03.02.2020, 15:38:34
Serenity - The Last Knight (2020)
Tracklista:
1.The Last Knight 02:03
2. Invictus 04:19
3. Set the World on Fire 04:26
4. Keeper of the Knights 04:43
4. Keeper of the Knights 04:43
5. Souls and Sins 04:40
6. My Kingdom Comes 04:33
7. Queen of Avalon 04:32
8. My Farewell 04:54
8. My Farewell 04:54
9. Down to Hell 04:41
10.Wings of Pride 04:04
11.Call to Arms 04:22
Rok wydania: 2020
11.Call to Arms 04:22
Rok wydania: 2020
Gatunek: Symphonic Melodic/Power Metal
Kraj: Austria
Skład zespołu:
Georg Neuhauser - śpiew
Christian Hermsdörfer - gitara, gitara akustyczna
Fabio D'Amore - gitara basowa
Christian Hermsdörfer - gitara, gitara akustyczna
Fabio D'Amore - gitara basowa
Andreas Schipflinger - perkusja
Łagodny i pełen elegancji symfoniczny power metal coraz bardziej staje się eksportową muzyczną wizytówką Austrii i SERENITY po raz drugi, po "Lionheart" zdecydowanie obiera ten właśnie kierunek na wydanej przez Napalm Records w styczniu 2020 płycie "The Last Knight".
Jak zwykle, piękne "cinematic" intro The Last Knight wprowadza w świat metalu pełnego wspaniałego śpiewu Georga Neuhausera, wyrazistych planów symfonicznych i heroizmu potraktowanego w stonowany sposób, ale pełnego pompatyczności. Także progresywności, nie zawsze w pełni uzasadnionej jak w potoczystym i znakomitym w jednoznacznie flower power refrenie utworze Invictus. My Kingdom Comes to na początku taki fanfarowy power metal bez fanfar, potem ten wyważony progresywny i agresywny pierwiastek (harsh!) i tu akurat ten mix progresji i pełnej dostojnej dumy formy przekazu charakteryzującej chociażby FALCONER, jest dobrany idealnie. SERENITY rzadko się ucieka do używania ornamentacji rycerskiego folka, ale to zostało wykorzystane we wspaniałym Queen of Avalon, i po raz kolejny podniosły, a zarazem skoczny i pełen rycerskiego stylu utwór czaruje na tym albumie. Dewastujący refren, może mało oryginalny, ale po prostu dewastujący!
Prostszych i bardziej odpowiadających gustom fanów typowego melodic power z elementami radiowego hard rocka także tu nie brakuje (Set the World on Fire i gościnnie Herbie Langhans!) i tu SERENITY ostrożnie balansuje na granicy power i takiego właśnie rocka dla niemal wszystkich. Powiedzmy, jak na tę ekipę zabieg dosyć zachowawczy i stanowiący ukłon w stronę rock/metalowego mainstreamu. Gdyby jednak zaliczyć do tej kategorii także Keeper of the Knights, to ta kompozycja jest świetna i wzorcowa w chwytliwej melodii, no i jednak Georg to Mistrz w wykonywaniu podobnych rzeczy. Łagodny super elegancki killer! I zaraz potem drugi fenomenalny numer Souls and Sins, och wspaniały, malowany emocjami i z pięknym przejściem do zniewalającego refrenu. I te gitarowe i grane unisono klawiszami inkrustacje - klasa światowa, po prostu najwyższa półka. Nie pierwsze i nie ostatnie chwytające za serce solo Christiana Hermsdörfera na tej płycie. Wspaniale gra Christian w tych ciepłych pełnych niuansów solach albumu "The Last Knight".
A Georg? Jakże wzrusza w może i nieco festiwalowym songu My Farewell z orkiestracjami i pianinem... Doskonale głosem buduje nastrój w Down to Hell, rytmicznym, bujającym rockowo, nowoczesnym w refrenie i to jest także hit z modern planem drugim tworzonym przez klawisze i elektronikę. I jakże charakterystyczny dla stylu austriackiego jest Wings of Pride i brzmi to jak najlepsze utwory DRAGONY. A na zakończenie chóry, symfonika, mocna gitara i wyborny wokal Georga w powalającym Call to Arms, gdzie znalazły się przynajmniej trzy najwyższej klasy motywy muzyczne. Moc!
