14.10.2019, 12:10:44
Sacred Steel - Hammer of Destruction (2006)
Tracklista:
1. Hammer of Destruction 04:11
2. Where Demons Dare to Tread 04:32
3. Maniacs of Speed 03:27
4. Blood and Thunder 03:37
4. Blood and Thunder 03:37
5. Impaled by Metal 05:48
6. Descent of a Lost Soul 01:14
7. Black Church 08:52
8. Generally Hostile (Jag Panzer cover) 03:14
9. Plague of Terror 03:55
7. Black Church 08:52
8. Generally Hostile (Jag Panzer cover) 03:14
9. Plague of Terror 03:55
10.Sword and Axes 04:53
11.The Torch of Sin 04:28
11.The Torch of Sin 04:28
Rok wydania: 2006
Gatunek: power/thrash metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gerrit Philipp Mutz: śpiew
Jonas Khalil: gitara
Jens Sonneberg: gitara
Kai Schindelar: bas
Mathias Straub: perkusja
W listopadzie 2006 Massacre Records wydaje kolejny album SACRED STEEL. Nie jest to już jednak ten sam SACRED STEEL co jeszcze dwa lata wcześniej. Obaj gitarzyści odeszli, a nowy Jonas Khalil wywodzi się zdecydowanie z thrashowego środowiska. Sonnenberg zamienia bas na gitarę rytmiczną, a jego miejsce zajmuje Kai Schindelar z LANFEAR, który z graniem typowym dla SACRED STEEL nie miał do tej pory do czynienia.
W listopadzie 2006 Massacre Records wydaje kolejny album SACRED STEEL. Nie jest to już jednak ten sam SACRED STEEL co jeszcze dwa lata wcześniej. Obaj gitarzyści odeszli, a nowy Jonas Khalil wywodzi się zdecydowanie z thrashowego środowiska. Sonnenberg zamienia bas na gitarę rytmiczną, a jego miejsce zajmuje Kai Schindelar z LANFEAR, który z graniem typowym dla SACRED STEEL nie miał do tej pory do czynienia.
Młot Zniszczenia niszczy aż za bardzo, nawet jak na SACRED STEEL.
Rezultatem tych wszystkich zmian jest pojawienie się albumu power/thrashowego, gdzie element epicki pozostaje już w zasadzie tylko w tekstach. Sporo tu prostej niemieckiej brutalnej power/thrashowej nawalanki w mało wyrazistych kompozycjach Hammer of Destruction, Where Demons Dare to Tread i jest wrażenie obcowania z najstarszymi nagraniami KREATOR, choć bez tej porywającej melodyjności barbarzyńskiej tamtych kompozycji. Gdyby tu szukać czegoś bardziej interesującego w tym właśnie stylu, to na pewno wyróżnia się morderczo rozegrany w szybkim tempie Maniacs of Speed, ale na pewno tylko ze względu na wyborną grę gitarzystów wypluwających speedowe riffy z prędkością obrotu lufy działka typu Gatling.
Interesująca jest w tym wszystkim pozycja Mutza. On tu oczywiście nadal pręży swoje wokalne muskuły, regularnie też pomiaukuje epicko w swoim stylu, ale można odnieść wrażenie, że nikt tu specjalnie na niego uwagi nie zwraca. Mutz śpiewa swoje, wciśnięty w mocny sound oby gitar, a gitarzyści grają swoje, nie bardzo przejmując się tu sławieniem Kultu Stali i Miecza.
Trudno jest doszukać się epickości w typowych power thrashowych Blood and Thunder i może tylko jest tego trochę w sposobie galopu gitar w Impaled by Metal i występujących tu chórkach. No i na pewno wolniejszy Black Church jest taki bardziej epicki w stylu dawniejszych, a może nawet najdawniejszych, ale to kompozycja bardzo jednowymiarowa i tu jeden motyw, wzbogacony o "chórki mnichów" oraz ryki i skrzeki black metalowe ogrywają praktycznie przez cały czas.
Cover JAG PANZER po prostu solidnie odegrany... Ogólnie jest wrażenie, że SACRED STEEL próbuje się na tym LP amerykanizować w stylu, powiedzmy HELSTAR, ale zasadniczo przeszkadza w tym ogólna toporność (choć technicznie grają bez zarzutu) i brak pomysłu na wciągające refreny.
Potem do końca ta sama nawalanka power thrashowa do samego końca. Szybko i brutalnie w Plague of Terror, w dosyć udanym Sword and Axes niby uczestniczy publiczność i na koniec surowo i znowu brutalnie w The Torch of Sin, choć tu akurat jest jeden z bardziej tradycyjnych heavy epic refrenów.
Brzmienie jest bardzo dobre (Christian Schmid i R.D.Liapakis), jest zdecydowanie lepsze od wielu podobnych płyt z USA i Niemiec. No cóż, jak już dewastować Młotem, to z klasą. Zagrane niezwykle sprawnie zupełnie nieoryginalne kompozycje, ale gdyby zostały zagrane gorzej, to płyta mogłaby zostać uznana za zupełnie nieudaną. A tak w swojej raczej prymitywnej kategorii jest to album dobry.
ocena: 7/10
new 14.10.2019
Interesująca jest w tym wszystkim pozycja Mutza. On tu oczywiście nadal pręży swoje wokalne muskuły, regularnie też pomiaukuje epicko w swoim stylu, ale można odnieść wrażenie, że nikt tu specjalnie na niego uwagi nie zwraca. Mutz śpiewa swoje, wciśnięty w mocny sound oby gitar, a gitarzyści grają swoje, nie bardzo przejmując się tu sławieniem Kultu Stali i Miecza.
Trudno jest doszukać się epickości w typowych power thrashowych Blood and Thunder i może tylko jest tego trochę w sposobie galopu gitar w Impaled by Metal i występujących tu chórkach. No i na pewno wolniejszy Black Church jest taki bardziej epicki w stylu dawniejszych, a może nawet najdawniejszych, ale to kompozycja bardzo jednowymiarowa i tu jeden motyw, wzbogacony o "chórki mnichów" oraz ryki i skrzeki black metalowe ogrywają praktycznie przez cały czas.
Cover JAG PANZER po prostu solidnie odegrany... Ogólnie jest wrażenie, że SACRED STEEL próbuje się na tym LP amerykanizować w stylu, powiedzmy HELSTAR, ale zasadniczo przeszkadza w tym ogólna toporność (choć technicznie grają bez zarzutu) i brak pomysłu na wciągające refreny.
Potem do końca ta sama nawalanka power thrashowa do samego końca. Szybko i brutalnie w Plague of Terror, w dosyć udanym Sword and Axes niby uczestniczy publiczność i na koniec surowo i znowu brutalnie w The Torch of Sin, choć tu akurat jest jeden z bardziej tradycyjnych heavy epic refrenów.
Brzmienie jest bardzo dobre (Christian Schmid i R.D.Liapakis), jest zdecydowanie lepsze od wielu podobnych płyt z USA i Niemiec. No cóż, jak już dewastować Młotem, to z klasą. Zagrane niezwykle sprawnie zupełnie nieoryginalne kompozycje, ale gdyby zostały zagrane gorzej, to płyta mogłaby zostać uznana za zupełnie nieudaną. A tak w swojej raczej prymitywnej kategorii jest to album dobry.
ocena: 7/10
new 14.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"