07.02.2020, 19:43:24
U.D.O. - Solid (1997)
tracklista:
1.Independence Day 06:01
2.Two Faced Woman 03:38
3.Desperate Balls 03:54
3.Desperate Balls 03:54
4.The Punisher 04:46
5.Devil's Dice 04:33
6.Bad Luck 04:56
6.Bad Luck 04:56
7.Preachers of the Night 04:44
8.Hate Stinger 04:59
9.Braindead Hero 05:13
8.Hate Stinger 04:59
9.Braindead Hero 05:13
10.Pray for the Hunted 04:01
11.The Healer 06:09
rok wydania: 1997
gatunek: heavy/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Udo Dirkschneider - śpiew
Stefan Kaufmann- gitara
Jürgen Graf - gitara
Jürgen Graf - gitara
Fitty Wienhold - gitara basowa
Stefan Schwarzmann - perkusja
Gdy w roku 1996 rozpad ACCEPT wydał się przesądzony (co nastąpiło formalnie w 1997), Dirkschneider zdecydował sie oczywiście na reaktywację U.D.O. i w składzie znalazł się i Stefan Schwarzmann i Stefan Kaufmann. Nowa ekipę Udo uzupełnili muzycy jednego z pierwszych niemieckich heavy metalowych bandów - BULLET, którego okres popularności przypadał na lata 1981-1983. Muzycy ci pochodzili z Bochum, podobnie jak wytwórnia GUN Records , która wydała pierwszy po reaktywacji album zespołu w marcu 1997.
Tak w zasadzie to tylko chyba względy formalno prawne nie pozwoliły wydać tego pod szyldem ACCEPT, bo muzycznie jest to niemal kalka z ACCEPT mniej więcej z czasów "Objection Overruled" , ale na poziomie numeru Protectors of Terror czy Slaves to Metal. Mocne brzmienie i dobry wokal Dirkschneidera nie są w stanie zamaskować braku pomysłu na interesujące riffy i chwytliwe refreny i często pozostaje tu jedynie czekać na zazwyczaj udane sola gitarowe i posłuchać zgrabnych perkusyjnych przejść Schwarzmanna. Poza tym to typowy nudny Udo Metal, prowadzony w tempach średnich, w rytmice hard'n'heavy i z prymitywnymi krzyczanymi chórkami w topornej niemieckiej manierze. Tak ekipa wita słuchacza w Independence Day, potem jest tak w Devil's Dice i jeszcze w Hate Stinger oraz Pray for the Hunted. Miałki rock/metalowy Two Faced Woman został z oczywistych powodów wybrany na pilotujący singiel.
Gdy w roku 1996 rozpad ACCEPT wydał się przesądzony (co nastąpiło formalnie w 1997), Dirkschneider zdecydował sie oczywiście na reaktywację U.D.O. i w składzie znalazł się i Stefan Schwarzmann i Stefan Kaufmann. Nowa ekipę Udo uzupełnili muzycy jednego z pierwszych niemieckich heavy metalowych bandów - BULLET, którego okres popularności przypadał na lata 1981-1983. Muzycy ci pochodzili z Bochum, podobnie jak wytwórnia GUN Records , która wydała pierwszy po reaktywacji album zespołu w marcu 1997.
Tak w zasadzie to tylko chyba względy formalno prawne nie pozwoliły wydać tego pod szyldem ACCEPT, bo muzycznie jest to niemal kalka z ACCEPT mniej więcej z czasów "Objection Overruled" , ale na poziomie numeru Protectors of Terror czy Slaves to Metal. Mocne brzmienie i dobry wokal Dirkschneidera nie są w stanie zamaskować braku pomysłu na interesujące riffy i chwytliwe refreny i często pozostaje tu jedynie czekać na zazwyczaj udane sola gitarowe i posłuchać zgrabnych perkusyjnych przejść Schwarzmanna. Poza tym to typowy nudny Udo Metal, prowadzony w tempach średnich, w rytmice hard'n'heavy i z prymitywnymi krzyczanymi chórkami w topornej niemieckiej manierze. Tak ekipa wita słuchacza w Independence Day, potem jest tak w Devil's Dice i jeszcze w Hate Stinger oraz Pray for the Hunted. Miałki rock/metalowy Two Faced Woman został z oczywistych powodów wybrany na pilotujący singiel.
Ostrzejsze i nowocześniej brzmiące Desperate Balls, Bad Luck są nieciekawe, trącą stylizacjami na PANTERA i modern metalu pojmowanego jako modern w latach 90tych. Gdy grają szybciej, to naprawdę nie przekonują w The Punisher, choć tu przebłyski dobrej muzyki są w nie do końca należycie wykorzystanej melodii refrenu. O co chodzi w Braindead Hero to zupełnie nie wiadomo...
Jedynym udanym mocniejszym kawałkiem jest rozegrany dynamicznie i na dużej szybkości odpowiednik Objection Overruled - Preachers of the Night i tu U.D.O. jeden jedyny raz gra coś na znakomitym poziomie. Agresywnie, melodyjnie i zdecydowanie. Kapitalne solo gitarowe to ozdoba całej płyty! Próba stworzenia melodyjnej, łagodniejszej kompozycji o romantycznym przebojowym charakterze nie udała się. Sześć minut The Healer na końcu to droga przez mękę z marnymi refrenami i zbędnymi bardziej agresywnymi partiami.
Na pewno na plus zaliczyć należy soczyste, lekko ołowiane brzmienie bardzo modne w tamtym czasie.
Nieudany powrót, ale w roku 1997 każdy heavy metalowy zespół, który wracał lub trwał w ramach gatunku, liczył się co najmniej podwójnie.
ocena: 5,5/10
new 7.02.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"