Bogusław Balcerak's Crylord
#1
Bogusław Balcerak's Crylord - Blood of the Prophets (2011)

[Obrazek: R-7445982-1549131865-3282.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ante Bellum Overture (Intro)    01:50       
2. Blood of the Prophets 05:59     
3. Grave of Love 04:36       
4. Bard's Tale 04:59     
5. Warrior's Moon 03:51     
6. Face of Destiny 05:07     
7. The Heretic 03:01     
8. Behind the Walls of Sadness 05:52     
9. Angel of Divine 04:17       
10. Valley of the Dead 08:13     
11. When the Time Has Come 05:10       
12. The Healing Hands of Destruction 06:40

Rok: 2011
Gatunek: Power Metal
Kraj: Polska

Skład:
Bogusław "Bibas" Balcerak - gitara, bas
Tomek "Zawad" Zawadzki - bas
Marcin "Kanclerz" Kwaśny - perkusja
Łukasz Dybalski - instrumenty klawiszowe

Gościnnie:
Carsten "Lizard" Schulz - śpiew (2, 5, 6, 8, 10, 12)
Göran Edman - śpiew (3, 9, 11, 12)
Mark Boals - śpiew (tracks 4, 6, 11, 12)
Kamil Wyziński - bas

Crylord powstało w 2009 roku z inicjatywy gitarzysty grupy Hetman, Bogusława Balceraka. Reszta składu jest nieznana i zapewne byłby to kolejny zespół na drodze ku szybkiemu zapomnieniu, gdyby nie lista gości, czołowe gardła świata metalowego. No i oczywiście wsparcie Lion Music.

Płyta dość różnorodna, co nie dziwi, biorąc pod uwagę wokalistów. Jest coś z RING OF FIRE, coś z DOMAIN, TIME REQUIEM, szwedzkiej neoklasyki, power metalu i nieco zbyt wydumanej progresji.
Coś z Domain jest w dobrym Blood of the Prophet, może trochę teatru z EVIL MASQUERADE. Grave of Love to Edman z czasów Eclipse Malmsteena, może i coś w tym jest z solowych nagrań Boalsa.
Bard's Tale to solidny kawałek, w którym jest dużo Boalsa w bardzo dobrym wydaniu. Może i melodia to nic nowego i pożyczona, ale neoklasyczne wtrącenia są tutaj świetne.
Warrior's Moon jest o tyle ciekawe, że brzmienie gitary jest kompletnie inne i jest tutaj mieszanina FIREWIND z czasów Sompali z DOMAIN. Ten kontrast tu działa, tak jak neoklasyczne wtrącenia i Schulz tutaj wciąga. Face of Destiny to wokalny duet Schulza z Boalsem. Coś z DOMAIN, coś z solowej twórczości Boalsa. Bardzo dobrze zagrane, świetny neoklasyczny fundament i szkoda, że nie ma więcej takiego grania na tej płycie. Może to nie duet wokalny Hartmann/Mohre z IRON MASK, ale taki duet jak w Ice Wind of the North nie zdarza się często...
The Heretic można uznać za linię, dzielącą tę płytę na dwie części - po dobrym melodic power z elementami neoklasyki wkraczamy już w rejony progresywne i to już jest niestety nudne.
Może w Behind the Walls of Sadness aż tak jeszcze tego nie słychać, mimo że jest tutaj coś z bardziej progresywnego grania Ring of Fire, ale refreny już są dość przeciętne. Angel of Divine to znów coś z Boalsa/RING OF FIRE, ale tu śpiewa Edman i chyba nie do końca on czuje te klimaty, nawet momentami ginie gdzieś w chórach. Valley of the Dead to dobry występ Schulza i słychać w tym próbę odtworzenia Stardawn, ale to niestety nie ten poziom i wychodzi z tego dość rozmyty progressive metal. Środkowa partia dobra, ale poniżej oczekiwań.
When the Time Has Come to średnia melodic metalowa, czy może nawet hard rockowa próba grania ballady, ale duet Boals/Edman, co by nie mówić, bardzo dobry. U Boalsa jednak takie numery były lepsze.
Na koniec The Healing Hands of Destruction, gdzie zaśpiewali wszyscy trzej wokaliści. Niby fajne, jest i motyw neoklasyczny, nieco progresywny i rockowy, ale łączenie trzech tak różnych śpiewaków to nie był dobry pomysł. Edman gdzieś w tym wszystkim ginie i sam utwór to nie jest końcowa petarda, jaka często występuje na albumach tego typu.

Za brzmienie odpowiada Andy LaRocque i jest dobre, chociaż mogło by być mocniejsze, ponieważ perkusja czasami brzmi, jakby pukała. Jeśli już robić takie brzmienie, to gitara powinna być bardziej wysunięta albo surowa. Przez takie brzmienie czasami ginie gdzieś Edman.
Wokalistom nic nie można zarzucić, Boals i Schulz zaśpiewali świetnie i na poziomie, jakiego się od nich oczekuje. Edman to już różnie, jedni go lubią, inni nienawidzą... No moim zdaniem mógł zaśpiewać lepiej, ale może to po prostu nie był repertuar dla niego.
Sekcja rytmiczna dała radę i się spisała dobrze, chociaż klawisze mogły jednak zagrać więcej.
Instrumentalną gwiazdą jednak tutaj miał być Balcerak i zagrał dobrze, momentami bardzo dobrze, ale jednak przez większość czasu to raczej granie odtwórcze i słychać, że czasami sam gitarzysta się hamuje. Szkoda, bo czasami lepiej jednak być jak Samolub Malmsteen, ale niszczyć kunsztem, niż pokazać się tylko jako dobry gitarzysta.
Kompozycyjnie bywa różnie i pierwsza połowa płyty jest ciekawsza od drugiej.
Solidny debiut z gwiazdami, z którego jednak można było wyciągnąć znacznie więcej.

Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Bogusław Balcerak's Crylord - przez SteelHammer - 08.10.2019, 20:46:36
RE: Bogusław Balcerak's Crylord - przez SteelHammer - 09.10.2019, 13:51:34
RE: Crylord - przez SteelHammer - 17.01.2022, 19:35:04
RE: Bogusław Balcerak's Crylord - przez SteelHammer - 05.09.2024, 14:34:49

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości