25.11.2019, 19:44:34
Phenomena – Phenomena (1985)
Tracklista:
1. Kiss of Fire 04:55
2. Still the Night 03:28
3. Dance with the Devil 04:44
4. Phoenix Rising 04:46
5. Believe 05:55
6. Who's Watching You 03:42
7. Hell on Wings 03:54
8. Twilight Zone 04:13
9. Phenomena 02:03
Rok: 1985
Gatunek: Hard Rock/Heavy Metal
Kraj: UK
Skład:
Glenn Hughes - śpiew
John Thomas - gitara (1-3, 5, 8)
Mel Galley – gitara (2-8)
Neil Murray - bas (1-8)
Cozy Powell - perkusja (1, 3-5, 7-8)
Ted McKenna - perkusja (2, 6)
Richard Bailey – instrumenty klawiszowe (1, 4-5, 7-9)
Robin Smith – instrumenty klawiszowe (2)
Don Airey – instrumenty klawiszowe (6)
Ocena: 7.8/10
SteelHammer
Tracklista:
1. Kiss of Fire 04:55
2. Still the Night 03:28
3. Dance with the Devil 04:44
4. Phoenix Rising 04:46
5. Believe 05:55
6. Who's Watching You 03:42
7. Hell on Wings 03:54
8. Twilight Zone 04:13
9. Phenomena 02:03
Rok: 1985
Gatunek: Hard Rock/Heavy Metal
Kraj: UK
Skład:
Glenn Hughes - śpiew
John Thomas - gitara (1-3, 5, 8)
Mel Galley – gitara (2-8)
Neil Murray - bas (1-8)
Cozy Powell - perkusja (1, 3-5, 7-8)
Ted McKenna - perkusja (2, 6)
Richard Bailey – instrumenty klawiszowe (1, 4-5, 7-9)
Robin Smith – instrumenty klawiszowe (2)
Don Airey – instrumenty klawiszowe (6)
Phenomena to projekt muzyczny założony przez braci Galley, Toma (producent, kompozytor Trapeze) i Mela (gitarzysta Whitesnake), spory wkład też miał tutaj założyciel czasopisma Metal Hammer Wilfried Rimensberger i można powiedzieć, że dzięki niemu zespół okazał się międzynarodowym sukcesem.
Skład tutaj zebrany jest imponujący, zebrała się prawdziwa śmietanka sceny hard rocka i metalu lat 80-tych, na gitarze zagrali Mel Galley i John Thomas (Budgie), na basie Neil Murray (Whitesnake, Black Sabbath) i w większości kompozycji zagrał Cozy Powell, a gdzie nie mógł zastąpił go inny weteran, Ted McKenna, w większości na instrumentach klawiszowych zagrał Richard Bailey (Magnum), a zaśpiewał to wszystko Glenn Hughes.
Muzyka to wypadkowa Whitesnake i Deep Purple, może z małymi echami Queen, ale to brytyjska szkoła grania rocka i metalu, osoby mniej lub bardziej powiązane z tymi zespołami, to takie wpływy nie dziwią.
Słychać to w bardzo solidnym, rockowym Kiss of Fire, w którym Hughes czaruje, przy Still At Night łatwo odpłynąć, ale największym hitem bez wątpienia jest Dance with the Devil. Świetny, zapadający w pamięć refren z chórkami, skrzypce… I Hughes. Wyborna, wyborna kompozycja i to trzeba usłyszeć.
Phoenix Rising to kontynuacja tego pomysłu, chociaż nie ma aż takiej siły rażenia, ale to solidna kompozycja. Believe to niezła kompozycja, ale takich w latach 70-tych i 80-tych było wiele i tutaj nawet świetna forma wokalista nie wybija go ponad poziom dobry, podobnie rockowy Who’s Watching You, któremu czegoś zabrakło.
W Hell on Wings wracają do śpiewania bardzo dobrego i Glenn Hughes śpiewa fenomenalnie. Słychać ewidentnie, do czego aspirował DeFeis w swoich bardziej rockowych i nieudanych kompozycjach.
Szkoda, że zakończenie to stadionowy i samochodowy Twilight Zone, który w porównaniu z poprzednim utworem brzmi niesamowicie blado i bez historii.
Niby jest Phenomena, ale to raczej klimatyczne i okultystyczne outro niż pełnoprawna kompozycja.
Brzmienie rockowe, tradycyjne i nie ma tu czego zarzucić. Swietnie ustawiona perkusja i jest po prostu świetna.
Mimo potężnego i utalentowanego składu, jest to płyta kompletnie zdominowana przez Glenna, który jest w świetnej formie i jak zwykle pokazał klasę. Reszta zespołu raczej robi za tło i mu przygrywa – czasami szkoda, bo chciałoby się usłyszeć jakieś mocniejsze solo.
Solidna płyta z hard rockiem/heavy metalem, wykonana bez zarzutu, ale kompozycyjnie po części bez błysku, bo dużo tutaj jest tradycyjnego, dobrego, ale nieco pospolitego rocka, a za mało killerów jak na początku płyty.
Projekt okazał się sukcesem i Galley rozpoczął pracę nad kompozycjami na kolejny album, który pojawił się 2 lata później.
Ocena: 7.8/10
SteelHammer