Serious Black
#2
Serious Black - Suite 226 (2020)

[Obrazek: R-14739072-1580893090-6863.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Let Me Go 03:20
2.When the Stars Are Right 03:54
3.Solitude Etude 04:20
4.Fate of All Humanity 03:52
5.Castiel 05:30
6.Heaven Shall Burn 03:30
7.Way Back Home 04:12
8.We Still Stand Tall 04:31
9.Come Home 05:00
10.Suite 226 08:41

rok wydania: 2020
gatunek: melodic power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Urban Breed - śpiew
Dominik Hindinger - gitara
Mario Lochert - gitara basowa
Ramy Ali - perkusja

W roku 2020 SERIOUS BLACK powraca jako zespół power metalowy. Czas pogrywania lekkiego i niezbyt oryginalnego melodic rocka minął, nie ma Holzwartha ani Katsionisa, jest za to znakomity Rami Ali (FREEDOM CALL, EVIDENCE ONE, IRON MASK, ANGEL OF EDEN). Album "Suite 226" przedstawiła wytwórnia AFM Records w styczniu 2020.

Dosyć dynamiczny mocny power metal ze znacznie lżejszymi refrenami niż można by oczekiwać po agresywnych, nowoczesnych riffach Dominika Sebastiana Hindingera, który tu sobie pozwala na więcej niż w VISION OF EDEN. Ten Lp sprawia wrażenie ogólnie nowoczesnego, ale nie modern i tak prezentuje się także początek w postaci Let Me Go czy też potoczystego i specyficznie łagodnie klimatycznego When the Stars Are Right. No, solidnie to się prezentuje, ale równocześnie nie bardzo porywa. Po wysłuchaniu Solitude Etude powstaje wrażenie, że SERIOUS BLACK przerzuca most pomiędzy brzegiem bardziej ambitnego grania power metalu, może nawet na lekko zarysowanym progresywnym fundamencie w zwrotkach, a fanami melodic heavy i power z naciskiem na easy melodic w refrenach.
Zdecydowanie w kierunku radia i niemal pop rocka zwracają się w zdecydowanie nieciekawym Fate of All Humanity oraz w lekko przesłodzonej w części pierwszej i nazbyt nacechowanej nachalnym rysem progresywnym kompozycji Castiel.
Fakt, sieją zniszczenie niesamowicie inteligentnie opracowanym i pełnym niespodzianek, zrobionym z fantastycznym timingiem Heaven Shall Burn i to jest zdecydowanie punkt płyty wart szczególnej uwagi. Szkoda, że taki naiwny i miałki melodic pop metal Way Back Home jest następny na liście. Chwytliwy, bujający melodic power metal jest fajny, gdy niesie przy okazji coś więcej, czasem trudno określić co. Na pewno to coś ma w sobie We Still Stand Tall i pewnie dlatego, że to świetne połączenie pewnych najlepszych wzorców HELLOWEEN i THE FERRYMEN i buja na luzie elegancką melodią zagraną  z luzem i swoistą lekkością. Piękna jest także romantyczna melodia spokojnego Come Home, szkoda tylko, że tu Urban Breed nie dał z siebie więcej. Paradoksalnie, jest to jeden ze słabiej zinterpretowanych przez niego utworów na tej płycie. Niemniej melodia wysokiej klasy!
Na zakończenie ponad osiem minut metalu specyficznego, nieco odmiennego w Suite 226. Głoś żeński, orientalne motywy, mocne power metalowe akordy o patetycznym i pompatycznym wydźwięku, specyficzna aura mroku i klimat niemieckiego, trudniejszego melodyjnego progresywnego metalu sięgającego do czasów lat 90tych, ale bezpośrednio nikogo niekopiującego. Bardziej optymistyczne i bardziej pesymistyczne nuty się tu mieszają, łączą i przenikają. Spore zaskoczenie na tej zasadniczo nieskomplikowanej płycie. Pianino, symfoniczne plany dalsze i doskonały sposób realizacji wokalu, ale także chyba Urban Breed w takiej muzyce nastroju czuje się najlepiej. Nie jest to arcydzieło, ale z pewnością zmienia optykę spojrzenia na całość muzyki z tego albumu.

Ali gra świetnie jak zwykle i z dużą kreatywnością, której w FREEDOM CALL pokazać nie mógł do roku 2018, bardzo zgrabne są także aranżacje ogólne, także w planie drugim oraz pewna liczba, choć nie wszystkie, solówek Dominika Sebastiana. Niestety, gwiazda największego formatu, czyli Urban Breed zawodzi. Może nie zawodzi w przyjętej konwencji lekkiego rock metalowego śpiewu, ale to nie jest ten Urban Breed chociażby z BLOODBOUND, już o TAD MOROSE nie wspominając. Trochę to takie miałkie i zachowawcze w większości utworów.
Nieco sztucznego power metalowego ożywienia, trochę odgrzewanych patentów na refreny, niby oryginalnych, ale budzących jakieś niejasne skojarzenia z melodic metalem drugiego rzutu, skandynawskiego głównie, trochę udawania zespołu bezkompromisowego, ale w jedwabnym szlafroku...
Do tego bardzo gładka, ale maskowana nie na fińską realizacja masteringu przez Mika Jussila i to takie brzmienie kosmopolityczne, współcześnie komercyjne, ostre nie ponad miarę i selektywne ponad miarę właśnie. Bardzo dobre, ale jest tu spory ładunek sterylności.
Dobra płyta doświadczonej ekipy, ale nie wnosi ona niczego, coby wzbudziło zachwyt. Przede wszystkim, to co zagrane z werwą power metalową ma raczej po prostu dobre tylko melodie. Urban Breed nie błyszczy i w sumie tyle... Nazwiska przyciągną, muzyka chyba trochę rozczaruje. Niemniej, obrany kierunek wydaje się słuszny.


ocena: 7,4/10

new 2.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Serious Black - przez Memorius - 04.01.2019, 23:29:11
RE: Serious Black - przez Memorius - 02.02.2020, 21:37:07
RE: Serious Black - przez Memorius - 27.02.2022, 20:07:16
RE: Serious Black - przez SteelHammer - 24.08.2024, 09:39:09

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości