28.09.2019, 18:04:28
Sinbreed - Master Creator (2016)
Tracklista:
1. Creation of Reality 05:03
2. Across the Great Divides 04:36
3. Behind a Mask 04:50
4. Moonlit Night 04:56
5. Master Creator 04:04
5. Master Creator 04:04
6. Last Survivor 04:06
7. At the Gate 04:33
8. The Riddle 04:52
9. The Voice 04:35
10. On the Run 03:25
Rok wydania: 2016
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Herbie Langhans - śpiew
Florian Laurin - gitara, instrumenty klawiszowe
Alex Schulz - gitara basowa
Alex Schulz - gitara basowa
Frederik Ehmke - perkusja
Jest to trzeci album SINBREED, wydany przez AFM Records w lutym 2016 i tu wszystko jest "bardziej" niż poprzednio.
Jest bardziej jeszcze (o ile to możliwe) rozdzierający na strzępy wokal Langhansa, jeszcze bardziej ultra power metalowe ryczące gitary, jeszcze bardziej atomowa gra sekcji rytmicznej i bardziej porywające melodie.
SINBREED idzie jak huragan z Herbie na czele, zmiatając wszystko po drodze w melodyjnym pędzie kapitalnych refrenów i fantastycznych riffach zwrotek. Siepena już nie ma, więc całą gitarową robotę robi to Laurin, ale najwyraźniej wcale mu to nie przeszkadza. Energia jest nieprawdopodobna i to raczej ten typ energii i stylu kompozycji co w przypadku GALLOGLASS, a z BRAINSTORM zostało tu mało. Tak to wygląda w przepotężnych Creation of Reality i Across the Great Divides, a do tego dochodzi majestat tych kompozycji, wykonanych przecież w bardzo szybkich tempach. Langhas jest fenomenalny, przekrzykując tę gitarę bez najmniejszego problemu, choć jest ustawiona głośno. Do tego całkowity brak klasycznej niemieckiej kwadratowej toporności i to na pewno nie jest GRAVE DIGGER czy REBELLION.
No rwą na drobne kawałki w miarowych Behind a Mask i Last Survivor, a klimat jest wyborny. I dalej riffowy power metalowy huragan w Moonlit Night z przepiękną melodią i urokliwymi partiami wolnymi i łagodniejszym wokalem Herbiego. Wolniejsze, ale jaki rozmach i jaka przestrzeń! Tytułowy Master Creator to kolejne wybitne dokonanie z tego albumu, gdzie refren jest dosyć typowy dla power metalu niemieckiego, ale cała otoczka ze speed metalowa kanonadą riffową i domieszką epickiego mroku jest genialna. Jest tu także jeszcze jedno (które już z kolei?) znakomite solo Laurina.
Chwila wytchnienia od power metalowych to łagodniejsza kompozycja At the Gate, gdzie partię na pianinie zgrał Markus Teske. I co? Kolejny fantastyczny song, trochę przypominający te melancholijne kompozycje PRIMAL FEAR z kilku ostatnich płyt. No, a refren polatuje ku niebu... Pięknie, po prostu poruszająco. Teske można także usłyszeć w nowocześniejszym The Riddle, gdy gra solo klawiszowe. Jest jedyna słabsza kompozycja z tego albumu, taka trochę bezstylowa jak muzyka SYMPHORCE i w podobnych klimatach.
W The Voice wraca huragan w bardziej epickiej tradycyjnej formie, ale w zdecydowanie power metalowym stylu. Klasycznie, true, a zarazem z jakimś pierwiastkiem hard'n'heavy. Aż szkoda, że płyta się kończy na On the Run, ale to godne całości zakończenie z niemal fanfarowym niemieckim rycerskim power metalem. Są tu prawdziwe dudy, na których zagrał Frederik Ehmke.
Ogólnie wykonanie tego wszystkiego przez zespół można określić tylko jednym mianem - natchnione. Nic dodać, nic ująć, bo taką pasję napotkać ostatnio jest coraz trudniej.
Co do produkcji. Lepszej być nie mogło. Markus Teske zgrabnie ominął brzmienie GRAVE DIGGER, trochę inaczej ustawił sound gitary niż na płycie poprzedniej, mając doświadczenie przy pracy nad poprzednimi płytami SINBREED i efekt jest znakomity, bo pomimo że ten sound kruszy żelazobeton, to wcale nie męczy.
