11.01.2020, 16:16:46
Satan’s Host – Metal From Hell (1986)
Tracklista:
1. Prelude: Flaming Host 01:22
2. Black Stelé 03:53
3. Into the Veil 04:26
4. Metal from Hell 04:17
5. King of Terror 04:35
6. Strongest of the Night 04:33
7. Standing at Death's Door 03:19
8. Hell Fire 05:46
9. Souls in Exile 07:59
Rok: 1986
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Leviathan Thisiren (Harry ‘The Tyrant’ Conklin) - śpiew
Patrick Evil (Patrick Elkins) - gitara
Belial John Phantom - bas
D. Lucifer Stele (Rob Evans) - perkusja
Ocena: 7.8/10
SteelHammer
Tracklista:
1. Prelude: Flaming Host 01:22
2. Black Stelé 03:53
3. Into the Veil 04:26
4. Metal from Hell 04:17
5. King of Terror 04:35
6. Strongest of the Night 04:33
7. Standing at Death's Door 03:19
8. Hell Fire 05:46
9. Souls in Exile 07:59
Rok: 1986
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Leviathan Thisiren (Harry ‘The Tyrant’ Conklin) - śpiew
Patrick Evil (Patrick Elkins) - gitara
Belial John Phantom - bas
D. Lucifer Stele (Rob Evans) - perkusja
Zespół założony został w późnych latach 70-tych, którego głównym motorem napędowym był i jest Patrick Elkins, ale poważna działalność zespołu rozpoczęła się na przełomie 1985-1986 roku, kiedy do grupy dołączył Harry ‘The Tyrant’ Conklin, świeżo po odejściu z JAG PANZER, przybierając pseudonim Leviathan Thisiren.
Jeśli ktoś po udziale Tyranta spodziewa się bezpośredniej kontynuacji wybornego debiutu JP, ten nie ma tu czego szukać, bo mamy tutaj do czynienia z US Power, solidnie wykonanym, ale niczym nowym.
To zwykły i całkiem solidny US Power, jak w Black Steel ze świetnym basem i bardzo dobrym śpiewem Tyranta, podobnie udany jest Hell Fire z dobrymi solami.
W tych kompozycjach sporą rolę odgrywa bas, który jest on bardzo dobry i szkoda, że poza tym zespołem Belial John Phantom nie dostał szansy. Te dwie kompozycje to wypadkowe stylów JAG PANZER, IRON MAIDEN, METAL CHURCH i OMEN.
Into the Veil też ma w sobie coś z IM i SLAYER, podobnie Metal From Hell, z którego klimat debiutu ekipy z LA aż się wylewa. King of Terror zaczyna się fatalnie i ryki Tyranta są jednymi z najbardziej kompromitujących w historii. Czy to miała być próba grania pod Hell Awaits czy może POSSESSED trudno powiedzieć, ale coś nie kliknęło, chociaż od strony technicznej jest tutaj bez zarzutu. Kolejnym utworem, który nie wywołuje większych emocji jest heavy metalowy Standing At Death’s Door, który przypomina bardziej debiut MANOWAR i odstaje strasznie, przeciętny refren i niezbyt interesująca melodia w niczym tu nie pomagają.
Może kończący Souls In Exile sztucznie przeciągnięty, bo tak naprawdę zaczyna się dopiero od drugiej minuty, ale jest to całkiem przyjemne słuchowisko z wybornym zgraniem całego zespołu.
Brzmienie… z tym jest różnie. Wydanie CD brzmi lepiej niż winylowe, które pamiętam było bardzo przeciętne. Sekcja rytmiczna i wokalista są wysunięci na front, przez co czasami gitary potrafią brzmieć płasko. Lepszy efekt z takim miksem odniósł chyba EUCHARIST na swoim debiucie.
Sekcja rytmiczna wyborna i sola basowe bardzo dobre, w niczym nie ustępują Tyrantowi, który śpiewa świetnie. Gitarowo też jest dobre, tylko jej brzmienie pozostawia trochę do życzenia.
Album wydany został nakładem Web Records na winylu, co zespołowi nie pomogło, z kolei druga płyta, Midnight Wind została nagrana i miała zostać wydana przez tę samą wytwórnię, ale z powodu jej bankructwa do tego nie doszło i zespół wydał to jako bootleg w 1987 roku.
Od tego momentu o dalszych losach zespołu mów się różnie – jedna wersja przyjmuje, że zespół rozpadł się zaraz po odejściu Conklina, inna, że zespół zaprzestał działalności z powodu spadku popularności US Power, satanistyczną nazwę, która im się przysłużyła równie dobrze jak SATAN z Newcastle, braku zaangażowania i śmierci perkusisty Roba Evansa, który został zamordowany w 1989 roku.
W 1994 roku zespół się reaktywował, ale dopiero w 1999 roku się ujawnił, wydając EP In Articulo Mortis, które pokazało zmianę kierunku i wizji zespołu i zaczęli grać black/death metal.
Historia lubi się powtarzać i jak to mawia klasyk „oni zawsze wracają” i w 2010 roku Tyrant powrócił, a z nim granie z debiutu, ale w odnowionej i lepszej formie.
Ocena: 7.8/10
SteelHammer