24.10.2019, 18:28:11
Marauder - Face the Mirror (2008)
Tracklista:
1. Who Am I? 01:16
2. I Am (the One) 04:53
3. Face the Mirror 04:02
4. Hearts Made of Steele 05:25
5. Nemesis 05:12
6. Born to Rock 05:15
7. Naya 03:44
8. Dark Riders 06:39
9. The End of a Madman 03:52
10. Faraway 04:13
11. The Beast Is on the Highway 04:29
12.Until We Fall 05:49
12.Until We Fall 05:49
Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja
Skład zespołu:
Alexandros Kostarakos - śpiew
Andreas Tsaoussis - gitara
George Sofronas - gitara
Thodoris Paralis - bas
Grigoris Vlachos - perkusjaMARAUDER Tsaoussisa i Sofronasa odradzał się w różnych zestawieniach i w roku 2008 pojawił się skład z nową sekcją rytmiczną i wokalistą Alexandrosem Kostarakosem, który wcześniej w innych zespołach chyba nie występował.
Zespół nagrał kolejny album w konwencji heavy/power wydany w marcu 2008 przez włoską wytwórnię Heart of Steel Records.
Po raz kolejny jest to heavy/power dosyć mocny gitarowo, stylistycznie bliższy stylowy amerykańskiemu, z pewnymi akcentami greckiej epiki, ale na pewno mniejszymi niż na "1821". Jeśli szukać punktów stycznych z USA to najwięcej tu chyba JAG PANZER (I Am (the One), Born to Rock, The End of a Madman) jeśli greckiego ujęcia epiki w heavy/power o silniejszym wybrzmiewaniu to przychodzi na myśl PHANTOM LORD, ale na pewno nie żadna z wiodących grup typu ELWING. Melodie są niezłe, ale nic tu się nie wybija ponad tylko dobry poziom, a klimat jest umiarkowanie wyeksponowany. Kostarakos to na pewno nie jest Pagonis i choć stosuje różne chwyty typowe dla wokalistów z USA, jest mało charyzmatyczny. W sumie najlepiej prezentują się tu te dynamiczne i najszybciej zagrane "painkillerowe" numery, takie jak Face the Mirror z nieco lżejszymi heroicznymi refrenami i ryczącymi gitarami, gdzie ostro i dynamiczne poczyna sobie także bardzo dobry perkusista Vlachos. To on poniekąd wymusza tę ekspresywną grę gitarzystów w doskonałych solach. Wolniej grający, bardziej classic heavy metalowy MARAUDER niczym do siebie nie przekonuje w przeciętnym Naya, choć refren ma zadatki na mega przebojowy, tyle że takie wykonanie jest tutaj po prostu toporne. Podobnie raczej heavy metalowy Faraway jest najbardziej przyciągający doskonałymi partiami basu, który robi tu świetne doły, ale sama melodia podszyta epickim hard rockiem jest po prostu dobra, ze wskazaniem na refren. Z kolei The Beast Is on the Highway ma w sobie za dużo topornego niemieckiego heavy/power z drugiej płyty REBELLION, do tego z nie do końca sensownym wykorzystaniem stylistyki hard'n'heavy w refrenie. Grecja epika jest bardzo mocno przysłonięta stylem JAG PANZER i w jakiś sposób w konstrukcji i aranżacjach uproszczona w Hearts Made of Steele, Nemesis. Jest także blado zaprezentowana w amatorsko brzmiącym Dark Riders.
Pianino, tło symfoniczne i sentymentalizm Until We Fall przypominają styl podobnych kompozycji MANOWAR o podniosłym, pompatycznym charakterze, i to jest bardzo dobre, ale w ogólnym klimacie nie znajduje uzasadnienia. Z całą pewnością jest to na pewno najstaranniej przygotowana kompozycja z tego albumu. Jak słychać także wokalnie jest tu to zrobione wybornie i MARAUDER ma jednak spore predyspozycje to tworzenia takiego epickiego symfonicznego true epic metalu.
Chórki są przeciętne, w zasadzie to proste krzyczane wsparcia wokalisty w refrenach, sam Alexandros Kostarakos nierówny -od denerwującego rzemiosła po wysokiej klasy artyzm. Produkcja jest miejscami wyborna, a ogólnie nieco zbyt zróżnicowana dla poszczególnych kompozycji, choć może to jest właśnie jej dobra strona? Tę robotę wykonał ceniony Stathis Pavlantis z REFLEXION.
