12.12.2019, 14:16:47
Electronomicon – The Age of Lies (2019)
Tracklista:
1. Age of Lies 06:28
2. I’m Still a Rebel 04:31
3. Trapped In Time 06:37
4. Welcome to My Life 04:23
5. Afterlife 04:55
6. Tempest 03:25
7. One Night 04:47
8. Emerald Forest 07:45
9. The Song of Hate 05:35
10. One Day 04:39
11. Venom 05:04
12. Gateway to a Galaxy Unknown 03:53
Rok: 2019
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Międzynarodowy (Argentyna/USA)
Skład:
Diego Valdez – śpiew
Alex Emerson – gitara
Diego Rodriguez – bas
Owen Bryant – perkusja, syntezator, pianino
Gościnnie:
Trevor Johanson – gitara (1, 2, 4, 7, 11)
Ocena: 7.6/10
SteelHammer
Tracklista:
1. Age of Lies 06:28
2. I’m Still a Rebel 04:31
3. Trapped In Time 06:37
4. Welcome to My Life 04:23
5. Afterlife 04:55
6. Tempest 03:25
7. One Night 04:47
8. Emerald Forest 07:45
9. The Song of Hate 05:35
10. One Day 04:39
11. Venom 05:04
12. Gateway to a Galaxy Unknown 03:53
Rok: 2019
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Międzynarodowy (Argentyna/USA)
Skład:
Diego Valdez – śpiew
Alex Emerson – gitara
Diego Rodriguez – bas
Owen Bryant – perkusja, syntezator, pianino
Gościnnie:
Trevor Johanson – gitara (1, 2, 4, 7, 11)
Diego Valdez w ostatnich latach jest rozchwytywanym wokalistą i był trochę zajęty.
W tym czasie Owen Bryant komponował, szukał składu na kolejny album i się udało.
Tym razem zebrała się kwartet i do Owena i Diego dołączyli gitarzysta-debiutant Alex Emerson oraz basista Diego Rodriguez z argentyńskiego Triddana, w którym Valdez też się udzielał, tak jak poprzedni gitarzysta.
Album został wydany nakładem własnym i został udostępniony przez zespół za darmo.
Sześć lat minęło, słychać jednak, że muzyka nieco ewoluowała i jest mniej Rainbow, a więcej Primal Fear w wolniejszych tempach i Tad Morose, ale bez aż tak potężnego miażdżenia. Słychać to szczególnie w pierwszych dwóch kompozycjach, gdzie nawet Diego upodabnia się nieco do Scheepersa, bardzo dobrych zresztą. Trapped In Time też brzmi jak teutońska i szorstka kompozycja, której Primal Fear by się nie powstydziło. Widać Helker odcisnęło swoje piętno na Diego. Co nie znaczy, że Rainbow i Dio nie ma, bo są w pozytywnym, pełnym energii Welcome to My Life. Po nim jest Afterlife, typowy i sztampowy heavy/power bez historii. Są momenty, ale tylko momenty. Tempest to akustyczny, deszczowy przerywnik, który niewiele wnosi poza sztucznym przeciąganiem. One Night to znów coś z Helker/Primal Fear z małą nutką Rainbow i tu mocno uderza bardzo wyeksponowany bas. Emerald Forest w partii z pianinem świetny i swoją mocą i posępnością przypomina Sebastien z debiutu i te partie są tutaj najciekawsze, reszta niestety nie jest zbyt ciekawa i kompozycja jest o wiele za długo, bo niewiele się dzieje. The Song of Hate to znów Helker i Primal Fear, solidnie zagrany, z mocą i wybijającym zęby basem.
One Day to znów ballada w duchu Primal Fear, ale jednak przesłodzona, za to Venom z kolei mroczna i mocna strona Tad Morose.
Produkcja własna, ale perkusja ma świetnie brzmienie, podobnie bas, ale gitara przez jego wysunięcie brzmi momentami trochę sucho.
Emerson okazał się dobrym wyborem, bo gra całkiem nieźle. Może to nie poziom Blackmore’a, Karlssona czy Beyrodta, ale daje radę. Głównie jednak chodzi tutaj o Diego Valdeza i oczywiście daje świetny występ jak zwykle, chociaż wydaje się być jakby cofnięty.
Kompozycyjnie jest nieźle, chociaż są mielizny, największym problemem jest jednak długość płyty, bo mimo niezłych kawałków, to w drugiej połowie już zaczyna powoli nudzić.
Niezła mieszanka i krok w dobrą stronę, dobrze się tego słucha, ale jednak wykonawczo nieco lepiej rozegrało to Helker.
Ocena: 7.6/10
SteelHammer