26.11.2019, 13:47:38
Hammer King - Kingdom of the Hammer King (2015)
tracklista:
1.(I) Kingdom of the Hammer King 05:31
2.I am the King 03:36
3.Aderlass; The Blood of Sacrifice 03:49
4.Chancellor of Glory 05:43
5.(II) I Am the Hammer King 04:51
6.Blood Angels 03:26
7.Visions of a Healed World 04:31
8.Figure in the Black 04:47
9.We Are the Hammer 04:21
10.(III) Glory to the Hammer King 07:17
rok wydania: 2015
gatunek: epic heavy metal/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Patrick Fuchs (Titan Fox V) - śpiew, gitara
Tilmann Ruby (Gino Wilde) - gitara
Kalle Keller (K.K. Basement) - gitara basowa
Volker Schick (Dolph A. Macallan) - perkusja
Dziś to oczywiście żadna tajemnica, ale w roku 2015 wiele osób zastanawiało się co to za ekipa z francuskiego miasta Żandarma kryje się pod tymi pseudonimami. Oczywiście, osoby bardziej obeznane z niemiecką sceną power rozpoznały głos Patricka Fuchsa z IVORY NIGHT. Ten zespół był, owszem rozpoznawalny, jednak zawsze pozostawał w drugim szeregu i ostatecznie w 2015 został rozwiązany, a raczej przekształcony w HAMMER KING, band grający true heavy/power metal, aczkolwiek w żartobliwej raczej formie. Doświadczenia w tej mierze nie brakowało, bo Patrick Fuchs występował także cover bandzie MANOWAR oraz współpracował z ROSS THE BOSS.
Dziś to oczywiście żadna tajemnica, ale w roku 2015 wiele osób zastanawiało się co to za ekipa z francuskiego miasta Żandarma kryje się pod tymi pseudonimami. Oczywiście, osoby bardziej obeznane z niemiecką sceną power rozpoznały głos Patricka Fuchsa z IVORY NIGHT. Ten zespół był, owszem rozpoznawalny, jednak zawsze pozostawał w drugim szeregu i ostatecznie w 2015 został rozwiązany, a raczej przekształcony w HAMMER KING, band grający true heavy/power metal, aczkolwiek w żartobliwej raczej formie. Doświadczenia w tej mierze nie brakowało, bo Patrick Fuchs występował także cover bandzie MANOWAR oraz współpracował z ROSS THE BOSS.
HAMMER KING bawi już samymi tytułami kompozycji i zarówno King jak i Hammer to elementy centralne i podstawowe, jednak w dużej mierze to taki żart ostrożny i nieco zachowawczy. Nie chodzi o robienie muzycznych wygłupów stylu NANOWAR OF STEEL, które wcale nie są zabawne, ale tak jakoś sztywno to tu wszystko przebiega, wśród nieraz dosyć monotonnego riffowania i refrenów, które w opcji radosnego true trudno uznać ze eksplozywne. Tak się toczy przyjemnie dla ucha, ale bez większych emocji zestaw zagranych w umiarkowanych tempach i mocno w manierze niemieckiej kompozycji (I) Kingdom of the Hammer King, I am the King i dopiero Aderlass; The Blood of Sacrifice wyrywa z pewnego odrętwienia wspaniałym motywem przewodnim gitary, monumentalnym i kruszącym. Potem jednak nieoczekiwany klimat zostaje niestety zburzony lekkim i naiwnym heavy refrenem.
