04.12.2019, 20:48:05
Gamma Ray - Somewhere Out in Space (1997)
Tracklista:
1. Beyond the Black Hole 06:00
2. Men, Martians and Machines 03:52
3. No Stranger (Another Day in Life) 03:36
4. Somewhere Out in Space 05:27
5. The Guardians of Mankind 05:02
6.The Landing 01:17
7. Valley of the Kings 03:51
7. Valley of the Kings 03:51
8. Pray 04:45
9. The Winged Horse 07:02
10. Cosmic Chaos 00:49
11. Lost in the Future 03:40
12. Watcher in the Sky 05:19
13. Rising Star 00:52
14.Shine On 06:52
14.Shine On 06:52
Rok wydania: 1997
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Kai Hansen - śpiew, gitara
Henjo Richter - gitara, instrumenty klawiszowe
Dirk Schlachter - gitara basowa
Dan Zimmermann - perkusjaKai Hansen wyznaczając pewien nowy kieunek w roku 1995 albumem "Land Of The Free" podążył tą sama drogą w 1997 na "Somewhere Out in Space" wydanym przez Noise Records w sierpniu.
W okresie pomiędzy tymi dwoma płytami zaszły istotne zmiany w składzie, bowiem odszedł Jan Rubach i basistą został teraz Dirk Schlachter, a nowym perkusistą w miejsce Thomasa Nacka Dan Zimmermann. Nową postacią był Henjo Richter, który został drugim gitarzysta a także klawiszowcem. Te zmiany były dla GAMMA RAY bardzo istotne, skład ten utrzymał się bowiem niezmiennie do roku 2012.
GAMMA RAY gra tu pełen rozmachu, przestrzeni i doskonałych melodii power metal ogólnie stanowiący wyrażenie muzycznych idei Hansena kształtujących się od początku istnienia zespołu, ale także nie należy zapominać o wkładzie pozostałych członków zespołu, szczególnie Richtera, który jest autorem dwóch fantastycznych numerów The Guardians of Mankind i najdłuższego The Winged Horse, wskutek niewiedzy przypisywanych przez niektórych Hansenowi. Niewątpliwie jednak te dumne i barwne kompozycje w uroczystym epic power metalowych stylu są bardzo zbliżone do tego co tworzył Hansen, przy czym refreny mają klasyczny styl HELLOWEEN z Kiske.
Interesująca ciekawostką jest umieszczenie na tej płycie znakomitej kompozycji Watcher In The Sky, która została stworzona dla IRON SAVIOR na album debiutancki i zaśpiewał w niej Kai Hansen. W tej samej wersji numer ten znalazł się w 1997 na obu płytach i na pewno przyczynił się do popularyzacji IRON SAVIOR, który w tym czasie stawiał swoje pierwsze kroki.Wersja limitowana zawiera także cover słynnej kompozycji URIAH HEEP Return to Fantasy w interesującej power metalowej wersji.
Rzecz jasna i tym razem nie obyło się bez nieco słabszych numerów i takim jest mimo wszystko No Stranger, trochę chyba bardziej przypominającym nagrania z "Insanity and Genius" z rock/metalowym refrenem oraz Lost in the Future też gdzieś lokujący się około roku 1993, trochę mocniejszy i dynamiczniejszy od reszty, w obszarach melodic heavy/power z niestety nieznośnie topornym niemieckim refrenem i mało zabawnymi wstawkami przeróbek słynnego motywu country.
Można ponarzekać na No Stranger, ale przecież pierwsze dziesięć minut tej płyty to fenomenlany, zdumiewający popis GAMMA RAY w nieśmiertelnych hitach Beyond the Black Hole i Men, Martians and Machines i tak po prostu nikt w tym czasie nie grał! Serce rośnie! Formalnie bogato, bez chwili przestoju i kalejdoskop pomysłów. A w połowie albumu Hansen dokłada przecież kolejny niezapomniany killer Valley of the Kings, który ma tylko jedną wadę - jest po prostu za krótki!
Ciekawe, że tytułowy Somewhere Out in Space bardzo reprezentatywny dla tego albumu dynamiczny kawałek jest na tym tle "tylko" po prostu bardzo dobry. A więcej niż bardzo dobre są oba spokojniejsze i bardziej nastrojowe hymnowe kompozycje Pray, który ma w sobie pewne akcenty stylu MAGNUM oraz Shine On i tak można sobie pomyśleć, że Tobias Sammet tworząc podwaliny stylu rock oper AVANTASIA musiał się przysłuchiwać tym utworom...
Pozyskanie Richtera bylo doskonałym posunięciem. Rozgrywa on z Hansenem rewelacyjne pojedyki, kompozycje sa pełne wybuchowych i wysokiej klasy solówek nawet granych pod Blackmore'a w Winged Horse, a ponadto basy Dirka Schlachtera są doskonałe i dodają barwy pracy sekcji rytmicznej, gdzie doskonale spisuje się Dan Zimmermann, który wcześniej nie został należycie doceniony w LANZER, ale już w 1998 zabłysnął w pierwszym składzie nowego konkurenta GAMMA RAY i HELLOWEEN, czyli we FREEDOM CALL.
Ralf Lindner po raz drugi był autorem masteringu płyty GAMMA RAY i tym razem definitywnie ustalił pewien na długie lata obowiązujący standard dla tej grupy, stawiając innym zespołom niemieckim pod tym względem poprzeczkę bardzo wysoko.
Trochę ta płyta może i jest nierówna, może te miniatury są niezbyt atrakcyjne, ale bezwzględnie jest to album wysokiej klasy, a jego rola jest tym większa, że podtrzymywał nadal nadzieję w trudnych czasach lat 90tych, że w melodyjnym power metalu nie wszystko jest jeszcze stracone, choć niemiecki bastion trzymał się jako chyba jedyny nadal bardzo dzielnie.
ocena: 9/10
new 4.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"