28.10.2019, 18:55:32
Highlord - Hic Sunt Leones (2016)
Tracklista:
1. Time for a Change 01:36
2. One World at a Time 04:08
3. Be King or Be Killed 04:34
4. Let There Be Fire 04:26
5. Hic Sunt Leones 06:19
5. Hic Sunt Leones 06:19
6. Wrong Side of Sanity 04:42
7. Feathers to a Bird 04:37
7. Feathers to a Bird 04:37
8. Warmight 04:03
9. I've Chosen My Poison 03:2710.Once Were Immortal 04:18
11.Full Circle 04:13
Rok wydania: 2016
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Andrea Marchisio - śpiew
Marco Malacarne - gitara
Massimiliano Flak - gitara basowa
Luca Pellegrino - perkusja
Luca Pellegrino - perkusja
Trochę trudno jest myśleć o HIGHLORD bez Stefano Droetto, ale odszedł on z zespołu w roku 2014. Marchisio i Pellegrino, z nowym gitarzystą i z nowym basistą (z SUN STORM) zaprezentowali latem 2016 płytę "Hic Sunt Leones" (Massacre Records).
Tak się to wszystko zaczyna jak SOMMERVILLE/KISKE, tyle że tu w tym melodyjnym przebojowym numerze Kiske to Andrea Marchisio, a Amanda to Tyra Linnéa Sofia Vikström córka Leifa Edlinga z CANDLEMASS. Marchisio bardzo dobry, Tyra... trudno powiedzieć, a dodatkowe ryki modern zupełnie zbędne. Ogólnie coś tu idzie ku modern melodic graniu z dosyć miernymi niestety elektronicznie wspomagany klawiszami. Pewna liczba włoskich zespołów grających power metal z trudem poddaje się klasyfikacji gatunkowej i takie kompozycje power metalowe jak Be King or Be Killed są tyleż mało epickie co i mało progresywne. W dosyć podniosłym, ale mało wyrazistym Let There Be Fire pojawia sie Apollo Papathanasio, ale tu za bardzo nie ma czego śpiewać, w tej formie nieuporządkowanej stylowo kompozycji. Taki festiwal grania power metalowego "niczego" jest kontynuowany w Hic Sunt Leones, Wrong Side of Sanity i Warmight. Nawet bardziej melodyjny, szybki i niby przebojowy I've Chosen My Poison to tylko marne odbicie muzycznej filozofii muzycznej SECRET SPHERE. Do tego kiepski łagodny song Feathers to a Bird, gdzie nawet ta gitara akustyczna jest bardzo typowa i przewidywalna.
Najlepsze to co najprostsze, czyli miarowy melodic power metalowy Once Were Immortal, ale i to można było rozegrać w oparciu o motywy ze znakomitego, doprawdy znakomitego refrenu.
Marchisio jest bardzo dobry, Macalarne nierówny i nie zawsze do końca zrozumiały w tych swoich długich solach, sekcja rytmiczna bardzo dynamiczna (Pellegrino!), klawisze bardzo przeciętne. Różne próby, różne pomysły, różne style, dużo hałasu power modern, ale jak powiedział Szekspir - dużo hałasu o nic. Eklektyzm i nierównowaga pomiędzy gitarą a klawiszami, oraz przede wszystkim pomiędzy stopniem skomplikowania aranżacji a czytelnością i chwytliwością. Naprawdę dobrej muzyki jest tu niewiele i tylko zachwycić może klarowny, nowoczesny mastering Mistrza Tony Lindgrena. Fachowo i umiejętnie się obszedł z tym materiałem, który zrealizowany gorzej byłby niemal zupełnie niestrawny.
To jak na razie tyle od HIGHLORD, grupy, w której nie został już na tym LP ani jeden z oryginalnych członków, gdy zaczynali w 1999 płytą "heir Of Power".
Pozostaje zanucić fenomenalny refren z Once Were Immortal.
Nieśmiertelny HIGHLORD...
ocena: 5,3/10
new 28.10.2019
Tak się to wszystko zaczyna jak SOMMERVILLE/KISKE, tyle że tu w tym melodyjnym przebojowym numerze Kiske to Andrea Marchisio, a Amanda to Tyra Linnéa Sofia Vikström córka Leifa Edlinga z CANDLEMASS. Marchisio bardzo dobry, Tyra... trudno powiedzieć, a dodatkowe ryki modern zupełnie zbędne. Ogólnie coś tu idzie ku modern melodic graniu z dosyć miernymi niestety elektronicznie wspomagany klawiszami. Pewna liczba włoskich zespołów grających power metal z trudem poddaje się klasyfikacji gatunkowej i takie kompozycje power metalowe jak Be King or Be Killed są tyleż mało epickie co i mało progresywne. W dosyć podniosłym, ale mało wyrazistym Let There Be Fire pojawia sie Apollo Papathanasio, ale tu za bardzo nie ma czego śpiewać, w tej formie nieuporządkowanej stylowo kompozycji. Taki festiwal grania power metalowego "niczego" jest kontynuowany w Hic Sunt Leones, Wrong Side of Sanity i Warmight. Nawet bardziej melodyjny, szybki i niby przebojowy I've Chosen My Poison to tylko marne odbicie muzycznej filozofii muzycznej SECRET SPHERE. Do tego kiepski łagodny song Feathers to a Bird, gdzie nawet ta gitara akustyczna jest bardzo typowa i przewidywalna.
Najlepsze to co najprostsze, czyli miarowy melodic power metalowy Once Were Immortal, ale i to można było rozegrać w oparciu o motywy ze znakomitego, doprawdy znakomitego refrenu.
Marchisio jest bardzo dobry, Macalarne nierówny i nie zawsze do końca zrozumiały w tych swoich długich solach, sekcja rytmiczna bardzo dynamiczna (Pellegrino!), klawisze bardzo przeciętne. Różne próby, różne pomysły, różne style, dużo hałasu power modern, ale jak powiedział Szekspir - dużo hałasu o nic. Eklektyzm i nierównowaga pomiędzy gitarą a klawiszami, oraz przede wszystkim pomiędzy stopniem skomplikowania aranżacji a czytelnością i chwytliwością. Naprawdę dobrej muzyki jest tu niewiele i tylko zachwycić może klarowny, nowoczesny mastering Mistrza Tony Lindgrena. Fachowo i umiejętnie się obszedł z tym materiałem, który zrealizowany gorzej byłby niemal zupełnie niestrawny.
To jak na razie tyle od HIGHLORD, grupy, w której nie został już na tym LP ani jeden z oryginalnych członków, gdy zaczynali w 1999 płytą "heir Of Power".
Pozostaje zanucić fenomenalny refren z Once Were Immortal.
Nieśmiertelny HIGHLORD...
ocena: 5,3/10
new 28.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"