09.10.2019, 11:08:55
Signum Regis - Exodus (2013)
tracklista:
1. On the Nile 02:19
2. Enslaved 04:50
3. The Promised Land 05:34
4. Let Us Go! 04:06
5. Wrath of Pharaoh 04:04
6. The Ten Plagues 04:47
7. Last Days in Egypt 03:54
8. Exodus 04:17
9. Song of Deliverance 07:02
10.Sole Survivor (Helloween cover) 04:36
11.Mountain of God 04:08
rok wydania: 2013
gatunek: progressive neoclassical power metal
Kraj: Słowacja
Skład zespołu:
Filip Koluš - gitara
Ronnie König - gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Jaro Jančula - perkusja, flet
oraz Goście
Po roku 2010 Filip Koluš i Ronnie König zreorganizowali skład SIGNUM REGIS, udało się także ponownie namówić Görana Edmana, by zaśpiewał jako wokalista na kolejnej płycie. Do nagrania "Exodus" grupa zaprosiła kilku innych, którzy towarzyszą Edmanowi w ucieczce z Egiptu. Album ten, wydany ponownie przez Ulterium Records, jest muzyczną ilustracją Księgi Wyjścia ze Starego Testamentu, opisującej wyjście Izraelitów z Egiptu i ma charakter konceptualny.
Bardzo ładnie się to zaczyna w poetyckim intro On the Nile, gdzie na flecie zagrał nowy perkusista Jaro Jančula, a potem mamy już power metal, melodyjny, na po części neoklasycznym, progresywnym fundamencie. W Enslaved można usłyszeć Thomasa Winklera (EMERALD, BARQUE AT DANTE, aktualnie GLORYHAMMER) i jest dosyć szybka kompozycja w malmsteenowskiej neoklasycznej, heroicznej tradycji, gdzie Winkler wspiera w refrenach Edmana, ale jednak jest tu nadal postacią pierwszoplanową. Sam Edman stara się jak może, ale nie jest w zbyt wysokiej formie. Śpiewa z wysiłkiem, głos mocno zdarty, aż za za mocno, nawet jeśli opowieść prowadzi głos Nestora. Natomiast instrumentalne wykonanie na tym albumie jest od początku do końca na bardzo wysokim poziomie i dotyczy to zwłaszcza gitary Filipa Koluša.
10.Sole Survivor (Helloween cover) 04:36
11.Mountain of God 04:08
rok wydania: 2013
gatunek: progressive neoclassical power metal
Kraj: Słowacja
Skład zespołu:
Filip Koluš - gitara
Ronnie König - gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Jaro Jančula - perkusja, flet
oraz Goście
Po roku 2010 Filip Koluš i Ronnie König zreorganizowali skład SIGNUM REGIS, udało się także ponownie namówić Görana Edmana, by zaśpiewał jako wokalista na kolejnej płycie. Do nagrania "Exodus" grupa zaprosiła kilku innych, którzy towarzyszą Edmanowi w ucieczce z Egiptu. Album ten, wydany ponownie przez Ulterium Records, jest muzyczną ilustracją Księgi Wyjścia ze Starego Testamentu, opisującej wyjście Izraelitów z Egiptu i ma charakter konceptualny.
Bardzo ładnie się to zaczyna w poetyckim intro On the Nile, gdzie na flecie zagrał nowy perkusista Jaro Jančula, a potem mamy już power metal, melodyjny, na po części neoklasycznym, progresywnym fundamencie. W Enslaved można usłyszeć Thomasa Winklera (EMERALD, BARQUE AT DANTE, aktualnie GLORYHAMMER) i jest dosyć szybka kompozycja w malmsteenowskiej neoklasycznej, heroicznej tradycji, gdzie Winkler wspiera w refrenach Edmana, ale jednak jest tu nadal postacią pierwszoplanową. Sam Edman stara się jak może, ale nie jest w zbyt wysokiej formie. Śpiewa z wysiłkiem, głos mocno zdarty, aż za za mocno, nawet jeśli opowieść prowadzi głos Nestora. Natomiast instrumentalne wykonanie na tym albumie jest od początku do końca na bardzo wysokim poziomie i dotyczy to zwłaszcza gitary Filipa Koluša.