Jest ostatni album z Herbie Langhansem. W roku 2017 dołączył on do wyborowej stawki w VOODOO CIRCLE i w 2018 ostatecznie zrezygnował z członkostwa w SINBREED. Zastąpił go Holender Nick Holleman.
ocena: 9,8/10
new 28.09.2019
Jest bardziej jeszcze (o ile to możliwe) rozdzierający na strzępy wokal Langhansa, jeszcze bardziej ultra power metalowe ryczące gitary, jeszcze bardziej atomowa gra sekcji rytmicznej i bardziej porywające melodie.
SINBREED idzie jak huragan z Herbie na czele, zmiatając wszystko po drodze w melodyjnym pędzie kapitalnych refrenów i fantastycznych riffach zwrotek. Siepena już nie ma, więc całą gitarową robotę robi to Laurin, ale najwyraźniej wcale mu to nie przeszkadza. Energia jest nieprawdopodobna i to raczej ten typ energii i stylu kompozycji co w przypadku GALLOGLASS, a z BRAINSTORM zostało tu mało. Tak to wygląda w przepotężnych Creation of Reality i Across the Great Divides, a do tego dochodzi majestat tych kompozycji, wykonanych przecież w bardzo szybkich tempach. Langhas jest fenomenalny, przekrzykując tę gitarę bez najmniejszego problemu, choć jest ustawiona głośno. Do tego całkowity brak klasycznej niemieckiej kwadratowej toporności i to na pewno nie jest GRAVE DIGGER czy REBELLION.
No rwą na drobne kawałki w miarowych Behind a Mask i Last Survivor, a klimat jest wyborny. I dalej riffowy power metalowy huragan w Moonlit Night z przepiękną melodią i urokliwymi partiami wolnymi i łagodniejszym wokalem Herbiego. Wolniejsze, ale jaki rozmach i jaka przestrzeń! Tytułowy Master Creator to kolejne wybitne dokonanie z tego albumu, gdzie refren jest dosyć typowy dla power metalu niemieckiego, ale cała otoczka ze speed metalowa kanonadą riffową i domieszką epickiego mroku jest genialna. Jest tu także jeszcze jedno (które już z kolei?) znakomite solo Laurina.
Chwila wytchnienia od power metalowych to łagodniejsza kompozycja At the Gate, gdzie partię na pianinie zgrał Markus Teske. I co? Kolejny fantastyczny song, trochę przypominający te melancholijne kompozycje PRIMAL FEAR z kilku ostatnich płyt. No, a refren polatuje ku niebu... Pięknie, po prostu poruszająco. Teske można także usłyszeć w nowocześniejszym The Riddle, gdy gra solo klawiszowe. Jest jedyna słabsza kompozycja z tego albumu, taka trochę bezstylowa jak muzyka SYMPHORCE i w podobnych klimatach.
W The Voice wraca huragan w bardziej epickiej tradycyjnej formie, ale w zdecydowanie power metalowym stylu. Klasycznie, true, a zarazem z jakimś pierwiastkiem hard'n'heavy. Aż szkoda, że płyta się kończy na On the Run, ale to godne całości zakończenie z niemal fanfarowym niemieckim rycerskim power metalem. Są tu prawdziwe dudy, na których zagrał Frederik Ehmke.
Ogólnie wykonanie tego wszystkiego przez zespół można określić tylko jednym mianem - natchnione. Nic dodać, nic ująć, bo taką pasję napotkać ostatnio jest coraz trudniej.
Co do produkcji. Lepszej być nie mogło. Markus Teske zgrabnie ominął brzmienie GRAVE DIGGER, trochę inaczej ustawił sound gitary niż na płycie poprzedniej, mając doświadczenie przy pracy nad poprzednimi płytami SINBREED i efekt jest znakomity, bo pomimo że ten sound kruszy żelazobeton, to wcale nie męczy.
Jest ostatni album z Herbie Langhansem. W roku 2017 dołączył on do wyborowej stawki w VOODOO CIRCLE i w 2018 ostatecznie zrezygnował z członkostwa w SINBREED. Zastąpił go Holender Nick Holleman.
ocena: 9,8/10
new 28.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"