostu niemal zero chwytliwości, niemal pozbawione są przebojowości i żadna nie zapada na tyle w pamięć, by zanucić refren w pięć minut po jej wysłuchaniu. Jest to tak bardzo fińskie, a równocześnie tak bardzo pozbawione własnej tożsamości (tak, tak jest oczywiście tożsamość Sonaty!), że to wszystko mija i przemija bez echa. Jest tu kila tylko momentów dających nadzieję. To początek Solitude, zrobiony przepięknie klawiszowo i w dostojnym tempie gitary, potem jednak po pierwszym łagodnym znakomitym wokalu jest to dalej po prostu zawstydzające i okropne. Dobrze zaczyna się także The Golden Horde, ale gdy dochodzi do refrenu, to już mamy jakiś starożytny odrzut z sesji nagraniowych "Prime Exhale". Do tego jakieś zupełnie bezsensowne mieszanie progresywnych zagrywek STRATOVARIUS, z graniem modern i najgorszym możliwym melodic power metalem w Nightmariner. Najdłuższy Callsigns to ta sama męka co i podobne długie numery SONATA ARCTICA z ostatnich płyt. Dokładnie ten sam styl i niemal te same aranżacje. Do niczego, po prostu.
Wykonanie jest rzemieślnicze, szczególnie przez gitarzystę. O ile w SONATA ARCTICA można jeszcze w całym tym mdłym graniu liczyć zawsze na jakieś dobre solo, to tu niestety nie ma ani jednego. Sekcja rytmiczna podgrywa i tyle.
Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do brzmienia. Finnvox w opcji klasycznej? Otóż nie, Simone Mularoni w swoim Domination Studio w San Marino. To jest jednak Mistrz nad Mistrze! Z akcentów pozytywnych jeszcze to, że okładkę wykonał Polak, znany twórca grafiki do wydawnictw z muzyką metalową Piotr Szafraniec.
Ten album nosi tytuł "Emotions". Problem w tym, że żadnych emocji nie wywołuje, a już na pewno pozytywnych.
ocena: 4,5/10
new 27.09.2019
Oba te zespoły podążają krok w krok tą samą drogą, czy też może raczej EXCALION wiernie kroczy tuż za bardziej sławnymi kolegami drogą "Unia". Jeśli spojrzeć z bliższej perspektywy czasu, to drogą także wrześniowego "dzieła" ekipy Tony Kakko.
Ta płyta zawiera muzykę, która jest równocześnie ciągiem dalszym stylu EXCALION z 2017 roku, tyle że nudniejszym, gorszym wydaniu.To, co tu można usłyszeć jest po prostu nudne i bezbarwne. Dominuje przesłodzony melodic metal udający power metal, bo ani te tempa, ani praca sekcji rytmicznej nie wskazują na power metal, który owszem jest,a le w dawce małej i nieinteresującej. Muzyka w stylu "Unia" ma niby epatować romantycznym klimatem łagodnych tonów gitary nastrojowych pasaży klawiszowych, ale jak to wyszło to chyba każdy wie... Tu jest podobnie, bo o ile na płycie poprzedniej EXCALION jeszcze miał jakieś resztki własnego oblicza, to tym razem nie ma. Kilka rzeczy drażni, w tym zmanierowane, płaczliwe i egzaltowane zaśpiewy Marcusa Långa, który jest wokalistą bardzo dobrym, ale tu wykorzystuje pewne chwyty drugorzędnych śpiewaków gothic rockowych i to jest chwilami w niektórych kompozycjach nie do zniesienia (I Left My Heart at Home). Klawisze Myllyvirta to być może najlepszy element tego albumu, ale co z tych klawiszy skoro kompozycje są marne? Tu już nie chodzi o to, że to słodzenie dla egzaltowanych romantycznie nastolatek, ale o to, że te utwory mają po prostu niemal zero chwytliwości, niemal pozbawione są przebojowości i żadna nie zapada na tyle w pamięć, by zanucić refren w pięć minut po jej wysłuchaniu. Jest to tak bardzo fińskie, a równocześnie tak bardzo pozbawione własnej tożsamości (tak, tak jest oczywiście tożsamość Sonaty!), że to wszystko mija i przemija bez echa. Jest tu kila tylko momentów dających nadzieję. To początek Solitude, zrobiony przepięknie klawiszowo i w dostojnym tempie gitary, potem jednak po pierwszym łagodnym znakomitym wokalu jest to dalej po prostu zawstydzające i okropne. Dobrze zaczyna się także The Golden Horde, ale gdy dochodzi do refrenu, to już mamy jakiś starożytny odrzut z sesji nagraniowych "Prime Exhale". Do tego jakieś zupełnie bezsensowne mieszanie progresywnych zagrywek STRATOVARIUS, z graniem modern i najgorszym możliwym melodic power metalem w Nightmariner. Najdłuższy Callsigns to ta sama męka co i podobne długie numery SONATA ARCTICA z ostatnich płyt. Dokładnie ten sam styl i niemal te same aranżacje. Do niczego, po prostu.
Wykonanie jest rzemieślnicze, szczególnie przez gitarzystę. O ile w SONATA ARCTICA można jeszcze w całym tym mdłym graniu liczyć zawsze na jakieś dobre solo, to tu niestety nie ma ani jednego. Sekcja rytmiczna podgrywa i tyle.
Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do brzmienia. Finnvox w opcji klasycznej? Otóż nie, Simone Mularoni w swoim Domination Studio w San Marino. To jest jednak Mistrz nad Mistrze! Z akcentów pozytywnych jeszcze to, że okładkę wykonał Polak, znany twórca grafiki do wydawnictw z muzyką metalową Piotr Szafraniec.
Ten album nosi tytuł "Emotions". Problem w tym, że żadnych emocji nie wywołuje, a już na pewno pozytywnych.
ocena: 4,5/10
new 27.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"