W The Promised Land całość prowadzona jest pięknymi klawiszami i symfonizacjami Ivo Hofmanna z czeskiego SYMPHONITY, a główną partię wokalną wykonał mistrz Michael Vescera. Ta kompozycja jest melodyjna dynamiczna, w świetnym tempie, ale jakoś Vescera tu nie przekonuje. Po prostu odśpiewał to dosyć wysoko w stylu powiedzmy Kiske i swoim tam gdzie stosował takie wokale. Ale co tam, monumentalne zwieńczenie tego utworu jest fantastyczne.
Sygnał do wyjścia pojawia się w Let Us Go! i daje go jako główny wokalista Amerykanin Eli Prinsen, najbardziej znany z christian power metalowego THE SACRIFICED. Jest to mocny dumny utwór, pod względem melodii znakomity, ale Eli kompletnie zniszczył tu zwrotki marnym śpiewem, a zaraz potem jest kapitalny w refrenie, jednym z najbardziej zapadających w pamięć na tej płycie. No jest w tej kompozycji autentyczny epicki dramatyzm, jest. W potężnym power metalowym Wrath of Pharaoh popis wysokich mistrzowskich wokali dał Szwed Samuel Nyman z MANIMAL. No tu jest moc i kunszt i daleko pozostał Michaela w tej konwencji. W tej kompozycji jest może więcej progresywności niż we wcześniejszych, no i jest porywające solo Filipa Koluša. A w mocarnym, a zarazem bardzo melodyjnym w refrenie The Ten Plagues zaśpiewał Matt Smith z amerykańskiego THEOCRACY. Ta kompozycja jest jakby stworzona dla niego i niemal jakby przez niego stworzona. SIGNUM REGIS gra w stylu THEOCRACY, gra pięknie, wspaniałe basy, wspaniała gitara i rewelacyjne chórki. A Matt? W najwyższej formie. Absolutny Mistrz!
Last Days in Egypt jest instrumentalny, raczej gitarowy i wnosi tu do konceptu niewiele. Bez tego utworu by się tu mogło w zupełności obejść, tym bardziej, że tym Filip jest wyjątkowo powściągliwy w epatowaniu swoim kunsztem gitarowym. No i Wyjście, czyli Exodus i tu w roli głównej sam Lance King. Lance śpiewa dobrze, ale chyba minimalnie bez zaangażowania. Trochę został niefortunnie wybrany do tego utworu, bo tu chyba w tych niby odpowiednich dla niego tempach potrzeba było kogoś o głosie wyższym i lance tak operuje na granicy swoich naturalnych rejestrów i brzmi to ostrożnie. Ogólnie jest jednak bardzo dobrze, choć jak na numer centralny, to lekko brakuje pompatycznego monumentalizmu. No tak, ten monumentalizm jest w finałowym Song of Deliverance. Tu piękny power metal w dosyć szybkim tempie należy w pierwszej kolejności do Brazylijki Daísy Munhoz, która wspomaga Lance King i fenomenalny po raz drugi Matt Smith. Tak, to zwieńczenie jest pełne uroczystego, patetycznego metalu i tak ta historia się powinna zakończyć.
Speed melodic power metal na najwyższym poziomie.
Na tej płycie znajduje się jeszcze cover HELLOWEEN, zupełnie zbyteczny, bo muzyka SIGNUM REGIS broni się bez niczyjej pomocy, a zwłaszcza niemieckiej. Ciekawostką jest to, że wersja CD zawiera także specjalny bonus Mountain of God, który jest jakby ostatecznym posumowaniem historii Exodusu i tu w tej melodyjnej power metalowej kompozycji zaśpiewał Marián Petranin i chyba zaśpiewał na tyle dobrze, że w roku 2014 został nowym stałym wokalistą zespołu.
Słowacy z zespołu zrobili mix, Mistrz Tommy Hansen zrobił mastering. Brzmienie bardzo dobre, rozpoznawalne dla SIGNUM REGIS z poprzednich płyt, nie za mocne, ale gdzie trzeba ubarwione mięsistością gitary. Bardzo solidnie ustawiona perkusja uwypukla interesującą technicznie grę Jaro Jančula.
