22.10.2019, 13:41:49
Gamma Ray - Sigh No More (1991)
tracklista:
1.Changes 05:42
2.Rich & Famous 04:39
3.As Time Goes By 04:43
4.(We Won't) Stop the War 03:48
5.Father and Son 04:26
6.One with the World 04:47
7.Start Running 03:58
8.Countdown 04:20
5.Father and Son 04:26
6.One with the World 04:47
7.Start Running 03:58
8.Countdown 04:20
9.Dream Healer 06:21
10.The Spirit 04:18
rok wydania: 1991
gatunek: power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Ralf Scheepers - śpiew
Kai Hansen - gitara
Dirk Schlächter - gitara
Dirk Schlächter - gitara
Uwe Wessel - gitara basowa
Uli Kusch - perkusjaoraz
Piet Sielck - instrumenty klawiszowe
Tommy Hansen - instrumenty klawiszowe
W roku 1990 Kai Hansen wykrystalizował skład GAMMA RAY i znalazł się w nim między innymi znakomity perkusista Uli Kusch (HOLY MOSES, MEKONG DELTA) i na szczęście pozostał basista Uwe Wessel. No i doszedł Dirk Schlächter jako drugi gitarzysta, występujący na pierwszej płycie jako gość w dwóch kompozycjach, choć na pozycji basu. Wśród gości znalazł się w dodatkowych wokalach Rolf Köhler z MODERN TALKING, który w GAMMA RAY wystąpił tylko ten jeden raz.
Kontrakt z Noise Records był ważny i nagrany latem 1991 nowy album "Sigh No More" wydała właśnie ta wytwórnia.
Piet Sielck - instrumenty klawiszowe
Tommy Hansen - instrumenty klawiszowe
W roku 1990 Kai Hansen wykrystalizował skład GAMMA RAY i znalazł się w nim między innymi znakomity perkusista Uli Kusch (HOLY MOSES, MEKONG DELTA) i na szczęście pozostał basista Uwe Wessel. No i doszedł Dirk Schlächter jako drugi gitarzysta, występujący na pierwszej płycie jako gość w dwóch kompozycjach, choć na pozycji basu. Wśród gości znalazł się w dodatkowych wokalach Rolf Köhler z MODERN TALKING, który w GAMMA RAY wystąpił tylko ten jeden raz.
Kontrakt z Noise Records był ważny i nagrany latem 1991 nowy album "Sigh No More" wydała właśnie ta wytwórnia.
Może to i trochę teoria spiskowa dziejów, ale w maju 1991, gdy rozpoczęła się sesja nagraniowa "Sigh No More" to HELLOWEEN wydał "Pink Bubbles Go Ape". Trzeba naprawdę być głuchym, by nie dostrzec uderzających podobieństw tych dwóch płyt, zarówno pod względem gatunkowej zawartości, jak i układu i stylu aranżacji kompozycji. Czy Kai Hnasen nie słyszał "Pink Bubbles Go Ape"? Na pewno słyszał i to nie jeden raz. Czy to mu nie zostało w głowie? No, nie wierzę, że nie zostało skoro drugi album GAMMA RAY otwierają tak bardzo helloweenowe numery jak Changes, który jest bardziej rockową wersją zwłaszcza w refrenie pewnych numerów z "Pink..." , no a Rich & Famous to już kompletnie typowy dla HELLOWEEN numer z opcji dyniowego żartu, zresztą bardzo dobry. Oczywiście, jest tu próba zamaskowania podobieństw w fatalnym rock arena amerykańskim Countdown, ale ten zwrot w stronę helloweenowskiego power/rocka środka jest doskonale słyszalny w wyważonych i tylko umiarkowanie udanych The Spirit czy w semi akustycznej balladzie Father and Son. Coś, co ma pewne pierwiastki progresywne czyli Dream Healer też mógłby z powodzeniem zagrać HELLOWEEN, choć chyba nieco szybciej i z większą gracją. W sumie słuchając obu płyt, to pewne nieodparte porównania nasuwają się same. No, przecież (We Won't) Stop the War w stylu narracji nowoczesnego teatru błyskającego kolorowymi światłami, to czyste muzyczne podstawowe credo muzyczne "Pink... A One With The World to przecież zupełnie to samo co Number One! Rzecz jasna, oba numery są bardzo dobre.
Ta płyta zawiera jednak dwa autentyczne przebłyski kompozytorskiego geniuszu Hansena. To jeden z najlepszych w historii power metalu riff przewodni ze Start Running. No, to jest po prostu ultra kult i coś absolutnie nieśmiertelnego. Czy to jest także jakaś odpowiedź na "Pink.."? No przecież, że tak, i tu wcale nie potrzeba wskazywać na dyniowy refren z tego okresu, wystarczy posłuchać fenomenalnych podjazdów wokalnych Scheepersa w wyższych partiach! No i basy. Basy Uwe Wessela w tym numerze są godne złotego medalu.
A drugi przebłysk to nieśmiertelny główny motyw gitarowo-klawiszowy w As Time Goes By, wsparty kolejnym wybornym basem Wessela. Ponadto, w obu Hansen zagrał kapitalne wyśrubowane sola.
Zresztą, wykonanie całości jest, niezależnie od wartości samych kompozycji, wyborne. Te partie perkusji Kuscha to naprawdę dużo więcej, niż to zagrał w tym samym roku Ingo Schwichtenberg. Być może to nieco ryzykowna teza, ale to także najbardziej plastyczny i ekwilibrystyczny występ Scheepersa w całej jego karierze, ogólnie fantastyczny występ.
W stosunku do produkcji padają często zarzuty, że jest kiepska. No, tak po prostu jest, takimi możliwościami dysponował w roku 1991 Tommy Newton w studio w Wathlingen. Zresztą, może poza nieco bzyczącymi gitarami, wszystko inne jest jak należy. I bas i blachy i dyskretnie zrobione klawisze. Czy "Pink.." był zrealizowany lepiej? Jasne, że nie.
Ten album jest jednym z ulubionych "chłopców do bicia" wszelkiej maści recenzentów, szczególnie tych, dla których nawet najbardziej zapyziałe demko singlowe HELLOWEEN (także z Derisem) to relikwia niemal na miarę Świętego Graala. "Sigh No More" arcydziełem nie jest, ale dobrej i bardzo dobrej muzyki tu także można posłuchać. Jest to także płyta nadziei dla Europy, jaką takie zespoły jak GAMMA RAY i HELLOWEEN też, dawały w czasie, gdy za najważniejszą gwiazdę elektrycznego grania uważany był Cobain, gdy HELMET, MACHINE HEAD I PANTERA to był wzorzec idealny metalu lansowany przez "Keerang" i "Metal Hammer", post thrash był na topie, a najważniejsze dla wszystkich było to, czy Glen Benton popełni samobójstwo w wieku 33 lat.
A to, że motyw ze Start Running to arcypotęga niech świadczy słynna afera z "chilijskim plagiatem" z roku 1996.
ocena: 7,5/10
new 22.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"