06.11.2019, 15:25:11
Solemnity - Shockwave of Steel (2005)
tracklista:
1.Enter the Axeworld 01:08
2.Mephisto 05:11
3.Axe Attack 04:07
4.The Queen of Hades 05:52
5.The Book of Eibon 06:10
6.Shockwave of Steel 02:50
7.Red Monk 04:26
8.Bloodbath 05:28
9.Impaler 05:06
10.Воля и разум Aria cover) 04:30
11.Chainsaw Lullabye 01:02
12.Black Horizon 04:42
13.Up from the Grave 01:37
9.Impaler 05:06
10.Воля и разум Aria cover) 04:30
11.Chainsaw Lullabye 01:02
12.Black Horizon 04:42
13.Up from the Grave 01:37
rok wydania: 2005
gatunek: epic power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Sven Sostak (Sven The Axe) - śpiew
Nosferatu Kuba - gitara
Ralf "The Red Monk" Gromer - gitara basowa
Adrian "Son of Satan" Brock - perkusja
W roku 2004 doszło w SOLEMNITY do generalnego przemeblowania składu. Odeszli obaj gitarzyści i basista i Sven The Axe musiał budować zespół niemal od nowa, pozyskując muzyków do tej pory bliżej nieznanych. Grupa nie miała także ważnego kontraktu i swój trzeci album wydała nakładem własnym, a jak wskazuje analiza identyfikatorów, odbyło się to w ramach współpracy z polską wytwórnią Takt.
Muzyka zaprezentowana na tej płycie to nadal metal heroiczny, tyle że w standardowej niemieckiej power metalowej oprawie. Tak tu trochę słychać SACRED STEEL, coś z WIZARD, tyle, że same melodie czasem są pozbawione inwencji i wydają się tylko zbiorem poprawnych riffów do dobrego wokalu Svena The Axe. Ta poprawność jest nużąca w Mephisto, The Queen of Hades, a nawet w bardzo szybkim bitewnym Shockwave of Steel, który tu się prezentuje jak kiepskie naśladownictwo SACRED STEEL. Miłe wokalizy żeńskie słychać w Red Monk, ale to ogólnie to po raz kolejny nic ciekawego w ogranych dostojnych kroczących riffach i nieco zbyt nachalnych epickich zaśpiewach Svena. W Impaler jest nieco mroku, nieco skrzeków imitujących mrok i po raz kolejny zupełnie nieciekawa melodia, chwilami po prostu drażniąca.
W tej szybszej konwencji jest tu jednak znakomity Axe Attack, dynamiczny, heroiczny i faktycznie atrakcyjny w melodii bojowej, i zarazem dosyć lekkiej. Niewątpliwie to najbardziej zapadający w pamięć utwór z tej płyty obok zaśpiewanego po rosyjsku przez Svena covera grupy ARIA, i twardy rosyjski frontmana jest tu powiedzmy intrygujący.
Taki bardziej epicki i bardziej classic heavy metalowy jest The Book of Eibon, numer na miarę SOLEMNITY, nieco surowy i trochę bez historii, ale chyba nie bardzo tu było komu dopowiedzieć tego wszystkiego instrumentalnie. Melodia heroiczna w Bloodbath jest zupełnie nieudana, do tego wokale Svena są zdecydowanie przerysowane i brzmi to parodystycznie. Całkowicie kompromitująca SOLEMNITY kompozycja. Pod koniec albumu pojawia się prosty, w średnim tempie, zupełnie niezły Black Horizon, szczególnie w refrenie, ale tu znów dodane są jakieś udziwnienia pseudo-orientalnego pochodzenia i całość się rozmywa. Ostatecznie w części instrumentalnej tylko bas jest tu dobrze zrobiony.
Produkcja jest dobra, szczególnie w opcji ustawienia sekcji rytmicznej i zasadniczo przypomina to albumy SACRED STEEL z tego okresu, choć słychać, że można tu było zrobić nieco więcej w samym masteringu.