Zasadniczy "Exodus" być może budzić takie czy inne wątpliwości, głównie jeśli chodzi o najsłynniejszych wokalistów, którzy jednak nieco zawiedli. Muzycznie jednak jednak pięknie, melodie wyborne a całość konceptu bardzo zgrabna i nie przeładowana. Gdyby te wokale podzielili między siebie Smith i Nyman, to byłoby to absolutnie zniszczenie, a tak to jest po prostu wybitny album zespołu, który do tej pory po prostu coś tam grał.
ocena: 9,3/10
new 9.10.2019
Sygnał do wyjścia pojawia się w Let Us Go! i daje go jako główny wokalista Amerykanin Eli Prinsen, najbardziej znany z christian power metalowego THE SACRIFICED. Jest to mocny dumny utwór, pod względem melodii znakomity, ale Eli kompletnie zniszczył tu zwrotki marnym śpiewem, a zaraz potem jest kapitalny w refrenie, jednym z najbardziej zapadających w pamięć na tej płycie. No jest w tej kompozycji autentyczny epicki dramatyzm, jest. W potężnym power metalowym Wrath of Pharaoh popis wysokich mistrzowskich wokali dał Szwed Samuel Nyman z MANIMAL. No tu jest moc i kunszt i daleko pozostał Michaela w tej konwencji. W tej kompozycji jest może więcej progresywności niż we wcześniejszych, no i jest porywające solo Filipa Koluša. A w mocarnym, a zarazem bardzo melodyjnym w refrenie The Ten Plagues zaśpiewał Matt Smith z amerykańskiego THEOCRACY. Ta kompozycja jest jakby stworzona dla niego i niemal jakby przez niego stworzona. SIGNUM REGIS gra w stylu THEOCRACY, gra pięknie, wspaniałe basy, wspaniała gitara i rewelacyjne chórki. A Matt? W najwyższej formie. Absolutny Mistrz!
Last Days in Egypt jest instrumentalny, raczej gitarowy i wnosi tu do konceptu niewiele. Bez tego utworu by się tu mogło w zupełności obejść, tym bardziej, że tym Filip jest wyjątkowo powściągliwy w epatowaniu swoim kunsztem gitarowym. No i Wyjście, czyli Exodus i tu w roli głównej sam Lance King. Lance śpiewa dobrze, ale chyba minimalnie bez zaangażowania. Trochę został niefortunnie wybrany do tego utworu, bo tu chyba w tych niby odpowiednich dla niego tempach potrzeba było kogoś o głosie wyższym i lance tak operuje na granicy swoich naturalnych rejestrów i brzmi to ostrożnie. Ogólnie jest jednak bardzo dobrze, choć jak na numer centralny, to lekko brakuje pompatycznego monumentalizmu. No tak, ten monumentalizm jest w finałowym Song of Deliverance. Tu piękny power metal w dosyć szybkim tempie należy w pierwszej kolejności do Brazylijki Daísy Munhoz, która wspomaga Lance King i fenomenalny po raz drugi Matt Smith. Tak, to zwieńczenie jest pełne uroczystego, patetycznego metalu i tak ta historia się powinna zakończyć.
Speed melodic power metal na najwyższym poziomie.
Na tej płycie znajduje się jeszcze cover HELLOWEEN, zupełnie zbyteczny, bo muzyka SIGNUM REGIS broni się bez niczyjej pomocy, a zwłaszcza niemieckiej. Ciekawostką jest to, że wersja CD zawiera także specjalny bonus Mountain of God, który jest jakby ostatecznym posumowaniem historii Exodusu i tu w tej melodyjnej power metalowej kompozycji zaśpiewał Marián Petranin i chyba zaśpiewał na tyle dobrze, że w roku 2014 został nowym stałym wokalistą zespołu.
Słowacy z zespołu zrobili mix, Mistrz Tommy Hansen zrobił mastering. Brzmienie bardzo dobre, rozpoznawalne dla SIGNUM REGIS z poprzednich płyt, nie za mocne, ale gdzie trzeba ubarwione mięsistością gitary. Bardzo solidnie ustawiona perkusja uwypukla interesującą technicznie grę Jaro Jančula.
Zasadniczy "Exodus" być może budzić takie czy inne wątpliwości, głównie jeśli chodzi o najsłynniejszych wokalistów, którzy jednak nieco zawiedli. Muzycznie jednak jednak pięknie, melodie wyborne a całość konceptu bardzo zgrabna i nie przeładowana. Gdyby te wokale podzielili między siebie Smith i Nyman, to byłoby to absolutnie zniszczenie, a tak to jest po prostu wybitny album zespołu, który do tej pory po prostu coś tam grał.
ocena: 9,3/10
new 9.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"