Dostojne i miarowe tempo Chancellor of Glory oraz pewne cechy stylu IVORY NIGHT (tak, tak!) prowadzą do uroczystego refrenu, który się na tej płycie zdecydowanie wyróżnia. Dobrze się HAMMER KING prezentuje w prostych galopujących dostojnie kompozycjach o lekko komercyjnym, radiowym zabarwieniu jak (II) I Am the Hammer King, czy przypominającym kompozycje MAJESTY Visions of a Healed World. Trochę surowiej jest w Blood Angels, bardziej na poważnie i już od razu jest to bardzo powszedni metal niemiecki z elementami power/thrashowymi. Z kolei także mocniejszy Figure in the Black jest znacznie lepszy choć nie udało się dodać do tego stosownego do charakteru riffów ze zwrotek refrenu. We flagowym We Are the Hammer grają sympatyczny melodic heavy metal w tradycji lat 80tych, bardzo niemieckiej tradycji, ale czy publiczność zaśpiewa jak należy refren z Fuchsem? zamyka ten album najdłuższy (III) Glory to the Hammer King, podsumowujący sprawy Młota w łagodny sposób w części pierwszej i mocniej oraz bardziej epicko w drugiej. Może trzeba było jednak bardziej rozbudować część drugą, a z pierwszej wykroić więcej heroicznego klimatu. Ogólnie to wyszło tak sobie, średnio, choć zakończenie tej kompozycji jest godne porównania z barbarzyńskimi finałami MANOWAR.
Ekipa ex IVORY NIGHT jest grupą muzyków bardzo kompetentnych, tu jednak, na tej płycie, ułatwia sobie dodatkowo zadanie grając rzeczy prostsze niż wcześniej. To oczywiście nie jest żaden minus.
Mocne klarowne brzmienie jest typowo niemieckie, nagraniami zajmował się David Vogt (Charles Greywolf) z POWERWOLF i pod tym względem jest bardzo dobrze, choć może jak na taki epic heavy, to jest to trochę zbyt sterylne. Jeśli HAMMER KING chciał w jakiś sposób wejść w obszary luźniej potraktowanego heavy i power po jakich się porusza POWERWOLF, to zabrakło tu jednak inwencji twórczej. Solidny, melodyjny heavy metal to jednak za mało, by autentycznie porwać.
Przynajmniej jeszcze nie tym razem...
ocena: 7,6/10
new 26.11.2019
Dostojne i miarowe tempo Chancellor of Glory oraz pewne cechy stylu IVORY NIGHT (tak, tak!) prowadzą do uroczystego refrenu, który się na tej płycie zdecydowanie wyróżnia. Dobrze się HAMMER KING prezentuje w prostych galopujących dostojnie kompozycjach o lekko komercyjnym, radiowym zabarwieniu jak (II) I Am the Hammer King, czy przypominającym kompozycje MAJESTY Visions of a Healed World. Trochę surowiej jest w Blood Angels, bardziej na poważnie i już od razu jest to bardzo powszedni metal niemiecki z elementami power/thrashowymi. Z kolei także mocniejszy Figure in the Black jest znacznie lepszy choć nie udało się dodać do tego stosownego do charakteru riffów ze zwrotek refrenu. We flagowym We Are the Hammer grają sympatyczny melodic heavy metal w tradycji lat 80tych, bardzo niemieckiej tradycji, ale czy publiczność zaśpiewa jak należy refren z Fuchsem? zamyka ten album najdłuższy (III) Glory to the Hammer King, podsumowujący sprawy Młota w łagodny sposób w części pierwszej i mocniej oraz bardziej epicko w drugiej. Może trzeba było jednak bardziej rozbudować część drugą, a z pierwszej wykroić więcej heroicznego klimatu. Ogólnie to wyszło tak sobie, średnio, choć zakończenie tej kompozycji jest godne porównania z barbarzyńskimi finałami MANOWAR.
Ekipa ex IVORY NIGHT jest grupą muzyków bardzo kompetentnych, tu jednak, na tej płycie, ułatwia sobie dodatkowo zadanie grając rzeczy prostsze niż wcześniej. To oczywiście nie jest żaden minus.
Mocne klarowne brzmienie jest typowo niemieckie, nagraniami zajmował się David Vogt (Charles Greywolf) z POWERWOLF i pod tym względem jest bardzo dobrze, choć może jak na taki epic heavy, to jest to trochę zbyt sterylne. Jeśli HAMMER KING chciał w jakiś sposób wejść w obszary luźniej potraktowanego heavy i power po jakich się porusza POWERWOLF, to zabrakło tu jednak inwencji twórczej. Solidny, melodyjny heavy metal to jednak za mało, by autentycznie porwać.
Przynajmniej jeszcze nie tym razem...
ocena: 7,6/10
new 26.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"