06.11.2019, 11:04:09
Sacred Steel - Heavy Metal Sacrifice (2016)
Tracklista:
1. Intro (Glory Ride) 01:05
2. Heavy Metal Sacrifice 04:29
3. The Sign of the Skull 06:10
4. Hail the Godz of War 03:24
5. Vulture Priest 05:18
6. Children of the Sky 04:06
7. Let There Be Steel 07:29
8. Chaos Unleashed 04:09
9. The Dead Walk the Earth 03:31
10. Beyond the Gates of Nineveh 06:45
11. Iron Donkey 00:41
Rok wydania: 2016
Gatunek: epic power metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gerrit P. Mutz - śpiew
Jens Sonnenberg - gitara
Jonas Khalil - gitara
Kai Schindelar - gitara basowa
Mathias Straub - perkusja
W 2016 SACRED STEEL powraca na jedynie słuszną drogę epickiego metalu Miecza I Topora i nagradza cierpliwości fanów albumem pod wiele znaczącym tytułem "Heavy Metal Sacrifice", wydanym przez Cruz del Sur Music w październiku tegoż roku.
Tu SACRED STEEL wraca do swoich korzeni, do czasów najdawniejszych i ostry, drapieżny, ale heroiczny styl kompozycji z tej płyty przypomina okres początkowy działalności zespołu, nie pozostawiając w utworze tytułowym Heavy Metal Sacrifice żadnych co do tego wątpliwości. Nie jest to może numer szczególnie porywający, ale przynajmniej Mutz śpiewa bez tego drażniącego manieryzmu i słucha się tego jak solidnego, ostrego i surowego epickiego power metalu.
Zwarte, szybkie Hail the Godz of War i The Dead Walk the Earth to taki SACRED STEEL z początku stulecia, drapieżny i bezwzględny, ale bardzo zgrabnie rozegrane to zostało i ma swój teutoński urok. Grupa wykorzystuje tu także doświadczenia z grania power/thrashowego i riffy są technicznie bardzo zaawansowane w tej kategorii. Podobnie energicznie prezentuje się także Children of the Sky z dwoma wokalami, ale tu ta drapieżność jest zdecydowanie złagodzona w najbardziej łagodnym na tym albumie refrenie. Z kolei Chaos Unleashed jest najbardziej zbliżony do classic heavy epic, bez elementów power i speed i to taki ukłon w kierunku archetypowej tradycji niemieckiej i po części własnej z dawnych czasów. Drugą taką kompozycją jest dumny i dostojny w tempach średnich Vulture Priest i byłby to niewątpliwie killer, gdy dobrano do tego bardziej wyrazisty refren.
SACRED STEEL bardzo dobrze rozgrywa kompozycje dłuższe, wolniejsze, dbając o epickość melodii i uroczysty klimat, spowity aurą bitewnej surowości. Tak prezentuje się The Sign of the Skull z łagodną, refleksyjną partią centralną, Let There Be Steel z wyrazistym refrenem i kilkoma efektownymi przyspieszeniami oraz kolejną bardzo delikatna partią w połowie i okazuje się, że Mutz potrafi bardzo ładnie zaśpiewać wysoko i rockowo. Sporo klimatu jest na tej płycie, zupełnie odmiennego od siłowego grania z poprzednich płyt i zamykający ten album Beyond the Gates of Nineveh płynnie przechodzi od bardzo delikatnych momentów do ostrzejszej, ale odpowiednio epicko melodyjnej narracji.
Oczywiście, króciutki Iron Donkey na końcu to taki żart i chyba trochę autoironii i autorefleksji jest w tym... I słusznie.
Mutz prowadzi, zespół gra jak doskonale rozumiejący się organizm i wszyscy robią tu jak należy to, co do nich należy. Kilka bardzo dobrych solówek tu można usłyszeć, choć ogólnie gitarzyści rozgrywają wszystko w sposób spokojny i bez eksperymentów. Całość w oprawie brzmieniowej, do której SACRED STEEL przyzwyczaił na płytach, gdzie grali realny epic power. Surowe gitary, głośna perkusja, czyli klasycznie dla nich.
Może nie jest to jakaś płyta przełomowa dla metalu niemieckiego, ale na pewno dla SACRED STEEL, bo najlepsza.
ocena: 8/10
new 6.11.2019
Tu SACRED STEEL wraca do swoich korzeni, do czasów najdawniejszych i ostry, drapieżny, ale heroiczny styl kompozycji z tej płyty przypomina okres początkowy działalności zespołu, nie pozostawiając w utworze tytułowym Heavy Metal Sacrifice żadnych co do tego wątpliwości. Nie jest to może numer szczególnie porywający, ale przynajmniej Mutz śpiewa bez tego drażniącego manieryzmu i słucha się tego jak solidnego, ostrego i surowego epickiego power metalu.
Zwarte, szybkie Hail the Godz of War i The Dead Walk the Earth to taki SACRED STEEL z początku stulecia, drapieżny i bezwzględny, ale bardzo zgrabnie rozegrane to zostało i ma swój teutoński urok. Grupa wykorzystuje tu także doświadczenia z grania power/thrashowego i riffy są technicznie bardzo zaawansowane w tej kategorii. Podobnie energicznie prezentuje się także Children of the Sky z dwoma wokalami, ale tu ta drapieżność jest zdecydowanie złagodzona w najbardziej łagodnym na tym albumie refrenie. Z kolei Chaos Unleashed jest najbardziej zbliżony do classic heavy epic, bez elementów power i speed i to taki ukłon w kierunku archetypowej tradycji niemieckiej i po części własnej z dawnych czasów. Drugą taką kompozycją jest dumny i dostojny w tempach średnich Vulture Priest i byłby to niewątpliwie killer, gdy dobrano do tego bardziej wyrazisty refren.
SACRED STEEL bardzo dobrze rozgrywa kompozycje dłuższe, wolniejsze, dbając o epickość melodii i uroczysty klimat, spowity aurą bitewnej surowości. Tak prezentuje się The Sign of the Skull z łagodną, refleksyjną partią centralną, Let There Be Steel z wyrazistym refrenem i kilkoma efektownymi przyspieszeniami oraz kolejną bardzo delikatna partią w połowie i okazuje się, że Mutz potrafi bardzo ładnie zaśpiewać wysoko i rockowo. Sporo klimatu jest na tej płycie, zupełnie odmiennego od siłowego grania z poprzednich płyt i zamykający ten album Beyond the Gates of Nineveh płynnie przechodzi od bardzo delikatnych momentów do ostrzejszej, ale odpowiednio epicko melodyjnej narracji.
Oczywiście, króciutki Iron Donkey na końcu to taki żart i chyba trochę autoironii i autorefleksji jest w tym... I słusznie.
Mutz prowadzi, zespół gra jak doskonale rozumiejący się organizm i wszyscy robią tu jak należy to, co do nich należy. Kilka bardzo dobrych solówek tu można usłyszeć, choć ogólnie gitarzyści rozgrywają wszystko w sposób spokojny i bez eksperymentów. Całość w oprawie brzmieniowej, do której SACRED STEEL przyzwyczaił na płytach, gdzie grali realny epic power. Surowe gitary, głośna perkusja, czyli klasycznie dla nich.
Może nie jest to jakaś płyta przełomowa dla metalu niemieckiego, ale na pewno dla SACRED STEEL, bo najlepsza.
ocena: 8/10
new 6.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"