O ile Gromer okazał się sprawnym, kompetentnym basistą, to Nosferatu Kuba jest gitarzystą zdecydowanie nie na miarę SOLEMNITY. Liczne błędy w solówkach, zafałszowania, kiksy i monotonia riffowa w wielu kompozycjach zdecydowanie nie pozwala uznać jego występu za udany. To na szczęście jego ostatni występ w zespole na płycie długogrającej, choć zagrał jeszcze na pomniejszych wydawnictwach do roku 2007, kiedy to zastąpił go znany z VALLEY'S EVE Frank Pané.
W roku 2004 doszło w SOLEMNITY do generalnego przemeblowania składu. Odeszli obaj gitarzyści i basista i Sven The Axe musiał budować zespół niemal od nowa, pozyskując muzyków do tej pory bliżej nieznanych. Grupa nie miała także ważnego kontraktu i swój trzeci album wydała nakładem własnym, a jak wskazuje analiza identyfikatorów, odbyło się to w ramach współpracy z polską wytwórnią Takt.
Muzyka zaprezentowana na tej płycie to nadal metal heroiczny, tyle że w standardowej niemieckiej power metalowej oprawie. Tak tu trochę słychać SACRED STEEL, coś z WIZARD, tyle, że same melodie czasem są pozbawione inwencji i wydają się tylko zbiorem poprawnych riffów do dobrego wokalu Svena The Axe. Ta poprawność jest nużąca w Mephisto, The Queen of Hades, a nawet w bardzo szybkim bitewnym Shockwave of Steel, który tu się prezentuje jak kiepskie naśladownictwo SACRED STEEL. Miłe wokalizy żeńskie słychać w Red Monk, ale to ogólnie to po raz kolejny nic ciekawego w ogranych dostojnych kroczących riffach i nieco zbyt nachalnych epickich zaśpiewach Svena. W Impaler jest nieco mroku, nieco skrzeków imitujących mrok i po raz kolejny zupełnie nieciekawa melodia, chwilami po prostu drażniąca.
W tej szybszej konwencji jest tu jednak znakomity Axe Attack, dynamiczny, heroiczny i faktycznie atrakcyjny w melodii bojowej, i zarazem dosyć lekkiej. Niewątpliwie to najbardziej zapadający w pamięć utwór z tej płyty obok zaśpiewanego po rosyjsku przez Svena covera grupy ARIA, i twardy rosyjski frontmana jest tu powiedzmy intrygujący.
Taki bardziej epicki i bardziej classic heavy metalowy jest The Book of Eibon, numer na miarę SOLEMNITY, nieco surowy i trochę bez historii, ale chyba nie bardzo tu było komu dopowiedzieć tego wszystkiego instrumentalnie. Melodia heroiczna w Bloodbath jest zupełnie nieudana, do tego wokale Svena są zdecydowanie przerysowane i brzmi to parodystycznie. Całkowicie kompromitująca SOLEMNITY kompozycja. Pod koniec albumu pojawia się prosty, w średnim tempie, zupełnie niezły Black Horizon, szczególnie w refrenie, ale tu znów dodane są jakieś udziwnienia pseudo-orientalnego pochodzenia i całość się rozmywa. Ostatecznie w części instrumentalnej tylko bas jest tu dobrze zrobiony.
Produkcja jest dobra, szczególnie w opcji ustawienia sekcji rytmicznej i zasadniczo przypomina to albumy SACRED STEEL z tego okresu, choć słychać, że można tu było zrobić nieco więcej w samym masteringu.
O ile Gromer okazał się sprawnym, kompetentnym basistą, to Nosferatu Kuba jest gitarzystą zdecydowanie nie na miarę SOLEMNITY. Liczne błędy w solówkach, zafałszowania, kiksy i monotonia riffowa w wielu kompozycjach zdecydowanie nie pozwala uznać jego występu za udany. To na szczęście jego ostatni występ w zespole na płycie długogrającej, choć zagrał jeszcze na pomniejszych wydawnictwach do roku 2007, kiedy to zastąpił go znany z VALLEY'S EVE Frank Pané.
Kolejny album SOLEMNITY pojawił się w roku 2008.
ocena: 5,7/10
new 6.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"