06.10.2019, 08:10:00
Solemnity - King Of Dreams (2003)
tracklista:
1.Fire in Mainstreamland 04:17
2.Kill the Majesty 04:32
3.The Ninth Gate 05:46
4.King of Dreams 07:03
5.Vampire's Dance 09:39
6.Spirits of the Dead (Manilla Road cover) 04:15
7.In Dubio pro Sathanas 03:36
8.Heart of a Raven 07:36
rok wydania: 2003
gatunek: Epic heavy metal/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Christian Miller - gitara
Marcel Kemper - gitara
Andy Herz -gitara basowa
Adrian "Son of Satan" Brock - perkusja
Drugą płytę SOLEMNITY wydała wytwórnia Remedy Records w kwietniu 2003 roku.
Tym razem ekipa Svena The Axe położyła większy nacisk na kompozycje dłuższe i bardzie rozbudowane, w pewnym stopniu inspirowane MANILLA ROAD, którego to zespołu Spirits Of Dead znalazł się na tym LP jako cover.
Początek albumu to jednak power metalowy atak heroiczny w stylu niemieckim z wpływami USPM Fire in Mainstreamland, sławiący true metal w dosyć trywialny i agresywny sposób i jeśli szukać niemieckich analogii, to SOLEMNITY najbliżej chyba do SACRED STEEL, choć moc jest mniejsza. Realnie epicko i podniośle jest w dostojnie galopującym Kill the Majesty i tu jest autentycznie udane rycerskie granie z wyraźnym postawieniem na pompatyczny refren.
Zaskakująco delikatny i poetycki jest SOLEMNITY w balladowym songu The Ninth Gate, z pełnymi emocji wokalami Svena The Axe i bardzo dobrymi mocnymi przejściami pomiędzy zwrotkami. Sola są tu niezłe wtórujące wokaliście, ale ogólnie obnażają raczej średni poziom obu gitarzystów grupy.
King of Dreams rozpoczyna serię kompozycji bardziej rozbudowanych i rozpoczyna od ciekawego, inspirowanego rosyjską muzyką narodową wstępu na gitarach akustycznych. Potem przyspieszają i grają momentami porywający true heavy metal. Melodia główna i refreny, śpiewane przez Svena w niemal operowym stylu są bardzo atrakcyjne i choć partia, gdzie śpiewa niemal a capella jest trochę przerysowana, to całość jest znakomita i tu z szarżującym basem w tle gitarzyści rozgrywają najlepsze partie solowe na całej płycie. Centralnym punktem albumu jest ponury kolos Vampire's Dance rozpoczynający się od dzwonów, a potem jest oczywiście jeszcze bardziej posępnie, w niemal doomowych, funeralnych partiach zawodzącej gitary. Przez moment przewijają się tu motywy folkowe, potem wszystko wchodzi na tory ciemniejszej strony MANILLA ROAD, przy czym opowiedziane jest to przez Svena w stylu teatralnej narracji i tu trochę w tym przesadził. Nadmiernie to zostało udramatyzowane w epickim zawodzeniu. Gitary są jednak posępne, jęki pani ukąszonej przez wampira przekonujące, a klimat odpowiednio dozowany i opowieść trzyma w napięciu do końca.
In Dubio pro Sathanas jest surowy i rozpędzony trochę w bardziej teutońskim stylu VENOM i wyszło to dosyć dobrze, choć w takim heavy/black SOLEMNITY jakoś nie prezentuje się naturalnie.
Na koniec potężny epicki power/epic w Heart of a Raven, który byłby lepszy, gdyby nie raczej śmieszne niż monumentalne chórki bojowe. Tak czy inaczej jednak, jest tu dużo pierwotnej heroicznej mocy i dosyć bliskie gitarowe skojarzenia z USPM.
Odegrane solidnie, Sven przekonujący i może tylko Adrian "Son of Satan" Brock za bardzo chce indywidualnie zaistnieć w pewnych momentach, zwłaszcza tam, gdzie by się przydało pewne wyciszenie perkusji.
