08.10.2019, 16:45:11
Tad Morose - Revenant (2013)
Tracklista:
1. Beneath a Veil of Crying Souls 04:07
2. Follow 04:11
3. Babylon 03:50
4. Within a Dream 04:06
5. Ares 05:02
6. Absence of Light 04:49
7. Death Embrace 04:37
8. Dance of the Damned 04:14
9. Spirit World 04:20
9. Spirit World 04:20
10. Timeless Dreaming 04:28
11.Millenium Lie 03:55
12.Gypsy 04:28
11.Millenium Lie 03:55
12.Gypsy 04:28
Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Ronny Hemlin - śpiew
Christer Andersson - gitara
Kenneth Jonsson - gitara
Tommi Karppanen - gitara basowa
Peter Morén - perkusja
oraz
Bino Rindestig - instrumenty klawiszowe
oraz
Bino Rindestig - instrumenty klawiszowe
TAD MOROSE i STEEL ATTACK, dwa wybitne zespoły, których kariera załamała się w nagły i nieoczekiwany sposób.
W roku 2008 historia połączyła je poprzez osobę wokalisty STEEL ATTACK Ronny Hemlina, ale ci którzy już ostrzyli sobie zęby na kolejny killerski power metal ze Szwecji musieli poczekać aż do roku 2013, gdy Despotz Records ze Sztokholmu wydał w listopadzie "Revenant". Ze starego składu pozostali tu jeszcze Christer Andersson i Peter Morén, z dawnej muzyki praktycznie nic.
TAD MOROSE zagrał power metal. Po prostu power metal w dosyć chłodnej szwedzkiej manierze, gdzie nie ma ani heroizmu STEEL ATTACK, ani magii poetyckiej i kunsztownej mocy TAD MOROSE z Breedem. Niektórzy obwiniają Hemlina, że to on zepsuł ten album swoim śpiewem. Tymczasem Hemlin to nie jest Breed i zaśpiewał tak jak Hemlin, bardzo dobrze do tej muzyki, którą tu ekipa z Bollnäs zagrała. Nie mógł zrobić nic więcej do bezbarwnego i pozbawione pomysłu na cokolwiek power metalu "Revenant". To, że są tu echa zwalistego naporu riffowego z lat 2000-2003 i lżejsze refreny z określoną dawką melodyjności, to znaczy niewiele, bo te riffy są ułożone w ograne sekwencje, a melodie refrenów nieinteresujące. Beneath a Veil of Crying Souls, Follow, Babylon to substytut TAD MOROSE z Breedem, Babylon szczególnie, a jeszcze bardziej zapewne Within a Dream, którego posępny chłód jest markowany i tylko. Jakaś tak niemoc ogarnęła gitarzystów i to co grają, jest znacznie bardziej męczące niż intrygujące, ale to jest wina marnych melodii, a nie Hemlina...
Co mógł zrobić więcej w Ares, który zdecydowanie jest wzorowany na "ancient" stylistyce TAD MOROSE z przed lat dziesięciu, ale ileż można eksploatować ten sam motyw i do tego znacznie gorzej? Czasem się to dobrze zaczyna, jak w ponuro kroczącym Absence of Light, ale to po prostu dalej blade odbicie tego co było z Breedem. Jaki kompletny brak pomysłu na cokolwiek cechuje Death Embrace z kompromitującym refrenem, jak nieudolnie wykorzystano kolejny "ancient" motyw w Dance of the Damned... Jak roztrwoniono pewien potencjał dumnej melodii w Spirit World...
Od Timeless Dreaming do końca w Gypsy już nie grają niczego, czego by tu nie grali wcześniej. Trochę ryków wokalnych budzi z letargu przy słuchaniu ogranych riffów w średnich tempach, z nieraz zupełnie nieuzasadnionymi przyspieszeniami.
Wykonanie jest odtwórcze, bez pasji, sola przeciętne i nawet gra Petera Moréna poniżej oczekiwań.
Jedynie może samo brzmienie, mocno zbliżone do tego z lat 2000-2003, przypomina tamte czasy TAD MOROSE.
Ta płyta wygląda na taką, o których się mówi "została nagrana, bo kiedyś powinna"...
TAD MOROSE przypomniał o sobie nową płytą równo dziesięć lat po poprzedniej, ale powodu do chwały nie ma, oj nie ma.
ocena: 5,9/10
new 8.10.2019
TAD MOROSE zagrał power metal. Po prostu power metal w dosyć chłodnej szwedzkiej manierze, gdzie nie ma ani heroizmu STEEL ATTACK, ani magii poetyckiej i kunsztownej mocy TAD MOROSE z Breedem. Niektórzy obwiniają Hemlina, że to on zepsuł ten album swoim śpiewem. Tymczasem Hemlin to nie jest Breed i zaśpiewał tak jak Hemlin, bardzo dobrze do tej muzyki, którą tu ekipa z Bollnäs zagrała. Nie mógł zrobić nic więcej do bezbarwnego i pozbawione pomysłu na cokolwiek power metalu "Revenant". To, że są tu echa zwalistego naporu riffowego z lat 2000-2003 i lżejsze refreny z określoną dawką melodyjności, to znaczy niewiele, bo te riffy są ułożone w ograne sekwencje, a melodie refrenów nieinteresujące. Beneath a Veil of Crying Souls, Follow, Babylon to substytut TAD MOROSE z Breedem, Babylon szczególnie, a jeszcze bardziej zapewne Within a Dream, którego posępny chłód jest markowany i tylko. Jakaś tak niemoc ogarnęła gitarzystów i to co grają, jest znacznie bardziej męczące niż intrygujące, ale to jest wina marnych melodii, a nie Hemlina...
Co mógł zrobić więcej w Ares, który zdecydowanie jest wzorowany na "ancient" stylistyce TAD MOROSE z przed lat dziesięciu, ale ileż można eksploatować ten sam motyw i do tego znacznie gorzej? Czasem się to dobrze zaczyna, jak w ponuro kroczącym Absence of Light, ale to po prostu dalej blade odbicie tego co było z Breedem. Jaki kompletny brak pomysłu na cokolwiek cechuje Death Embrace z kompromitującym refrenem, jak nieudolnie wykorzystano kolejny "ancient" motyw w Dance of the Damned... Jak roztrwoniono pewien potencjał dumnej melodii w Spirit World...
Od Timeless Dreaming do końca w Gypsy już nie grają niczego, czego by tu nie grali wcześniej. Trochę ryków wokalnych budzi z letargu przy słuchaniu ogranych riffów w średnich tempach, z nieraz zupełnie nieuzasadnionymi przyspieszeniami.
Wykonanie jest odtwórcze, bez pasji, sola przeciętne i nawet gra Petera Moréna poniżej oczekiwań.
Jedynie może samo brzmienie, mocno zbliżone do tego z lat 2000-2003, przypomina tamte czasy TAD MOROSE.
Ta płyta wygląda na taką, o których się mówi "została nagrana, bo kiedyś powinna"...
TAD MOROSE przypomniał o sobie nową płytą równo dziesięć lat po poprzedniej, ale powodu do chwały nie ma, oj nie ma.
ocena: 5,9/10
new 8.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"