Trochę Ameryki, trochę eklektyzmu, sporo jasnych światełek w tunelu w wielu kompozycjach. W sumie jest to dobra płyta, ale do będącego na kolejnej fali wznoszącej metalu greckiego wiele nie wnosi.
ocena: 7/10
new 24.10.2019
Zespół nagrał kolejny album w konwencji heavy/power wydany w marcu 2008 przez włoską wytwórnię Heart of Steel Records.
Po raz kolejny jest to heavy/power dosyć mocny gitarowo, stylistycznie bliższy stylowy amerykańskiemu, z pewnymi akcentami greckiej epiki, ale na pewno mniejszymi niż na "1821". Jeśli szukać punktów stycznych z USA to najwięcej tu chyba JAG PANZER (I Am (the One), Born to Rock, The End of a Madman) jeśli greckiego ujęcia epiki w heavy/power o silniejszym wybrzmiewaniu to przychodzi na myśl PHANTOM LORD, ale na pewno nie żadna z wiodących grup typu ELWING. Melodie są niezłe, ale nic tu się nie wybija ponad tylko dobry poziom, a klimat jest umiarkowanie wyeksponowany. Kostarakos to na pewno nie jest Pagonis i choć stosuje różne chwyty typowe dla wokalistów z USA, jest mało charyzmatyczny. W sumie najlepiej prezentują się tu te dynamiczne i najszybciej zagrane "painkillerowe" numery, takie jak Face the Mirror z nieco lżejszymi heroicznymi refrenami i ryczącymi gitarami, gdzie ostro i dynamiczne poczyna sobie także bardzo dobry perkusista Vlachos. To on poniekąd wymusza tę ekspresywną grę gitarzystów w doskonałych solach. Wolniej grający, bardziej classic heavy metalowy MARAUDER niczym do siebie nie przekonuje w przeciętnym Naya, choć refren ma zadatki na mega przebojowy, tyle że takie wykonanie jest tutaj po prostu toporne. Podobnie raczej heavy metalowy Faraway jest najbardziej przyciągający doskonałymi partiami basu, który robi tu świetne doły, ale sama melodia podszyta epickim hard rockiem jest po prostu dobra, ze wskazaniem na refren. Z kolei The Beast Is on the Highway ma w sobie za dużo topornego niemieckiego heavy/power z drugiej płyty REBELLION, do tego z nie do końca sensownym wykorzystaniem stylistyki hard'n'heavy w refrenie. Grecja epika jest bardzo mocno przysłonięta stylem JAG PANZER i w jakiś sposób w konstrukcji i aranżacjach uproszczona w Hearts Made of Steele, Nemesis. Jest także blado zaprezentowana w amatorsko brzmiącym Dark Riders.
Pianino, tło symfoniczne i sentymentalizm Until We Fall przypominają styl podobnych kompozycji MANOWAR o podniosłym, pompatycznym charakterze, i to jest bardzo dobre, ale w ogólnym klimacie nie znajduje uzasadnienia. Z całą pewnością jest to na pewno najstaranniej przygotowana kompozycja z tego albumu. Jak słychać także wokalnie jest tu to zrobione wybornie i MARAUDER ma jednak spore predyspozycje to tworzenia takiego epickiego symfonicznego true epic metalu.
Chórki są przeciętne, w zasadzie to proste krzyczane wsparcia wokalisty w refrenach, sam Alexandros Kostarakos nierówny -od denerwującego rzemiosła po wysokiej klasy artyzm. Produkcja jest miejscami wyborna, a ogólnie nieco zbyt zróżnicowana dla poszczególnych kompozycji, choć może to jest właśnie jej dobra strona? Tę robotę wykonał ceniony Stathis Pavlantis z REFLEXION.
Trochę Ameryki, trochę eklektyzmu, sporo jasnych światełek w tunelu w wielu kompozycjach. W sumie jest to dobra płyta, ale do będącego na kolejnej fali wznoszącej metalu greckiego wiele nie wnosi.
ocena: 7/10
new 24.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"