23.02.2020, 21:34:13
Temperance - Viridian (2020)
Tracklista:
1. Mission Impossible 04:06
2. I Am the Fire 04:06
3. Start Another Round 04:10
4. My Demons Can't Sleep 03:58
5. Viridian 04:27
6. Let It Beat 03:36
7. Scent of Dye 03:58
8. The Cult of Mystery 04:25
9. Nanook 05:47
10. Gaia 04:17
11. Catch the Dream 01:49
Rok: 2020
Marco Pastorino - gitara, śpiew
Luca Negro - bas
Alfonso Mocerino - perkusja
Tracklista:
1. Mission Impossible 04:06
2. I Am the Fire 04:06
3. Start Another Round 04:10
4. My Demons Can't Sleep 03:58
5. Viridian 04:27
6. Let It Beat 03:36
7. Scent of Dye 03:58
8. The Cult of Mystery 04:25
9. Nanook 05:47
10. Gaia 04:17
11. Catch the Dream 01:49
Rok: 2020
Gatunek: Symphonic/Modern Power Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Michele Guaitoli - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino
Alessia Scolletti - śpiewMarco Pastorino - gitara, śpiew
Luca Negro - bas
Alfonso Mocerino - perkusja
Pastorino z TEMPERANCE powraca, podobnie Guaitoli z nagrań z VISIONS OF ATLANTIS, zmienia się szyld, pod którym grają i teraz są w drużynie Napalm Records, które również promuje VISIONS OF ATLANTIS.
Muzyka momentami poszła pełną parą w stronę AMARANTHE, od klawiszy po melodykę i aranżacje, co słychać już w bardzo dobrym Mission Impossible - różnica taka, że zamiast fatalnego skrzeczącego głosu jest świetny jak zwykle Pastorino, który może udziela się wokalnie mało, ale można odnieść wrażenie, że więcej niż poprzednio. Można go też usłyszeć w prostym, bardzo melodyjnym I am the Fire.
Hammondy w Start Another Round to raczej zbędny dodatek, sam kawałek to zmetalizowany rock, może i niezłe, ale My Demons Can't Sleep jest znacznie lepsze. Przebojowo, pewnie i do przodu. Szkoda, że tytułowy Viridian jest tak wyprany z emocji i życia. Próba grania pod VISIONS OF ATLANTIS tym razem raczej średnio udana, bardzo bezpiecznie to jest zagrane i aż za bardzo schematycznie, do tego refren raczej średnio przemyślany. Let it Beat to powrót na bezpieczne wody AMARANTHE, może trochę za miękko i zbyt płaczliwie to jest zagrane, bez charakterystycznego dla nich klimatu nostalgii, ale to utwór poprawny.
Scent of Dye to próba powrotu do grania płyt poprzednich i próba uchwycenia ducha SECRET SPHERE, nawet Pastorino tu zdziera gardło, ale nie ma to takiej mocy jak kompozycje z płyt poprzednich, ale ładne są tutaj smyczki.
Połączenie AMARANTHE z VISIONS OF ATLANTIS powraca w bardzo dobrym, przebojowym The Cult of Mystery i można odnieść wrażenie, że zespół nie wie, w którym chce iść kierunku i to wrażenie podkreśla jeszcze bardziej słoneczny Nanook. Gaia to przesłodzona próba zagrania ballady, z kolei Catch the Dream lepiej pozostawić bez komentarza. Niby tylko 2 minuty, ale na takich płytach takie kompozycje nie powinny mieć miejsca - tym bardziej metalowych. Fatalne zakończenie.
Jest jeszcze bonus Lost in the Christmas Dream, w którym dochodzi rycerska naiwność DRAGONY i przykro mówić, ale zrealizowane to jest bardzo przeciętnie. Całe szczęście, że to tylko dodatek i nie występuje na regularnej wersji albumu.
Brzmienie pod AMARANTHE, za które odpowiada nie kto inny jak Jacob Hansen, chociaż tym razem bębny wydają się być ustawione nieco mocniej niż na płycie poprzedniej, co jest na plus.
Zespół zagrał tutaj na wysokim poziomie, ale nie był w stanie uratować kompozycji zwyczajnie słabych.
Zawinił tutaj chyba brak wizji i zdecydowania, w jakim kierunku ma iść zespół i wyszedł z tego pastisz AMARANTHE, VISIONS OF ATLANTIS z jakąś tam cząstką tego, co grali poprzednio.
Lepsza płyta niż Limitless, ale do pozostałych brakuje sporo, ale tutaj chociaż są jakieś killery.
Krok w tył, a szkoda, bo na poprzedniej płycie wydawało się, że kierunek został jasno wyznaczony, jednak jest kilka solidnych refrenów i melodii, które podwyższają notę.
Ocena: 7.7/10
SteelHammer