03.02.2020, 19:43:39
Slayer - Reign In Blood (1986)
tracklista:
1.Angel of Death 04:51
2.Piece by Piece 02:02
3.Necrophobic 01:41
4.Altar of Sacrifice 02:50
5.Jesus Saves 02:55
6.Criminally Insane 02:22
7.Reborn 02:12
8.Epidemic 02:23
9.Postmortem 03:27
10.Raining Blood 04:16
8.Epidemic 02:23
9.Postmortem 03:27
10.Raining Blood 04:16
Rok wydania: 1986
Gatunek: speed/thrash metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Tom Araya - śpiew, gitara basowa
Jeff Hanneman - gitara
Kerry King - gitara
Dave Lombardo - perkusja
Wydawać by się mogło, że SLAYER w roku 1985 powiedział już wszystko.
Jednak geniusz tej ekipy polegał na poszukiwaniu nowego w obrębie starego i "Reign In Blood" zaprezentowany w październiku 1986 przez Def Jam Recordings z Nowego Jorku... Co to za wytwórnia? Kto o niej wcześniej słyszał?
No nikt, bo SLAYER, by wydać ten album, musiał założyć własną, bo nikt się w tym czasie nie odważył tego wydać.
Fakt, atmosfera społeczno-polityczna wokół SLAYER zagęściła się, gdy ujawnione zostały teksty, szczególnie ten z Angel of Death. No tak, ale to był rok 1986. SLAYER okazał się niemal bezkompromisowy, bo Angel Of Death z płyty nie wypadł i tylko tytuł został zmieniony z pierwotnie przewidywanego "Raining Blood".
Czy tytuł ma tu jednak jakieś znaczenie? 28 minut i 10 utworów przerażającego, ekstatycznego i hipnotyzującego speed/thrashu i niesamowitych melodii, zagranego z niebywałą prędkością, fenomenalną biegłością.
Skomasowanie treści muzycznych jest niespotykane i tylko może późniejszy rozwój ekstremalnych gatunków to wrażenie niezwykłości nieco osłabił, ale SLAYER był pierwszy. Obrazoburczo Angel Of Death jest pierwszy na płycie, ale przecież słowa mówią tu coś zupełnie innego niż te na transparentach grup pikietujących sklepy muzyczne w USA.
No nikt, bo SLAYER, by wydać ten album, musiał założyć własną, bo nikt się w tym czasie nie odważył tego wydać.
Fakt, atmosfera społeczno-polityczna wokół SLAYER zagęściła się, gdy ujawnione zostały teksty, szczególnie ten z Angel of Death. No tak, ale to był rok 1986. SLAYER okazał się niemal bezkompromisowy, bo Angel Of Death z płyty nie wypadł i tylko tytuł został zmieniony z pierwotnie przewidywanego "Raining Blood".
Czy tytuł ma tu jednak jakieś znaczenie? 28 minut i 10 utworów przerażającego, ekstatycznego i hipnotyzującego speed/thrashu i niesamowitych melodii, zagranego z niebywałą prędkością, fenomenalną biegłością.
Skomasowanie treści muzycznych jest niespotykane i tylko może późniejszy rozwój ekstremalnych gatunków to wrażenie niezwykłości nieco osłabił, ale SLAYER był pierwszy. Obrazoburczo Angel Of Death jest pierwszy na płycie, ale przecież słowa mówią tu coś zupełnie innego niż te na transparentach grup pikietujących sklepy muzyczne w USA.
Demolujące, dewastujące czarną melodyjną brutalnością rakiety supersoniczne trwające nieco ponad dwie minuty to istota tego albumu. Każdy numer jest inny, każdy pocisk niesie inny rodzaj śmierci. Nie ma lepszych i gorszych, jest tylko Necrophobic, gdzie nie potrzebowali nawet dwóch minut. Nie wypada tu czegoś faworyzować, ale może jednak wskażę na Altar of Sacrifice i Epidemic... A do tego zazwyczaj zagrane w umiarkowanych tempach porażające wstępy.
Riffowa potęga Raining Blood jest niezaprzeczalna, ale nie to robi największe wrażenie. Kto raz usłyszał Deszcz Krwi na końcu, ten już nigdy tego nie wymaże z pamięci.
Wyprodukował to Rick Rubin. Wtedy jeszcze prawie zupełnie nieznany Rick Rubin. Ta płyta nie mogła zabrzmieć inaczej i chwała tu Mistrzowi Howie Weinbergowi za mastering.
Jakże wiele wytwórni żałowało potem, że tego albumu nie wydało. A pierwsza reedycja to Victor w Japonii w 1991. A potem tyle innych przybyło z pokutną pielgrzymką do Czarnej Canossy.
Ten album trudno nazwać tylko klasycznym. Trzeba go określić jako wizjonerski i fundamentalny.
Nie można sobie wyobrazić metalowej muzyki bez "Reign In Blood".
Ocena: 10/10
new 3.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"