07.12.2019, 15:25:22
Human Fortress - Reign of Gold (2019)
Tracklista:
1. Imminence 00:54
2. Thunder 04:29
3. Reign of Gold 04:25
4. Lucifer's Waltz 05:38
5. Bullet of Betrayal 04:10
6. Shining Light 04:56
7. Surrender 04:33
8. The Blacksmith 03:46
9. Martial Valor 03:53
10. Legion of the Damned 03:36
11.Victory 05:13
Rok wydania: 2019
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gus Monsanto - śpiew
Torsten Wolf - gitara
Volker Trost - gitara
André Hort - gitara basowa
Apostolos Zaios - perkusja
Dirk Liehm - instrumenty klawiszowe
"Reign of Gold" to najnowsza płyta HUMAN FORTRESS wydana przez AFM Records w grudniu 2019.
Tak w sumie od 2016 roku się tu wiele nie zmieniło. Wypośrodkowany melodic power metal w heroicznym stylu w Thunder daje znać, że stylistycznej rewolucji nie ma i pozostaje tylko mieć nadzieję na lepsze melodie, lepsze także niż ta ograna i powszednia z Thunder. A przecież takie piękne symfoniczne intro go poprzedza. No nie chwyta ten ułożony melodic power z tytułowego Reign of Gold i jak na kompozycję niejako reprezentacyjną, to jest to prezentacja niemocy kompozytorskiej tej ekipy od początku reaktywacji po części klasycznego składu. Bezbarwny poprawny power, zresztą także w realnie zupełnie pozbawionym energii semi - symfonicznym Lucifer's Waltz. Takie próby podjazdów na obszary włoskie... Zgrabnie wpleciono elementy średniowiecznego folk w Bullet of Betrayal, ale to mało atrakcyjnie się rozwija dalej i raczej tu także przegrywają z włoską konkurencją z obszaru FOGALORD, chociażby. Bezbarwnie, bezbarwnie w nudnym songu o łagodniejszym, romantycznym charakterze Shining Light i dopiero Surrender z potężnym dramatycznym wokalem i ostrymi monumentalnymi natarciami gitarzystów można uznać za faktycznie udany utwór. Udany umiarkowanie, bo refren jest zbyt słaby w stosunku do kruszącej pompatycznej formy zwrotek. Zwarty i dynamiczny podobnie jest The Blacksmith, znacznie bardziej interesujący w melodii zwrotek niż w refrenie w manierze włoskiej z dolnych rejonów KALEDON w tym wyrażeniu power metalowej melodyjnej epiki. Najlepszy na tym albumie jest bez wątpienia zagrany z przekonaniem od początku do końca Martial Valor. Fantastyczne mocne wokalne natarcia Monsanto są tu ozdobą, ale to za mało jak na cały album, zdecydowanie za mało. Zresztą ogólnie ta końcówka jest lepsza niż reszta albumu, bo i Legion of the Damned dobrze wspierany klawiszami z drugiego planu prezentuje się bardzo dobrze jako archetypowy bojowy numer power metalowy. Victory się świetnie zaczyna, potem coraz bardziej miękko w chórkach i ogólnym klimacie i efekt to zachowanie ogólnego ugrzecznionego klimatu całości tej płyty.
Odegrane solidnie, ale ponownie bez błysku i nawet Zaios jakoś tak się wtopił w tłum akompaniujący Monsanto, który jest wyborny i pełen metalowego wigoru. Wigor i moc to jednak jedno, a usiłowanie nadania barwy kompozycjom średnim i przeciętnym to drugie. Na pewno HUMAN FORTRESS nie znajduje się w grupie prostackich niemieckich bandów power, metalowych, to muzyka dosyć elegancka, ale zarazem gładka i pusta w środku. Pewnie z innym, gorszym wokalistą to wszystko by przepadło zupełnie, a tak to kilka lepszych refrenów Monsanto wyciągnął na jakiś dosyć solidny poziom i w ostatecznym rozrachunku to jest płyta na pewno lepsza niż poprzednia.