Po raz kolejny produkcja jest dobra, choć może jednak trochę zbyt surowa w głośnej perkusji i stosunkowo suchych gitarach. Za to bas zrobiony znakomicie i te jego szarże są w tym soundzie imponujące. Jest to zdecydowanie lepsza płyta z epickim power metalem, niż raczej prymitywny debiut. Ten album został od razu zauważony i SOLEMNITY był odtąd śledzony z uwagą, jako jeden z czołowych przedstawicieli nurtu heroicznego metalu w Niemczech.
ocena: 8,3/10
new 6.10.2019
Tym razem ekipa Svena The Axe położyła większy nacisk na kompozycje dłuższe i bardzie rozbudowane, w pewnym stopniu inspirowane MANILLA ROAD, którego to zespołu Spirits Of Dead znalazł się na tym LP jako cover.
Początek albumu to jednak power metalowy atak heroiczny w stylu niemieckim z wpływami USPM Fire in Mainstreamland, sławiący true metal w dosyć trywialny i agresywny sposób i jeśli szukać niemieckich analogii, to SOLEMNITY najbliżej chyba do SACRED STEEL, choć moc jest mniejsza. Realnie epicko i podniośle jest w dostojnie galopującym Kill the Majesty i tu jest autentycznie udane rycerskie granie z wyraźnym postawieniem na pompatyczny refren.
Zaskakująco delikatny i poetycki jest SOLEMNITY w balladowym songu The Ninth Gate, z pełnymi emocji wokalami Svena The Axe i bardzo dobrymi mocnymi przejściami pomiędzy zwrotkami. Sola są tu niezłe wtórujące wokaliście, ale ogólnie obnażają raczej średni poziom obu gitarzystów grupy.
King of Dreams rozpoczyna serię kompozycji bardziej rozbudowanych i rozpoczyna od ciekawego, inspirowanego rosyjską muzyką narodową wstępu na gitarach akustycznych. Potem przyspieszają i grają momentami porywający true heavy metal. Melodia główna i refreny, śpiewane przez Svena w niemal operowym stylu są bardzo atrakcyjne i choć partia, gdzie śpiewa niemal a capella jest trochę przerysowana, to całość jest znakomita i tu z szarżującym basem w tle gitarzyści rozgrywają najlepsze partie solowe na całej płycie. Centralnym punktem albumu jest ponury kolos Vampire's Dance rozpoczynający się od dzwonów, a potem jest oczywiście jeszcze bardziej posępnie, w niemal doomowych, funeralnych partiach zawodzącej gitary. Przez moment przewijają się tu motywy folkowe, potem wszystko wchodzi na tory ciemniejszej strony MANILLA ROAD, przy czym opowiedziane jest to przez Svena w stylu teatralnej narracji i tu trochę w tym przesadził. Nadmiernie to zostało udramatyzowane w epickim zawodzeniu. Gitary są jednak posępne, jęki pani ukąszonej przez wampira przekonujące, a klimat odpowiednio dozowany i opowieść trzyma w napięciu do końca.
In Dubio pro Sathanas jest surowy i rozpędzony trochę w bardziej teutońskim stylu VENOM i wyszło to dosyć dobrze, choć w takim heavy/black SOLEMNITY jakoś nie prezentuje się naturalnie.
Na koniec potężny epicki power/epic w Heart of a Raven, który byłby lepszy, gdyby nie raczej śmieszne niż monumentalne chórki bojowe. Tak czy inaczej jednak, jest tu dużo pierwotnej heroicznej mocy i dosyć bliskie gitarowe skojarzenia z USPM.
Odegrane solidnie, Sven przekonujący i może tylko Adrian "Son of Satan" Brock za bardzo chce indywidualnie zaistnieć w pewnych momentach, zwłaszcza tam, gdzie by się przydało pewne wyciszenie perkusji.
Po raz kolejny produkcja jest dobra, choć może jednak trochę zbyt surowa w głośnej perkusji i stosunkowo suchych gitarach. Za to bas zrobiony znakomicie i te jego szarże są w tym soundzie imponujące. Jest to zdecydowanie lepsza płyta z epickim power metalem, niż raczej prymitywny debiut. Ten album został od razu zauważony i SOLEMNITY był odtąd śledzony z uwagą, jako jeden z czołowych przedstawicieli nurtu heroicznego metalu w Niemczech.
ocena: 8,3/10
new 6.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"