17.11.2019, 18:24:27
Stormwitch - Dance with the Witches (2002)
Tracklista:
1. Intro - The Man of Miracles (Styx cover) 04:55
2. Dance with the Witches 03:39
3. Jeanne d'Arc 04:14
4. The Knights of Light 03:31
5. The Devil's Bride 02:59
6. Nothing More 05:35
7. The House of Usher 05:28
6. Nothing More 05:35
7. The House of Usher 05:28
8. The King of Terrors 04:38
9. Proud and Honest 03:09
10. My World 05:26
11.The Altar of Love 06:19
12.Together 04:25
12.Together 04:25
Rok wydania: 2002
Gatunek: power metal/heavy metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy Muck - śpiew
Martin Winkler - gitara
Fabian Schwarz - gitara
Fabian Schwarz - gitara
Dominik Schwarz - bas
Marc Oppold - perkusja
Alex Schmidt - instrumenty klawiszowe
Alex Schmidt - instrumenty klawiszowe
STORMWITCH reaktywował się w nowym składzie w roku 2002 i wydał album "Dance With The Witches" w sierpniu 2002 (Silverdust Records). Andy Muck za prosił zupełnie nowych muzyków, niezbyt znanych choć Fabian Schwarz i
Alex Schmidt zagrali w 1998 na albumie "Take A Seat In The High Row" w TYRAN' PACE.
Alex Schmidt zagrali w 1998 na albumie "Take A Seat In The High Row" w TYRAN' PACE.
Tym razem nie ma tu ciągot rockowo progresywnych i STORMWITCH gra melodyjny, rytmiczny power, choć początek w postaci covera STYX jest dosyć zaskakujący.
Kompozycje, utrzymane w umiarkowanych tempach, są średnio interesujące. Jakieś proste neoklasyczne ozdobniki w Dance with the Witches, bardzo kontrowersyjne epickie granie w Jeanne d'Arc z przeciętnymi dodatkowymi wokalami żeńskimi i mocniejsze szybsze granie w The Knights of Light, ale tu Muck jakoś śpiewa zupełnie bez wiary i efektu nie ma.
STORMWITCH z różnych stron próbuje podejść do trendów power metalowych jakie się pojawiły w czasie ich prawie 10 letniej nieobecności, ale jest to dla grupy wyraźnie trudne. Coś bardzo trywialnego z elementami folk w The Devil's Bride, bardzo bezbarwna balladowa kompozycja Nothing More z symfonicznym łagodnym tłem i gitarą akustyczną.
The House of Usher zgodnie z tytułem jest czym w rodzaju horror metalu, ale tak miękko i bez przekonania to zostało zaaranżowane i zagrane, że przestraszyć tu nikogo nie zdołają i jedynie lekki łagodny refren o rockowym charakterze zwraca na siebie uwagę. Tytuły są owszem, pompatyczne i true, jak The King of Terrors, ale za tym tytułem kryje się blady power metal z elementami hard rocka, a tam gdzie faktycznie jest melodic metal o radiowym przebojowym nastawieniu (Proud and Honest) ta chwytliwość jest bardzo ograniczona.
My World ma ogromne zapożyczenia w riffie głównym z BLACK SABBATH i ogólnie brzmi ta kompozycja jak coś z BLACK SABBATH Martin Era i realnej heavy metalowej oryginalności brak. Co ciekawe The Altar of Love to nie romantyczna ckliwa kompozycja radiowa, a coś w rodzaju progresywnego power metalu w umiarkowanym tempie. Czeka się tu na jakieś nieoczekiwanie rozwinięcie, ale niestety nic takiego nie następuje. Pewnym smaczkiem są klawisze w tle o charakterze po części orientalnym. Sentymentalny i rockowo ckliwy song Together kończy to wszystko nie wywołując emocji...
Gra gitarzystów, może i dosyć biegłych jest mało ciekawa ogólnie, klawisze po prostu coś podgrywają i takim jedynym jaśniejszym punktem jest perkusista Marc Oppold, który tu gra kreatywnie tworząc podkład rytmiczny do riffów, które za kreatywne uznać trudno. Muck śpiewa poprawnie, ale tak poprawnie i zachowawczo, że aż wywołuje to zniecierpliwienie...
Zachowawcze jest także brzmienie i przypomina ono typowy sound AOR grup niemieckich i skandynawskich, ugładzony i wydelikacony w gitarach.
Z różnych kierunków tu STORMWITCH próbuje zainteresować słuchacza, ale te kompozycje są po prostu wyjątkowo przeciętne i nie ma ani jednego wartego uwagi killera.
ocena: 5,8/10
new 17.11.2019
Kompozycje, utrzymane w umiarkowanych tempach, są średnio interesujące. Jakieś proste neoklasyczne ozdobniki w Dance with the Witches, bardzo kontrowersyjne epickie granie w Jeanne d'Arc z przeciętnymi dodatkowymi wokalami żeńskimi i mocniejsze szybsze granie w The Knights of Light, ale tu Muck jakoś śpiewa zupełnie bez wiary i efektu nie ma.
STORMWITCH z różnych stron próbuje podejść do trendów power metalowych jakie się pojawiły w czasie ich prawie 10 letniej nieobecności, ale jest to dla grupy wyraźnie trudne. Coś bardzo trywialnego z elementami folk w The Devil's Bride, bardzo bezbarwna balladowa kompozycja Nothing More z symfonicznym łagodnym tłem i gitarą akustyczną.
The House of Usher zgodnie z tytułem jest czym w rodzaju horror metalu, ale tak miękko i bez przekonania to zostało zaaranżowane i zagrane, że przestraszyć tu nikogo nie zdołają i jedynie lekki łagodny refren o rockowym charakterze zwraca na siebie uwagę. Tytuły są owszem, pompatyczne i true, jak The King of Terrors, ale za tym tytułem kryje się blady power metal z elementami hard rocka, a tam gdzie faktycznie jest melodic metal o radiowym przebojowym nastawieniu (Proud and Honest) ta chwytliwość jest bardzo ograniczona.
My World ma ogromne zapożyczenia w riffie głównym z BLACK SABBATH i ogólnie brzmi ta kompozycja jak coś z BLACK SABBATH Martin Era i realnej heavy metalowej oryginalności brak. Co ciekawe The Altar of Love to nie romantyczna ckliwa kompozycja radiowa, a coś w rodzaju progresywnego power metalu w umiarkowanym tempie. Czeka się tu na jakieś nieoczekiwanie rozwinięcie, ale niestety nic takiego nie następuje. Pewnym smaczkiem są klawisze w tle o charakterze po części orientalnym. Sentymentalny i rockowo ckliwy song Together kończy to wszystko nie wywołując emocji...
Gra gitarzystów, może i dosyć biegłych jest mało ciekawa ogólnie, klawisze po prostu coś podgrywają i takim jedynym jaśniejszym punktem jest perkusista Marc Oppold, który tu gra kreatywnie tworząc podkład rytmiczny do riffów, które za kreatywne uznać trudno. Muck śpiewa poprawnie, ale tak poprawnie i zachowawczo, że aż wywołuje to zniecierpliwienie...
Zachowawcze jest także brzmienie i przypomina ono typowy sound AOR grup niemieckich i skandynawskich, ugładzony i wydelikacony w gitarach.
Z różnych kierunków tu STORMWITCH próbuje zainteresować słuchacza, ale te kompozycje są po prostu wyjątkowo przeciętne i nie ma ani jednego wartego uwagi killera.
ocena: 5,8/10
new 17.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"