Po raz kolejny typowy produkt AFM Records - melodyjny, ułożony i brzmieniowo wypielęgnowany power metal (produkcja - Tommy Newton!), niekoniecznie budzący proste skojarzenia z niemieckim, ale doprawdy bardzo powszedni i mało kreatywny.
"Reign of Gold" to najnowsza płyta HUMAN FORTRESS wydana przez AFM Records w grudniu 2019.
Tak w sumie od 2016 roku się tu wiele nie zmieniło. Wypośrodkowany melodic power metal w heroicznym stylu w Thunder daje znać, że stylistycznej rewolucji nie ma i pozostaje tylko mieć nadzieję na lepsze melodie, lepsze także niż ta ograna i powszednia z Thunder. A przecież takie piękne symfoniczne intro go poprzedza. No nie chwyta ten ułożony melodic power z tytułowego Reign of Gold i jak na kompozycję niejako reprezentacyjną, to jest to prezentacja niemocy kompozytorskiej tej ekipy od początku reaktywacji po części klasycznego składu. Bezbarwny poprawny power, zresztą także w realnie zupełnie pozbawionym energii semi - symfonicznym Lucifer's Waltz. Takie próby podjazdów na obszary włoskie... Zgrabnie wpleciono elementy średniowiecznego folk w Bullet of Betrayal, ale to mało atrakcyjnie się rozwija dalej i raczej tu także przegrywają z włoską konkurencją z obszaru FOGALORD, chociażby. Bezbarwnie, bezbarwnie w nudnym songu o łagodniejszym, romantycznym charakterze Shining Light i dopiero Surrender z potężnym dramatycznym wokalem i ostrymi monumentalnymi natarciami gitarzystów można uznać za faktycznie udany utwór. Udany umiarkowanie, bo refren jest zbyt słaby w stosunku do kruszącej pompatycznej formy zwrotek. Zwarty i dynamiczny podobnie jest The Blacksmith, znacznie bardziej interesujący w melodii zwrotek niż w refrenie w manierze włoskiej z dolnych rejonów KALEDON w tym wyrażeniu power metalowej melodyjnej epiki. Najlepszy na tym albumie jest bez wątpienia zagrany z przekonaniem od początku do końca Martial Valor. Fantastyczne mocne wokalne natarcia Monsanto są tu ozdobą, ale to za mało jak na cały album, zdecydowanie za mało. Zresztą ogólnie ta końcówka jest lepsza niż reszta albumu, bo i Legion of the Damned dobrze wspierany klawiszami z drugiego planu prezentuje się bardzo dobrze jako archetypowy bojowy numer power metalowy. Victory się świetnie zaczyna, potem coraz bardziej miękko w chórkach i ogólnym klimacie i efekt to zachowanie ogólnego ugrzecznionego klimatu całości tej płyty.
Odegrane solidnie, ale ponownie bez błysku i nawet Zaios jakoś tak się wtopił w tłum akompaniujący Monsanto, który jest wyborny i pełen metalowego wigoru. Wigor i moc to jednak jedno, a usiłowanie nadania barwy kompozycjom średnim i przeciętnym to drugie. Na pewno HUMAN FORTRESS nie znajduje się w grupie prostackich niemieckich bandów power, metalowych, to muzyka dosyć elegancka, ale zarazem gładka i pusta w środku. Pewnie z innym, gorszym wokalistą to wszystko by przepadło zupełnie, a tak to kilka lepszych refrenów Monsanto wyciągnął na jakiś dosyć solidny poziom i w ostatecznym rozrachunku to jest płyta na pewno lepsza niż poprzednia.
Po raz kolejny typowy produkt AFM Records - melodyjny, ułożony i brzmieniowo wypielęgnowany power metal (produkcja - Tommy Newton!), niekoniecznie budzący proste skojarzenia z niemieckim, ale doprawdy bardzo powszedni i mało kreatywny.
ocena: 7/10
new 7.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"