Znakomita realizacja planów dalszych, bardzo dobrze zrobiona perkusją, czysty mocny bas i umiejętnie zmieniana barwa gitary w różnych utworach. I łagodnie i ostro i klasycznie symfonicznie i lekko modern. Wyborna mieszanka soundu!
Poziom "Codex Atlanticus" to nie jest, ale brakuje niewiele i jest to na pewno zdecydowanie lepszy album niż "Lionheart".
ocena: 9,5/10
new 3.02.2020
Łagodny i pełen elegancji symfoniczny power metal coraz bardziej staje się eksportową muzyczną wizytówką Austrii i SERENITY po raz drugi, po "Lionheart" zdecydowanie obiera ten właśnie kierunek na wydanej przez Napalm Records w styczniu 2020 płycie "The Last Knight".
Jak zwykle, piękne "cinematic" intro The Last Knight wprowadza w świat metalu pełnego wspaniałego śpiewu Georga Neuhausera, wyrazistych planów symfonicznych i heroizmu potraktowanego w stonowany sposób, ale pełnego pompatyczności. Także progresywności, nie zawsze w pełni uzasadnionej jak w potoczystym i znakomitym w jednoznacznie flower power refrenie utworze Invictus. My Kingdom Comes to na początku taki fanfarowy power metal bez fanfar, potem ten wyważony progresywny i agresywny pierwiastek (harsh!) i tu akurat ten mix progresji i pełnej dostojnej dumy formy przekazu charakteryzującej chociażby FALCONER, jest dobrany idealnie. SERENITY rzadko się ucieka do używania ornamentacji rycerskiego folka, ale to zostało wykorzystane we wspaniałym Queen of Avalon, i po raz kolejny podniosły, a zarazem skoczny i pełen rycerskiego stylu utwór czaruje na tym albumie. Dewastujący refren, może mało oryginalny, ale po prostu dewastujący!
Prostszych i bardziej odpowiadających gustom fanów typowego melodic power z elementami radiowego hard rocka także tu nie brakuje (Set the World on Fire i gościnnie Herbie Langhans!) i tu SERENITY ostrożnie balansuje na granicy power i takiego właśnie rocka dla niemal wszystkich. Powiedzmy, jak na tę ekipę zabieg dosyć zachowawczy i stanowiący ukłon w stronę rock/metalowego mainstreamu. Gdyby jednak zaliczyć do tej kategorii także Keeper of the Knights, to ta kompozycja jest świetna i wzorcowa w chwytliwej melodii, no i jednak Georg to Mistrz w wykonywaniu podobnych rzeczy. Łagodny super elegancki killer! I zaraz potem drugi fenomenalny numer Souls and Sins, och wspaniały, malowany emocjami i z pięknym przejściem do zniewalającego refrenu. I te gitarowe i grane unisono klawiszami inkrustacje - klasa światowa, po prostu najwyższa półka. Nie pierwsze i nie ostatnie chwytające za serce solo Christiana Hermsdörfera na tej płycie. Wspaniale gra Christian w tych ciepłych pełnych niuansów solach albumu "The Last Knight".
A Georg? Jakże wzrusza w może i nieco festiwalowym songu My Farewell z orkiestracjami i pianinem... Doskonale głosem buduje nastrój w Down to Hell, rytmicznym, bujającym rockowo, nowoczesnym w refrenie i to jest także hit z modern planem drugim tworzonym przez klawisze i elektronikę. I jakże charakterystyczny dla stylu austriackiego jest Wings of Pride i brzmi to jak najlepsze utwory DRAGONY. A na zakończenie chóry, symfonika, mocna gitara i wyborny wokal Georga w powalającym Call to Arms, gdzie znalazły się przynajmniej trzy najwyższej klasy motywy muzyczne. Moc!
Znakomita realizacja planów dalszych, bardzo dobrze zrobiona perkusją, czysty mocny bas i umiejętnie zmieniana barwa gitary w różnych utworach. I łagodnie i ostro i klasycznie symfonicznie i lekko modern. Wyborna mieszanka soundu!
Poziom "Codex Atlanticus" to nie jest, ale brakuje niewiele i jest to na pewno zdecydowanie lepszy album niż "Lionheart".
ocena: 9,5/10
new 3.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"